Wiadomości Aktualności Tak kradną auta "metodą laparoskopową". Omijają nawet najlepsze zabezpieczenia

Tak kradną auta "metodą laparoskopową". Omijają nawet najlepsze zabezpieczenia

Opracowanie: 
  • Paweł Krzyżanowski

Kradzieże samochodów i wykorzystywane w nich techniki świetnie pokazują, jak dynamicznie rozwijają się metody działania przestępców. Właściciele pojazdów powinni być świadomi nowych zagrożeń i tego, jak one działają. Dlatego właśnie pokazujemy, na czym polega "laparoskopowa" metoda kradzieży samochodów.

Ta dziura w drzwiach Range Rovera została zrobiona nieprzypadkowo
Mariusz Kamiński / Auto Świat
Ta dziura w drzwiach Range Rovera została zrobiona nieprzypadkowo
  • Złodzieje samochodów stosują coraz bardziej zaawansowane metody, w tym tzw. metodę laparoskopową
  • Technika ta polega na wywierceniu otworu w karoserii i podłączeniu się do wiązki elektrycznej pojazdu
  • Przestępcy używają urządzenia CAN Invader, które dezaktywuje alarm i uruchamia silnik

Jak się coraz częściej okazuje — kradzieże samochodów to już nie tylko metody "na walizkę", przeprogramowanie kluczyka, sposób "na gameboya", czy "na lawetę". Niestety na popularności wśród złodziei coraz częściej zyskują także znacznie bardziej wyrafinowane metody, a także ta coraz bardziej zaawansowane.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Złodzieje kradną samochody "metodą laparoskopową"

Jak się okazuje, przestępcy coraz częściej sięgają po technikę inspirowaną... zabiegami medycznymi, znaną jako "kradzież metodą laparoskopową". Wykorzystują tutaj specjalistyczne urządzenia, dzięki którym są w stanie ominąć zabezpieczenia nawet najnowszych modeli aut, które są na nią podatne. Według policjantów z zachodniej Europy, szczególnie łatwym łupem złodziei mogą paść niektóre modele Land Roverów i Range Roverów.

Laparoskopia, stosowana od lat w medycynie, polega na wprowadzeniu przez niewielki otwór specjalnego narzędzia wyposażonego w kamerę i źródło światła. Podobną zasadę zaczęli wykorzystywać złodzieje samochodów. Jednym z pierwszych krajów, w których zaczęto odnotowywać takie kradzieże na większą skalę, była Wielka Brytania, aczkolwiek do "narzędzia", z którego korzystają przestępcy, jako pierwsza dotarła policja japońska.

Szczególnie narażone na nią są pojazdy, w których wiązka elektryczna przebiega tuż pod powierzchnią karoserii, co ułatwia dostęp do kluczowych elementów systemu zabezpieczeń. De facto sposób działania złodziei jest niemal identyczny, jak w przypadku kradzieży "na głośnik", o której niedawno pisaliśmy — Złodzieje kradną "na głośnik". Dwie minuty i nie ma auta, tyle tylko, że do samochodu nie dostają się przez zdemontowany reflektor.

Przestępcy dokładnie analizują przebieg przewodów, na przykład w Range Roverze Sport, gdzie kable prowadzone są przez klapę bagażnika wykonaną z cienkiego tworzywa sztucznego. Wystarczy wyciąć niewielki otwór, aby w ciągu kilkudziesięciu sekund dostać się do wiązki elektrycznej. Następnie złodzieje wykorzystują urządzenie o nazwie CAN Invader, które pozwala na wysyłanie sygnałów dezaktywujących alarm oraz uruchamiających silnik. Według informacji, które dostarczyła japońska policja, sprzęt ten może pochodzić z Rosji, choć producent de facto pozostaje nieznany.

Szczegóły techniczne hakowania magistrali CAN szerzej opisaliśmy w dwóch materiałach:

Kradzież metodą laparoskopową — jak to działa?

Za pomocą CAN Invadera przestępcy są w stanie natychmiast wyłączyć alarm, otworzyć zamki i uruchomić pojazd. Co istotne, samochody skradzione w ten sposób można szybko przywrócić do pierwotnego stanu, ponieważ jedynym śladem po włamaniu jest niewielka dziura w karoserii, którą łatwo ukryć np. pod naklejką. W przeciwieństwie do tradycyjnych metod, takich jak wyłamywanie blokad skrzyni biegów czy kierownicy, ta technika nie powoduje poważnych uszkodzeń pojazdu. Poza oczywiście otworem, wyciętym na potrzeby "laparoskopii".

Nowoczesne zabezpieczenia, takie jak systemy keyless go oparte na technologii UWB, miały utrudnić kradzieże przy użyciu tzw. "walizek". Jednak producenci Range Roverów, świadomi zagrożenia, wprowadzili ulepszone rozwiązania, które mierzą czas transmisji sygnału między kluczykiem a samochodem. Jeśli czas ten jest zbyt długi, system blokuje dostęp. Mimo to, starsze modele z lat 2015-2016 pozostają podatne na ataki z użyciem "walizek", a nowsze wymagają od złodziei bardziej zaawansowanego i kosztownego sprzętu. Właśnie dlatego przestępcy coraz częściej decydują się na bezpośrednie podłączenie do wiązki elektrycznej poprzez wywiercony otwór.

Jak chronić samochód przed nową metodą kradzieży?

Choć technologia UWB ogranicza ryzyko kradzieży z wykorzystaniem "walizek", nie jest ona zazwyczaj "standardowym" wyposażeniem samochodów. Nie zapewnia więc względnie pełnej ochrony samochodu. Ale i tak złodzieje, dysponując odpowiednim sprzętem, są w stanie obejść te zabezpieczenia, stosując opisaną metodę laparoskopową.

Jak zatem chronić auto przed kradzieżą tą metodą? Najskuteczniejszym rozwiązaniem wydaje się zastosowanie niefabrycznego zabezpieczenia, które nie jest powiązane z magistralą CAN, Może być to np. nowoczesne rozwiązanie odcięcia zapłonu.

Opracowanie: 
  • Paweł Krzyżanowski
Powiązane tematy: