Oczywiście najbezpieczniej jeździ się rowerem, korzystając ze ścieżki rowerowej, lecz komfortowa infrastruktura w naszym kraju powstaje dość opornie. Jednym z miejsc, które zdecydowanie nie są przyjazne rowerzystom, jest most Poniatowskiego. To tam niedawno zginęła 17-letnia rowerzystka, która obawiając się jazdy ulicą, jechała chodnikiem. Omijając pieszego i innego rowerzystę, straciła jednak równowagę i spadła na ulicę, wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu. Kierowca nie miał już szans, by wyhamować.

To tragiczne wydarzenie skłoniło aktywistów rowerowych, by zorganizować akcję, która w końcu dobitnie wykaże, jak bezsensowna jest organizacja ruchu na tym zabytkowym moście. Obecnie znajdują się tam wąski chodnik, dwie jezdnie po dwa pasy, z których prawy zarezerwowano dla autobusów oraz torowisko. Wyjaśnijmy, że zgodnie z obowiązującymi przepisami dorośli rowerzyści nie mają prawa jeździć ani po chodniku, ani pasem dla autobusów. Przestrzegając obowiązującego prawa, muszą więc jeździć prawą stroną lewego pasa. W przypadku mostu Poniatowskiego oznacza to w praktyce blokowanie wszystkich innych pojazdów poruszających się ogólnodostępnym pasem i narażanie się na niebezpieczne mijanie przez autobusy przejeżdżające z prawej strony.

Rowerzyści w porannym szczycie zdecydowali się ruszać na most w kilkuminutowych odstępach i jechać zgodnie z przepisami. Jak się skończyła ta akcja? Kierowcy aut utknęli w korku, sypały się wulgaryzmy, w ruch poszły klaksony. Wielu zniecierpliwionych kierowców łamało też przepisy, wyprzedzając rowerzystów pasem dla autobusów. Niektórzy próbowali zepchnąć rowery z drogi. Było niebezpiecznie.

Problem w tym, że choć sytuacja faktycznie byłą uciążliwa dla kierowców, to jednak rowerzyści mieli rację. Według obowiązującego prawa i zgodnie z organizacją ruchu na moście Poniatowskiego, to osoby jadące chodnikiem łamały prawo. Kierowcy mieli zaś obowiązek podążać za rowerem, o ile nie było możliwości wyprzedzania. Oczywiście należy pamiętać, że rowerzyści muszą jechać możliwie blisko prawej krawędzi lewego pasa.

Władze Warszawy obiecują rozwiązanie problemu. Inna rzecz, że takie deklaracje padają już od lat i nic się w tej kwestii nie dzieje. Drogowcy twierdzą zaś, że nie da się wprowadzić żadnego lepszego rozwiązania bez gruntownej przebudowy mostu. Padają też propozycje, by zamknąć most dla kierowców, co jednak na pewno wywołałoby protesty mieszkańców Powiśla i Saskiej Kępy. Inna proponowana opcja to zbudowanie dodatkowej kładki dla rowerzystów i pieszych, podwieszonej pod mostem. Podobną inwestycję zrealizowano wzdłuż mostu Łazienkowskiego.