Kierowca BMW miał szczęście w nieszczęściu: zdołał wyhamować i tylko jeden z dużego stada jeleni przebiegających przez drogę wpadł na jego samochód, skończyło się jednak na stratach materialnych. Gdyby jechał szybciej albo ratował się panicznym manewrem, mogłoby być gorzej.

Statystyczne zagrożenie ze strony zwierząt na drodze nie jest duże: w policyjnym raporcie wypadkowym za rok 2019 czytamy, że „obiekty, zwierzęta na drodze” były przyczyną 334 wypadków, w których zginęły 23 osoby, a rannych zostało 388 osób. Dane te wydają się jednak niewiarygodne – przykładowo w Niemczech, gdzie wypadki analizuje się i kwalifikuje z dużo większą dokładnością, odnotowuje się rocznie ponad 250 tysięcy tego rodzaju zdarzeń. W Polsce wiele kolizji ze zwierzętami albo nie jest zgłaszanych w ogóle, albo np. trafiają dla celów statystycznych do grupy „przyczyny nieustalone”. Statystyki policyjne nie rozróżniają wypadków z udziałem zwierząt domowych i dzikich.

Wiadomo natomiast, że największe ryzyko spotkania zwierzęcia na drodze pojawia się w kwietniu i w maju, a także jesienią – od października do grudnia. Nienaturalne „piki” zimowe wiążą się z atakami zimy, gdy drogi posypywane są solą, która wabi zwierzęta.

Co do miejsc, gdzie najłatwiej o spotkanie zwierzęcia na drodze, to są to drogi przecinające las, ale reguły nie ma. Dzikie zwierzęta, w tym sarny, jelenie, łosie i dziki zapuszczają się coraz chętniej na tereny miejskie i podmiejskie.

Zwierzę w zasięgu wzroku - jak się zachować?

Od razu zwolnij, a jeśli pojawia się ryzyko zderzenia, hamuj! Pamiętaj, że za jedną sarną czy jeleniem prawdopodobnie na drogę wybiegną kolejne. W stadach żyją też m.in. dziki.

Może zdarzyć się jednak, że jedziemy z dużą prędkością i wyhamowanie przed przeszkodą nie jest możliwe, zwłaszcza jeśli zwierze pojawi się tuż przed maską. Próbować omijać? To zwykle nie jest dobry pomysł! Próba ominięcia zwierzęcia przy dużej prędkości rodzi prawdopodobieństwo, że wypadniemy z drogi, uderzymy w drzewo lub w inną przeszkodę, a nasz przypadek trafi do rubryki „przyczyny nieustalone” albo „niedostosowanie prędkości do warunków ruchu”. Wprawdzie nawet średniej wielkości pies, lis (masa zazwyczaj do ok. 14 kg) albo sarna (15-35 kg) uderzone z prędkością 60 km/h wyrządzą w naszym aucie szkody, jednak awaryjne hamowanie bez próby ominięcia takiego zwierzęcia to najczęściej najlepszy sposób na zminimalizowanie zagrożenia.

Duże zwierzę przed maską – co robić?

Zderzenia z dzikiem (zwykle 40-200 kg) czy jeleniem (do ok. 200 kg) powodują duże zniszczenia, jednak ryzyko odniesienia poważnych obrażeń związane z uderzeniem w takie zwierzę nie jest wysokie. Zdecydowanie nie opłaca się wykonywanie gwałtownych manewrów w celu ratowania małych zwierząt, np. zajęcy. Inaczej jest w przypadku łosia, który po pierwsze, waży kilkaset kilogramów, a ponadto jest wysoki – podcięty maską auta może wpaść do wnętrza samochodu wraz z przednią szybą. Niestety, takie wypadki przy wysokiej prędkości często mają tragiczne skutki niezależnie od wyboru kierowcy: omijać albo tylko hamować.

Po kolizji ze zwierzęciem - co robić?

Warto wiedzieć, że pozostawienie dogorywającego zwierzęcia na drodze bez pomocy jest przestępstwem. Ustawa o ochronie zwierząt każe w takiej sytuacji zawiadomić jedną ze służb, np. Policję.

Co do udzielania fizycznej pomocy rannym zwierzętom, to należy zachować daleko idącą ostrożność! Ranne zwierzę może być niebezpieczne, np. ogłuszony dzik dość szybko dochodzi do siebie, a gdy to się stanie, jest gotów do ataku. Co gorsza, nawet broń palna krótka, jaką mają na wyposażeniu policjanci, nie jest wystarczającym środkiem obronnym w takiej sytuacji – charakteryzuje się zbyt niską energią pocisku na wylocie (amunicja pistoletowa 9 mm Para ma ok. 600 J, podczas gdy do polowania na dziki wymagana jest energia pocisku w odległości 100 m od wylotu lufy minimum 2000 J). W razie szarży albo ryzyka szarży dzika, najlepiej schronić się w samochodzie!

Warto pamiętać, że zabitych zwierząt nie wolno zabierać ze sobą – to przestępstwo!

Zderzenie ze zwierzęciem - kto za to zapłaci?

Problem odpowiedzialności jest czytelny w przypadku zwierząt domowych i gospodarskich: za szkody przez nie spowodowane odpowiada właściciel. Zwierzęta gospodarskie są czytelnie oznakowane, nie ma problemu z dotarciem do właściciela, ponadto są one ubezpieczone w zakresie odpowiedzialności cywilnej właściciela. Z wałęsającymi się psami jest niestety tak, że jeśli nie są zaczipowane, trudno jest ustalić właściciela, jest ryzyko, że nikt się do nich nie przyzna.

Co do zwierząt dzikich, to na odszkodowanie można liczyć od zarządcy drogi, ale jedynie w przypadku, gdy na danym odcinku drogi często dochodzi do wypadków ze zwierzyną leśną, a droga nie jest odpowiednio oznakowana. Ponadto za szkody odpowiada dzierżawca miejscowego okręgu łowieckiego, ale tylko wtedy, gdy w danym czasie odbywało się polowanie i zwierzęta zostały wypłoszone (to jest do sprawdzenia – wszystkie polowania powinny być odnotowywane w książkach polowań). Tak czy inaczej ubieganie się o odszkodowanie po kolizji z dzikim zwierzęciem jest trudne i rzadko się udaje. Jeśli nie ma odpowiedzialnych, swoje szkody pokrywamy z własnej kieszeni albo płaci nasz ubezpieczyciel – jeśli mamy autocasco.

Reasumując...

Rozsądna prędkość, zwłaszcza podczas przecinania terenów leśnych, uważna obserwacja otoczenia i skuteczne hamowanie – to recepta na uniknięcie wypadków ze zwierzętami. A gdy wypadku uniknąć się nie da, lepiej niech to będzie wypadek ze zwierzęciem – nie z drzewem!