Przede wszystkim Yaris urósł i stał się bardziej funkcjonalny – o 11 cm zwiększyła się jego długość, o 3,5 cm szerokość, o 3 cm wysokość. Korzystne zmiany odczuwa się zwłaszcza z tyłu. Miejsca na nogi jest tam znacznie więcej, poza tym kanapa ma możliwość przesuwania – można wybrać między swobodą pasażerów a wielkością bagażnika. Satysfakcjonuje pojemność kufra, bo 272 l to w tej klasie dobry wynik.
Powtarzających się, a tym bardziej poważnych usterek w Yarisie jest niewiele w stosunku do tego, co zdarza się w konkurencyjnych konstrukcjach tego segmentu. Ta wysoka niezawodność ma jednak swoją cenę. W klasie B bez trudu znajdziemy auta, które mają precyzyjniejszy układ kierowniczy, stabilniejsze a jednocześnie bardziej komfortowe zawieszenie, skrzynię biegów wymagającą użycia mniejszej siły do jej obsługi i w końcu wabiące ciekawszym wyposażeniem. To wynik tego, że Toyota bardzo ostrożnie – a nawet można odnieść wrażenie, że niechętnie – zastępuje stare, sprawdzone rozwiązania nowinkami.
Przykład: gdy coraz więcej producentów oddaje auta pod kontrolę komputerów porozumiewających się między sobą magistralami danych, Toyota Yaris II wciąż bazuje na klasycznej instalacji elektrycznej z niezawodnymi przekaźnikami. Efekt jest taki, że choć zachowanie Yarisa podczas jazdy można określić co najwyżej jako poprawne, a poziom wyposażenia przyzwoity, to i tak zyskuje on uznanie dzięki mało kłopotliwej eksploatacji. Co ważne, nawet jeśli wystąpi jakaś usterka, konstrukcja samochodu jest na tyle przejrzysta, że mechanicy nie mają problemów z szybką naprawą.
Chociaż Yaris w ofercie ma kilka silników, rynek zdominował trzycylindrowy motor 1.0/69 KM, znany również z małego Aygo. W nieco cięższym Yarisie traci trochę animuszu, ale w ruchu miejskim nie będzie powodów do narzekania na osiągi, a tym bardziej spalanie, które nie przekracza 6,5 l/100 km. Jeśli już, to może przeszkadzać nie najlepsza kultura pracy tej jednostki, a także dość niska trwałość sprzęgła – wymaga wymiany czasem już po przebiegu 80 tys. km.
Motor 1.3/87 KM, wyposażony w zmienne fazy rozrządu, jest lepszym wyborem, ale na rynku występuje rzadko, bo (podobnie jak 90-konny diesel 1.4 D-4D) podnosił cenę do zbyt wysokiego poziomu – nawet powyżej 45 tys. zł.
W początkowym okresie Yaris II miał kilka drobnych problemów, niektóre usuwano nawet w ramach akcji naprawczych, m.in. wykryto ryzyko samozapłonu auta po kolizji (zbyt bliskie sąsiedztwo napinacza i gąbki wygłuszającej). To jednak tylko przykład dmuchania na zimne. Słyszalne były za to np. problemy z piszczącymi paskami klinowymi – wymieniano je w ramach gwarancji. W benzyniakach zdarzają się też przypadki wycieków płynu chłodzącego przez uszczelniacz wirnika pompy. Naprawa nie jest trudna, gdyż nie wymaga dużego zakresu prac i nawet w ASO zapłacimy za nią nie więcej niż 550 zł.
Zdarzały się też przypadki głośnej pracy alternatora – hałas dochodzi z łożysk. Może wystąpić także problem z układem ABS w wyniku uszkodzenia czujników przy tylnych kołach. Czasami zapala się kontrolka silnika z powodu błędnej oceny pracy katalizatora. Niektórzy użytkownicy zgłaszają ponadto problemy z amortyzatorami drzwi bagażnika i niezbyt szczelnymi uszczelkami w drzwiach (hałasują). Większość aut jeździ jednak bezawaryjnie, a kontakty z serwisem ograniczają się najczęściej do rutynowych przeglądów.
O wysokiej trwałości najlepiej świadczą Yarisy II wykorzystywane we flotach, które nierzadko zbliżają się już do przebiegu 200 tys. km, a wciąż np. nie miały naprawianego zawieszenia.
Tak więc po trzech latach doświadczeń z eksploatacją II generacji Yarisa wszystko wskazuje na to, że nadal będzie on poszukiwanym modelem na rynku wtórnym.
Podsumowanie
Pierwsza generacja Yarisa odniosła duży rynkowy sukces i nie zawiodła swych użytkowników. Wszystko wskazuje na to, że i z drugą będzie podobnie, bo auto ma bardzo mało poważnych usterek. Problemem pozostaje jedynie wysoka cena, ale można wyjść z założenia, że część nadpłaty odzyskamy przy odsprzedaży (bardzo łatwej). Warto ostrożnie podchodzić do egzemplarzy pofirmowych, bo mały silnik Yarisa nie jest długodystansowcem – pokonane bardzo intensywnie 200 tys. km może być dla niego granicą, po przekroczeniu której nastąpi przyspieszone zużycie i wzrost awaryjności.