Po rywalizacji na kopnych piaskach marokańskiej pustyni zawodnicy powrócili na twarde kamieniste podłoże. Na krętych, technicznych trasach prowadzących po ostrych kamieniach Krzysztof Hołowczyc był najszybszy na obu, liczących łącznie 249 kilometrów odcinkach specjalnych.

- Bardzo się cieszę, że wypracowaliśmy tempo na miarę możliwości naszego auta. Główną przyczyną przyśpieszenia była wymiana zawieszenia. Wczoraj dostaliśmy całkiem nowe podzespoły. To ciekawe, gdyż nie dorównują one podobno jakością tym, na których będziemy jechać podczas Dakaru. To jednak wystarczyło, by zrobić dobry wynik. Przez ostatnie dwa dni stare zawieszenie nie pracowało już efektywnie. Trudno mi było to stwierdzić, gdyż cały czas nie znam możliwości nowej rajdówki. Trochę eksperymentowałem z różnymi konfiguracjami, ale to nie przynosiło rezultatu. Dzisiaj nowe zawieszenie, nowa, aczkolwiek bardzo niebezpieczna trasa i dobry wynik. Roadbook nie był dokładnie opisany i na odcinku specjalnym trzeba było jechać bardzo uważnie by omijać niebezpieczne miejsca. Cieszymy się ze zwycięstwa i z tego, że spokojnie, szybko i czysto dojechaliśmy do mety – powiedział Krzysztof Hołowczyc.

Problemy z roadbookiem miał również Marek Dąbrowski, który przez wadliwą książkę drogową stracił około 20 minut.

- Dostałem wadliwy egzemplarz roadbooka, cały czas rwały mi się strony. Kilka razy na trasie musiałem stawać i go kleić. Nie miałem do tego cierpliwości i błądziłem. Pod koniec etapu postanowiłem zdać się na własne doświadczenie i jechałem po śladach. Było to bardzo trudne, gdyż trasa prowadziła po kamieniach, a ślady były mało widoczne. Cudem udało mi się dojechać do mety – powiedział Marek Dąbrowski.

Rywalizacja w stawce motocyklowej była bardzo wyrównana i czołówka praktycznie w tym samym momencie przekroczyła linię mety. Zadowolony ze swojej jazdy był Jakub Przygoński, który od lidera, Francuza Cyrila Despres stracił niewiele ponad sześć minut.

- Wczoraj odcinek szedł po piachu, na którym zawsze czułem się mocny. Dzisiaj były kamienie i dziury – na takim podłożu jeszcze brakuje mi trochę doświadczenia. Cieszę się jednak z wyniku, gdyż wskazuje on, że nawiązałem bezpośrednią walkę z najszybszymi. Miałem niewielką pomyłkę nawigacyjną, straciłem tam około dwóch minut. Najważniejsze jest jednak dobre tempo po kamieniach, którego cały czas się uczę. Jutro ostatni etap i później wyłącznie treningi przed Dakarem – powiedział Kuba Przygoński.