- Do strajków doszło wkrótce po wygaśnięciu porozumienia zarządu ze związkami zawodowymi mówiącego o nieorganizowaniu strajków
- Po raz pierwszy w historii niemieckim fabrykom VW grozi zamknięcie z powodu zbyt wysokich kosztów produkcji
- Pracownicy nie zgadzają się na zwolnienia i redukcje kosztów – m.in. obniżenie płac o 10 proc.
Sytuacja w Volkswagenie jest zła – potrzebne są oszczędności, na które nie zgadzają się związki zawodowe. Zarząd dowodzi, że niemieckie fabryki nie są konkurencyjne, ich koszty na tle branży są zbyt wysokie. Nie do końca wiadomo, na ile zapowiedzi zamykania niemieckich zakładów największego niemieckiego producenta samochodów są grą zarządu VW z rządem Niemiec, a na ile serio rozważaną opcją, ale zła sytuacja finansowa jest faktem. Dość powiedzieć, że w firmie wrze. Wygląda to tak, jakby i zarząd, i związki zawodowe uważały, że Volkswagen jest zbyt duży, aby upaść. Dwugodzinny przestój tylko w zakładach w Wolfsburgu oznacza, że w tym czasie nie powstało kilkaset samochodów. Przestój trwający dłużej oznaczałby poważne opóźnienia i ryzyko, że klienci, którzy zamówili swoje samochody do produkcji, nie otrzymają ich w ustalonym terminie.
Protestuje dziewięć fabryk VW na terenie Niemiec
W dziewięciu niemieckich fabrykach Volkswagena, w tym w głównej fabryce w Wolfsburgu, pracownicy protestują przeciwko żądaniom zarządu dotyczącym 10-procentowej obniżki płac. Zarząd uzasadnia swoją strategię koniecznością obniżenia kosztow m.in. z powodu rosnącej konkurencji z Chin. Na rynku chińskim – to duży problem – Volkswagen radzi sobie średnio. nawet bardzo średnio.
Związkowcy krytykują zarząd
Związkowcy podnoszą, że z planów zarządu wynika, iż po raz kolejny za błędy kierownictwa mają odpowiadać pracownicy. Przypominają o skandalu emisyjnym sprzed lat znanym jako "Dieselgate" oraz o przegrywanym wyścigu z chińskimi producentami.
Po przegranym meczu trener podaje się do dymisji. W Volkswagenie jest odwrotnie.
– mówią.
Na argumenty, że produkcja w zagranicznych fabrykach VW jest tańsza, odpowiadają, że w tych krajach również pensje zarządu są niższe. "Nie my podejmowaliśmy te decyzje (prowadzące do problemów – red.), tylko milionerzy w ścisłym kierownictwie VW".
Rzecznik Volkswagena podkreśla szacunek dla prawa pracowników do strajku i zapewnia o działaniach minimalizujących wpływ protestu na dostawy dla klientów. Jednocześnie poinformował, że zarząd odrzucił, jako nierealne, propozycje związków zawodowych dotyczące oszczędności.
Problemy VW wykraczają daleko poza teren fabryk i biur należących do producenta. To niewątpliwie także sprawa, która zaprząta umysły niemieckich polityków z najwyższej półki. Zamknięcie choćby jednej niemieckiej fabryki VW byłoby potężnym ciosem dla niemieckiego ego i podkopałoby morale (a także finanse) tysięcy ludzi.
Największy problem w tym, że Volkswagen jest nie tylko za duży, aby upaść – on jest także za duży, aby żyć pod kroplówką.