Raport powstał na podstawie wypowiedzi i ankiet przedstawicieli branży moto w Polsce i – dla porównania – w Czechach, w Niemczech, na Słowacji oraz w Rosji.

Po lekturze Raportu można stwierdzić, że polska branża moto ma się dobrze i optymistycznie ocenia przyszłość. Np. 68 proc. (ponad 2/3 ankietowanych) menadżerów motoryzacyjnych spodziewa się wzrostu produkcji, a 60 proc. przewiduje wzrost zatrudnienia. Jednocześnie 65 proc. (niespełna 2/3) ma świadomość, że dużym problemem będzie rekrutacja nowych pracowników.

Polska nadal postrzegana jest jako miejsce, gdzie występują niższe koszty pracy niż w krajach zachodnich – tak twierdzi 73 proc. ankietowanych (blisko 3/4 wszystkich).

Co ciekawe, polscy menadżerowie branży moto dość sceptycznie podchodzą do alternatywnych napędów samochodów – elektrycznych i wodorowych. Tylko 14 proc. z nich uważa, że w ciągu najbliższych 5 lat pojazdy z takimi napędami mają szansę wyprzeć napędy tradycyjne, czyli silniki spalinowe – benzynowe i diesla.

Polscy menadżerowie branży moto są największymi optymistami w naszym regionie. 68 proc. z nich uważa, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy w ich firmach produkcja wzrośnie.

W Czechach podobnego zdania jest 50 proc. menadżerów, na Słowacji – 61 proc., w Rosji55 proc., a w Niemczech – tylko 33 proc.

Na optymizm polskich szefów wypływa zapewne otwarcie nowej fabryki Volkswagena we Wrześni pod Poznaniem, zapowiedź zbudowania fabryki silników Mercedesa w Jaworze, a także działające już fabryki silników Toyoty w Jelczu-Laskowicach oraz GM – w Tychach.

Optymizm pomieszany z obawami da się wyczuć przy pytaniach dotyczących zatrudnienia. Optymizm – bo 60proc. menadżerów deklaruje wzrost zatrudnienia w swoich firmach, obawy – bo coraz trudniej o nowych pracowników.

Skąd się biorą problemy z zatrudnianiem nowych pracowników w branży moto? Podstawowa sprawa to brak wykształconych, przygotowanych do kontaktu z wysokimi technologiami kandydatów.

Co piąty menadżer wskazuje także na wysokie oczekiwania płacowe potencjalnych kandydatów. To akurat jest najłatwiej zrozumieć – skoro brakuje ludzi, to potencjalni kandydaci cenią się coraz bardziej.

Sytuację mogłoby poprawić uruchomienie profilu związanego z motoryzacją w szkołach zawodowych. Ta metoda z powodzeniem zdaje egzamin w Niemczech. Młodzi ludzi uczą się w szkołach zawodowych teorii, a praktykę zdobywają w warsztatach lub w fabrykach. Po 3 latach takiej naprzemiennej nauki 18-latek staje się wysoko wykwalifikowanym, dobrze opłacanym fachowcem.

Najmniej optymizmu przedstawiciele branży moto wykazują przy ocenie napędów alternatywnych – elektrycznych i wodorowych. Tylko 14 proc. (co siódmy ankietowany) uważa, że w ciągu najbliższych 5 lat napędy alternatywne wyprą silniki spalinowe.

W Czechach optymistycznie napędy alternatywne ocenia 20 proc. badanych, w Niemczech – 13 proc., na Słowacji 36 proc., a największymi optymistami są menadżerowie z Rosji – aż 55 proc. z nich uważa, że napędy alternatywne w ciągu 5 lat wyprą tradycyjne.

W tym przypadku pytanie zawierało zbyt wąski okres – tylko 5 lat. Gdyby zapytać o to samo, ale w perspektywie 10 czy 15 najbliższych lat optymistów co do napędów wodorowych i elektrycznych byłoby na pewno znacznie więcej.

Na ile przewidywania ludzi z branży moto okażą się trafne? Tego dowiemy się z kolejnego Raportu – w grudniu 2017 roku.