Rafał, obecny właściciel samochodu, znajomy Arena (którego samochód już opisywaliśmy) znalazł swój pojazd na szrocie. Uratował go, a jakże! Niedawno zielony Trabant doczekał się określenia "Kawasaki DDR-u" - i musimy przyznać, że bardzo to do niego pasuje.

- Znalazłem go na szrocie - stał pomiędzy Golfem I a Maluchem… na drugi dzień już z Arenem po niego jechaliśmy! Na miejscu okazało się że brakuje kluczyków, gwint w głowicy jest zerwany, nie ma z kim spisać umowy, itp. itd. Po trudnej i długiej walce do późnych godzin nocnych (nie bez przygód), dotarliśmy nim do domu - radość nie do opisania - wspomina Rafał.

Kilka miesięcy później samochód prezentował sobą już całkiem niezły stan. Rafałowi udało się zdobyć m.in. chromy w lepszym stanie, kierownicę Rally, deluxowe poszycie foteli, szerokie stalówki, łezkę i wiele innych gadżetów.

W tym miejscu specjalne podziękowania należą się Melinsowi - "staremu oplarzowi", który pomógł zdobyć wiele spośród części które posłużyły do tchnięcia w Trabanta drugiego życia.

Jak wiadomo - oryginalny Trampek to "trochę koza", ale początkowo obniżone sprężyny i "uśmiechnięty" resor zrobiły swoje. Teraz jest jeszcze lepiej - gwintowane zawieszenie sprawuje się bardzo dobrze.

Długo by wymieniać rzeczy, które zmieniły się w samochodzie. Spróbujmy jednak! Wzmocnienia poszerzonej karoserii, remont blacharski, obejmujący m.in. wymianę progów i nadkoli, poszerzone koła stalowe, przerobiony wydech, lakierowane części pod maską, samej karoserii i podwozia, odnowienie tapicerki, nowa kierownica, mało dostępne gadżety, a ostatnio koła w lśniącym czarnym kolorze…

Plany? Silnik 353 z Wartburga, i być może nowy lakier. A póki co - jeśli tylko czas pozwoli, trzeba wybrać się na kilka zlotów! Jest więc duża szansa, że niedługo spotkacie ten i inne samochody chłopaków ze Stodoły i będziecie mogli pooglądać je na żywo.