Na polskich drogach przybywa coraz więcej pikapów i SUV-ów. Rosnąca popularność tych pierwszych jest zrozumiała (możliwość odliczenia podatku VAT od kosztów zakupu). W przypadku drugich nie jest to tak proste. Skąd bierze się rosnące zainteresowanie SUV-ami ze strony Polaków?

Zainteresowanie SUV-ami to trend ogólnoeuropejski. Nie tylko polscy klienci coraz chętniej wybierają samochody z segmentu aut terenowo-rekreacyjnych. W całej Europie zauważamy rosnącą sprzedaż aut z dwóch segmentów: SUV-y to jeden z nich, drugi to vany. Grupa klientów, która tradycyjnie wybierała samochody z klasy średniej-wyższej, dziś spogląda coraz częściej na auta większe, a także eleganckie. SUV-y wygrywają bowiem swoimi gabarytami, oferowaną przestrzenią. Samochody te często wybierają kobiety, szczególnie chwaląc w nich doskonały ogląd na drogę, poczucie bezpieczeństwa, napęd na cztery koła. SUV-y chętnie kupowane są także przez firmy, które stać na droższe auta.

Pracownicy jakiego szczebla powinni jeździć SUV-ami?

Przede wszystkim kadra menedżerska. Głównie ze względu na fakt, że auta te nie należą do tanich. Choć, oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, by jeździli nimi też pracownicy niższego szczebla. Zwłaszcza że SUV-y to bardzo zróżnicowana grupa aut. Są w niej pojazdy bardzo luksusowe i drogie, a także auta ze średniej półki cenowej. Z pewnością świetnie realizują one jednak funkcję reprezentatywną, więc bardzo dobrze nadają się na samochody firmowe.

Wśród najchętniej kupowanych SUV-ów zdecydowanie dominują marki japońskie. Stanowią one pierwszą ósemkę najchętniej kupowanych w 2007 roku modeli w Polsce. Skąd ta dominacja?

Decyduje o tym szeroka oferta, świadomość i postrzeganie tych marek. Japończycy od wielu lat słyną z produkcji samochodów terenowych. Ich auta można spotkać niemal wszędzie: w Europie, Azji, na rynku amerykańskim. Oferta producentów europejskich,o graniczająca się w zasadzie do Land Rovera i Mercedesa, była zdecydowanie skromniejsza i droższa

Czy poziom sprzedaży SUV-ów w Polsce utrzyma się na aktualnym poziomie, czy przewiduje Pan w kolejnych latach dalszy wzrost sprzedaży?

Myślę, że popularność tych aut będzie rosła. W ofercie rynkowej pojawia się ich coraz więcej. Niemal wszystkie koncerny oferują już co najmniej jeden samochód terenowo-rekreacyjny. Widać więc, że przewidują rosnące zainteresowanie tym rodzajem aut. Nawet producenci, którzy do tej pory nie mieli żadnego terenowego auta, pragną zaoferować je teraz klientom. Jest to głębsza tendencja. Koncerny starają się być coraz bardziej uniwersalne. Volvo czy BMW proponują coraz mniejsze auta, Peugeot i Renault wchodzą z ofertą w segment aut terenowych. Wszyscy pragną dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. Przeszkodą w rozwoju tego segmentu rynku mogą być ewentualne zmiany w regulacjach prawnych, uzależniających wielkość płaconych podatków od poziomu emisji lub pojemności silnika, a w szczególności od typu pojazdu. Przymiarki do zmian widać na innych rynkach Europy, nie można więc wykluczać, że również prace polskich legislatorów pójdą w tym kierunku. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie. Wprowadzane na rynek nowe modele są napędzane coraz lepszymi i czystszymi silnikami. Są one bardziej ekologiczne niż niejedno z miliona starych aut jeżdżących po polskich drogach