Michał Szymaczek, Onet.pl: Na początek mały prezent od naszej redakcji. (Ben Collins otrzymał szkic, będący artystyczną wizją Stiga).

Ben Collins: Bardzo dziękuję, to niezwykle miłe. Stig wygląda tu bardzo groźnie. Czy ten rysunek pochodzi ze Strefy 51? (Śmiech.)

Onet.pl: Przez niemal osiem długich lat udawało się Panu utrzymywać w tajemnicy swoją tożsamość. Jak to możliwe? Ktoś przecież musiał o tym wiedzieć - przyjaciele, koledzy z pracy, przede wszystkim rodzina. Jak wyglądało Pana życie prywatne?

BC: To było nawet zabawne, taka gra w kotka i myszkę z mediami. Na początku tożsamość Stiga znały jedynie dwie osoby - mój szef i jedna osoba z produkcji.

Onet.pl: Czyli prowadzący program nie byli wtajemniczeni?

BC: Nie, choć z czasem to odkryli. Zdradzenie takiej informacji Jeremiemu Clarksonowi już na samym początku byłoby zbyt ryzykowne, bo jest bardzo gadatliwy (śmiech). Poprzedni Stig wytrwał zaledwie osiem miesięcy. Moim celem było pobicie tego wyniku.

Utrzymanie tajemnicy nie było łatwe. Musiałem ciągle chodzić w balaklawie (ognioodporna wyścigowa kominiarka), byłem bardzo skryty przy mojej rodzinie i przyjaciołach, szczególnie tych bardziej gadatliwych. W końcu jednak wszystko zaczęło powoli wychodzić na jaw.

Kiedyś pewna urodziwa Dunka namówiła mnie - Stiga - na wywiad. Byłem oczywiście w kasku. Dwa lata później, kiedy Youtube był już popularny, ten wywiad znalazł się w sieci i jeden z moich znajomych rozpoznał mnie po głosie. Tak więc krok po kroku tajemnica wychodziła na jaw, aż przyszedł czas na ujawnienie się.

Onet.pl: Niemal osiem lat to prawie 20 procent całego Pana życia. To bardzo długo. Czy bycie Stigiem zmieniło coś w Pana życiu?

BC: Myślę, że noszenie takiego tajemniczego uniformu wpływa na zachowanie. Szczególnie mężczyźni są podatni na tego typu historie i zaczynają zachowywać się inaczej, niż zwykle. Najfajniejszą rzeczą dotyczącą Stiga było to, że był tajemniczy, "niezniszczalny" i najszybszy. Będąc w tym stroju czułem moc i myślę, że byłem dzięki temu szybszy. Jestem kierowcą wyścigowym i moją ambicją jest jak najszybsza jazda. Mam nadzieję, że ta "moc" Stiga we mnie pozostała.

Onet.pl: Czy był Pan zazdrosny o popularność Stiga? W pewnym sensie ta postać "kradła" Pańską popularność. Wszyscy przecież znają Stiga, a Ben Collins był znany niewielu osobom.

BC: Dla mnie sytuacja ta była idealna, bo na co dzień jestem raczej nieśmiały, szczególnie przed kamerą. Cieszyło mnie to, że mogę po prostu wykonywać pracę, którą kocham

Onet.pl: Jak zatem radzi sobie Pan z popularnością, której doświadcza Pan w tym momencie?

BC: Tak naprawdę mam wielką frajdę. Cieszę się z napisania tej książki i z tego, że wyszło polskie tłumaczenie. To wiele dla mnie znaczy. Słyszałem też, że polska wersja jest bardzo dobrze przetłumaczona.

Onet.pl: Jak zareagował Pan na słowa Jeremiego Clarksona, który nazwał Pana "chciwym idiotą"?

BC: Wydaje mi się, że mógł to powiedzieć patrząc w lustro... (śmiech)

Onet.pl: Jakim samochodem jeździ Pan na co dzień?

BC: Obecnie mam Audi S5 z benzynowym turbo. Świetnie trzyma się drogi i jeździ jak po szynach. Jest absolutnie fantastyczny. Drugim autem jest Volkswagen Multivan z napędem na cztery koła, którym wożę swoją rodzinę.

Ben Collins - Stig i Michał Szymaczek (Onet.pl)
Ben Collins - Stig i Michał Szymaczek (Onet.pl)

Onet.pl: A więc niemieckie samochody górą?

BC: Tak, niemieckie auta są naprawdę dobre.

Onet.pl: Czy żałuje Pan czegokolwiek, co zdarzyło się do tej pory?

BC: Nie, niczego nie żałuję. Wiele osób pyta mnie o to w kontekście odejścia z Top Gear. Ale to i tak zbliżało się ku końcowi. A lepiej jest odejść samemu, niż zostać wyrzuconym. To był właściwy moment.

Onet.pl: Jakie ma Pan plany na przyszłość? Przygoda ze Stigiem jest zakończona. Wraca Pan do wyścigów? Kolejna książka? Może kariera filmowa?

BC: Po sukcesie w wyścigu Le Mans będę kontynuował przygodę wyścigową z zespołem RML. Będzie też kolejna część przygód Jamesa Bonda, w której ma być więcej pościgów, a to właśnie uwielbiam. W przyszłym roku planuję też wydać kolejną książkę, tym razem dotyczącą techniki jazdy. Chcę w niej przekazać czytelnikom to, czego nauczyłem się do tej pory.

Onet.pl: Dziękuję za rozmowę.

BC: Dziękuję również za to i za wspaniały prezent. Naprawdę mi się podoba!

Wywiad przeprowadził: Michał Szymaczek / Onet.pl