• Spot towarzyszący nowej kampanii robi wrażenie i... wydaje się znajomy.
  • Cel kampanii jest jasny, kierowcy mają zrozumieć, że mogą ponieść konsekwencje swoich i cudzych błędów.
  • Pokazujemy zarówno polską wersję spotu, jak i jego oryginał

W ciągu ostatnich miesięcy mamy prawdziwy wysyp akcji i kampanii mających poprawić bezpieczeństwo na naszych drogach. A, że rok mamy specyficzny, bo wyborczy, to nie są to jednak tym razem metody spod znaku "kija" – takie, jak ubiegłoroczne, drastyczne zaostrzenie kar – takie działania nie wchodzą teraz w rachubę. Jesteśmy na etapie "marchewki", np. przedstawiciele rządu tłumaczą, że zniesienie opłat za autostrady, który skutkuje przeniesieniem części ruchu na drogi o niższym ryzyku wypadków, też zostało podyktowane troską o bezpieczeństwo, a nie o wyborcze słupki. Co ciekawe, właśnie (17 września) weszła w życie nowelizacja przepisów, która nieco łagodzi drakońskie zasady wprowadzone rok temu, być może po interwencjach przedstawicieli branży transportowej, którzy obawiali się, że przy takim stanie prawnym, jaki obowiązywał od 17 września 2022 (punkty karne na dwa lata, drastyczne podniesienie kar za wiele wykroczeń, likwidacja kursów reedukacyjnych pozwalających kasować punkty), już wkrótce zacznie brakować kierowców z uprawnieniami.

Nowa kampania nie taka nowa. Oryginał dostał nagrodę w Cannes w 2014 r.

Oczywiście, nie mogło też zabraknąć akcji społecznych, uświadamiających zagrożenia w ruchu. I słusznie, bo rzeczywiście są one potrzebne. Do takich działań należy też zainaugurowana właśnie akcja: "Inni też popełniają błędy. Zwolnij", którą uroczyście ogłosił Minister infrastruktury, przewodniczący Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD) Andrzej Adamczyk (jednocześnie kandydat do sejmu z drugiego miejsca na krakowskiej liście PIS, który w ostatnich tygodniach pokazuje się publicznie jeszcze częściej niż zwykle).

Tym razem minister i podlegający mu urzędnicy najwyraźniej nie chcieli popełnić błędów i sięgnęli po sprawdzone rozwiązania. Jeśli spot, który prezentujemy poniżej, wydaje się wam znajomy, to nic w tym dziwnego. To nie "Déjà vu", zainaugurowana właśnie kampania jest dokładną kopią kampanii sprzed 9 lat, przygotowanej na zlecenie Nowozelandzkiej Agencji Transportu przez agencję kreatywną ClemengerBBDO. Zaprezentowany przez ministra/kandydata Adamczyka spot, to dokładna kopia spotu, który dostał nagrodę Złotego Lwa na festiwalu Cannes Lions International Festival of Creativity (międzynarodowy festiwal dla komunikacji kreatywnej, branży reklamowej oraz dziedzin pokrewnych) w 2014 r. Oryginalny film okazał się tak dobry, że tylko w ciągu pierwszych dwóch tygodni odtworzono go ponad 14 milionów razy, a całkowitej liczby wyświetleń nie sposób teraz ustalić, tym bardziej że był on wielokrotnie kopiowany, umieszczany na różnych platformach.

Czy polska wersja jest lepsza, czy gorsza od oryginału? Ponad wszelką wątpliwość, zrealizowano ją bardzo starannie. Oczywiście, minister Adamczyk i jego zespół nie mogą liczyć na nagrody za kreatywność (chyba że w prorządowych mediach), ale może to i dobrze, bo ciężko znaleźć udane autorskie pomysły naszych urzędników. Oryginalna kampania była nadzwyczaj udana, pozostaje mieć nadzieję, że mimo upływu lat, ta forma przekazu nadal będzie atrakcyjna i przemówi także do polskich kierowców. Tym bardziej że wielu z nich oryginał przecież już widziało.

Ta (nie taka) nowa kampania, przedstawiona przez ministra Adamczyka, została sfinansowana z Funduszy Europejskich, z programu Infrastruktura i Środowisko, z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, a także ze środków budżetowych.