- Za swoje zachowanie Kierowca busa może nawet stracić prawo jazdy
- Internauci są jednak podzieleni w ocenie zdarzenia: wielu twierdzi, że rowerzysta w znacznej mierze zasłużył na to, co go spotkało
Akcja dzieje się w Morzysławiu pod Koninem na kawałku drogi nazywanym przez miejscowych łącznikiem pieszo-rowerowym. Z opisu zdarzenia zamieszczonego w mediach społecznościowych dowiadujemy się, że kierowca autobusu potrącił rowerzystę i odjechał. Zresztą sami zobaczcie:
Ciekawostką jest, że "szeryf" wyposażył swój rower w kamerkę, którą nagrywał cały przejazd. Dzięki temu dowiadujemy się z widocznego na nagraniu oznakowania, że ten odcinek drogi to formalnie biegnące obok siebie droga dla pieszych i droga dla rowerów. Z całą pewnością nie powinien tam pojawić się samochód, może poza wyjątkiem pojazdów służb utrzymania dróg czy zieleni.
W pewnym momencie zza zakrętu wyjeżdża spory bus, który zatrzymuje się, ponieważ przed nim na drodze zatrzymuje się także rowerzysta. Kierowca widzi, że jest nagrywany, opuszcza szybę i krzyczy: "nie rób mi zdjęć, bo ja dzieci wiozę". "A co mnie to obchodzi?" – odpowiada rowerzysta. Następnie słyszymy dalece nieparlamentarny wywód kierowcy, który następnie rusza. Nie do końca dalej widać, co dokładnie się dzieje, ale z odgłosów i komentarza rowerzysty można wnioskować, że kierowca busa przejechał po rowerze, a co najmniej dochodzi do kolizji. Bus odjeżdża odprowadzany kamerą poszkodowanego.
Kierowca busa kontra rowerzysta-szeryf: głupi i głupszy?
Z całą pewnością na tej drodze nie powinno być samochodów, z technicznego punktu widzenia wjazd autem na "łącznik" jest jednak prawdopodobnie nie tylko możliwy, lecz także łatwy. To dlatego, że zapewne codziennie musi przejechać tą drogą samochód wykorzystywany przez służby utrzymania dróg. Z drugiej strony powstaje pytanie, czy rowerzysta, który staje na środku drogi, choć z łatwością mógłby przejechać bokiem, postąpił rozsądnie. "Sam się prosił" – można powiedzieć. Trzeba jednak też zauważyć, że kierowca busa nie dał mu zbyt wiele czasu na decyzję o zjechaniu na bok. Jeśli naprawdę doszło do kolizji, a na to wygląda, sprawa nie skończy się na mandacie.
Kierowcę busa spotkają bardzo przykre konsekwencje
Wprawdzie rozsądniejszym działaniem rowerzysty, jeśli już uparł się, aby kierowca busa poniósł konsekwencje, było zjechanie na bok od razu, nie wdawanie się w dyskusje, ewentualnie dostarczenie policji nagrania ze zdarzenia, niemniej trzeba przyznać, że rowerzysta nie popełnił wykroczenia.
Z kolei jedynym rozsądnym zachowaniem ze strony kierowcy w takiej sytuacji byłoby natychmiastowe przeproszenie za swoje zachowanie i wymyślenie jakiegoś rozsądnego usprawiedliwienia. Pewnie jednak kierowca busa nie wiedział, jak wysoki mandat może go spotkać za samą jazdę po tej drodze. W taryfikatorze mandatów jest m.in. taki punkt:
Tak właśnie: na nieszczęście kierowcy jechał on – być może nieświadomie – nie tylko po drodze dla rowerów, lecz także wzdłuż po drodze dla pieszych. Czy z formalnego punktu widzenia w tym miejscu był chodnik – to już niech ustalają policjanci lub sąd, ale można chyba tak przyjąć. W tej sytuacji na konto kierowcy trafi w ramach konsekwencji 8 punktów karnych.
Dochodzi kwestia kolizji i oddalenie się z miejsca zdarzenia – w tej sytuacji ubezpieczyciel kierowcy wypłaci rowerzyście ewentualnie należne odszkodowanie, a potem zażąda od kierowcy zwrotu tych wydatków.
Czy sąd pozostawi prawo jazdy kierowcy, który wozi dzieci, a ewidentnie nie panuje nad emocjami, to kolejna wątpliwość.