Coraz więcej fotoradarów dba, abyśmy jechali zgodnie z przepisami (czyli wolno), a policjanci drogówki jak dawniej czają się za wiatami przystanków lub w krzakach. Dróg szybkiego ruchu jest mało i raczej nie zanosi się na to, aby powstały nowe pod presją zbliżającego się Euro 2012, więc kierowcy kombinują.Sposobów, aby jechać szybko i nie dać się złapać, oraz urządzeń, które mają to ułatwić, jest sporo. Nic dziwnego - chodzi o pieniądze. Pytanie tylko: czy o te, które zaoszczędzimy, skutecznie oszukując stróżów prawa, czy o te, które zarobią producenci i dystrybutorzy tych akcesoriów? Sprawdziliśmy, jak sprawują się na drodze antyradary, CB-radia, spreje do tablic rejestracyjnych mające utrudnić zrobienie zdjęcia oraz techniczna arystokracja - jammery, które mają uniemożliwić pomiar prędkości. O niepoważnych metodach oszukiwania radarów - wieszaniu płyt CD pod lusterkiem tylko wspominamy - równie dobrze można powiesić na nim płytę DVD albo nawet wielką, czarną płytę analogową. Efekt będzie taki sam, czyli żaden. Po co w ogóle piszemy o metodach oszukiwania funkcjonariuszy mierzących prędkość? Nie ulega przecież wątpliwości, że większość metod służących uniknięciu mandatu to sposoby nielegalne, a już na pewno cel, jakiemu służą - bezkarna szybka jazda - jest niezgodny z prawem. Piszemy o nich po to, aby odradzić nabijanie kieszeni producentom sprzętu, który jest całkowicie nieskuteczny. Nadmiar zaufania do niego musi się skończyć utratą prawa jazdy. Jednocześnie musimy uczciwie przyznać, że niektóre legalne urządzenia okazują się niezwykle pomocne. Z technicznego punktu widzenia radarowy pomiar prędkości odbywa się w prosty sposób. W kierunku poruszającego się samochodu wysyłana jest wiązka promieniowania mikrofalowego o określonej częstotliwości. Odbita od jadącego pojazdu wraca do nadajnika (radaru). Na podstawie jej częstotliwości dość precyzyjnie określa się prędkość poruszającego się obiektu. Ponieważ ta zasada jest dość prosta, oczywiste jest, że współczesna technika zna sposoby, aby policyjny radar wykryć albo zneutralizować. Teoretycznie. Poniżej piszemy, jak jest w praktyce.Kontrola drogowaSpokojnie, to nie egzaminWidzisz wyciągnięty "lizak"? Zjedź na pobocze albo stań na miejscu wskazanym przez funkcjonariusza. Nie wychodź z samochodu, uchyl tylko okno. Trzymaj ręce na kierownicy. Czekaj, aż funkcjonariusz sam podejdzie. Na jego żądanie wyłącz silnik. Z kolei policjant ma obowiązek przedstawić się stopniem, imieniem i nazwiskiem, a także podać przyczynę zatrzymania. Na nasze żądanie powinien okazać legitymację służbową. Jeśli jest nieumundurowany, pokazuje legitymację bez wezwania. Ważne: pytania w rodzaju "Czy Pan wie, co przeskrobał?" są niedozwolone. Mimo wszystko, jeśli takie pytanie padnie, wystarczy odpowiedzieć: "Nie wiem."- chyba że wykroczenie jest oczywiste. Obowiązkiem funkcjonariusza jest w każdym razie poinformowanie kontrolowanego o przyczynie kontroli- a więc także o wykroczeniu, jakie kierowca popełnił. Nie zachęcamy do kłótni z policjantem, zdecydowanie odradzamy próby jakiegokolwiek przekupstwa czy głupie wymówki - lepiej przeprosić i wykazać skruchę. To najlepszy sposób na zmniejszenie wysokości mandatu.Nie możesz się dogadać?Zdarza się, że funkcjonariusz nie chce wysłuchać naszych racji, które naszym zdaniem powinny wpłynąć na zmniejszenie kary albo nawet na stwierdzenie, czy jesteśmy winni, czy nie. W takim wypadku warto zdecydować się na odmowę przyjęcia mandatu (o prawie do odmowy powinniśmy zostać poinformowani przez funkcjonariusza). Wówczas sprawa zostanie skierowana do sądu grodzkiego właściwego dla miejsca popełnienia wykroczenia. To kłopot, jeśli jesteśmyz dala od miejsca zamieszkania, ale zawsze możemy przysłać do sądu wyjaśnienia pocztą. Jeżeli nasze racje są słabe, ryzykujemy zapłatę kosztów sądowych (z reguły kilkadziesiąt złotych). Przed sądem mamy prawo oczekiwać, że wszelkie wątpliwości zostaną rozstrzygnięte na naszą korzyść. Są to np: źle przeprowadzony pomiar prędkości, niewłaściwa ocena sytuacji na drodze itp.Mandaty i większe karyWbrew pozorom mandat karny (przykłady poniżej) to dość łagodna forma kary. Zawsze gdy policjant stwierdzi, że nasze wykroczenie - np. ze względu na poważne niebezpieczeństwo, jakie spowodowaliśmy - nie kwalifikuje się do ukarania mandatem, może skierować sprawę do sądu grodzkiego, gdzie możemy zostać ukarani grzywną w wysokości nawet 5 tys. zł. Nasza sprawa automatycznie zostanie skierowana do sądu, jeśli prowadziliśmy pod wpływem alkoholu, spowodowaliśmy wypadek (który od kolizji różni się tym, że jego skutkiem są ofiary albo poważne straty finansowe). Jeżeli spowodowaliśmy wypadek po pijanemu, grozi nam nawet 8 lat więzienia. Jeżeli w wyniku wypadku jest dużo ofiar, mamy do czynienia z katastrofą w ruchu drogowym. W takiej sytuacji nie tylko sprawa trafia do sądu, ale też sprawca jest z reguły natychmiast aresztowany.Czym dysponuje policja?1. "Suszarki", czyli radary ręczne. Nielubiane także przez policjantów. W coraz większym tłoku na drogach mało skuteczne.2. Fotoradary. Dobry oręż w walce z piractwem drogowym. Ostrzegają przed nimi tablice informacyjne.3. Auta z wideorejestratorem. Niewykrywalne przez antyradary, kierowcę może uratować tylko czujność.Jammer ogłupia radarWpisz w wyszukiwarkę internetową słowo "jammer", a trafisz do sklepu. To urządzenie ma za zadanie tak zmodyfikować wiązkę fal wysyłanych przez radar, aby spowodować błąd pomiaru (jammery pasywne), albo sprawić, aby niezależnie od rzeczywistej prędkości auta wynik pomiaru był zawsze taki sam (np. 45 km/h).Dzwonimy do jednego ze sklepów, aby zamówić jammer. Można go kupić, ale nie teraz, a tak w ogóle to sprzedawany jest wyłącznie w zestawie z wysokiej klasy antyradarem. Sprzedawca "kręci" i próbuje nam sprzedać tańszy model (pasywny), ale i tak rachunek to 2000 zł.Dobry jammer jednak zdobyliśmy - wypożyczył go nam producent radarów. W metalową skrzynkę o masie kilku kilogramów włożono urządzenie, które normalnie służy do testowania i kalibracji radarów. Działa świetnie! Włączamy jammer, celujemy "suszarką" w stojące auto - na wyświetlaczu pojawia się wynik: 45 km/h! To samo podczas jazdy! Jest jednak kilka "ale"... Po pierwsze: prawdziwy jammer (a nie atrapa, którą także można kupić w internecie) jest duży i ciężki - nie da się go ukryć - po drugie: jest drogi, a po trzecie: działa tylko na te radary, które pracują w danym paśmie. W Polsce używa się różnych radarów działających w różnych pasmach, a więc nasz jammer będzie funkcjonował wybiórczo.Zalety- Potencjalnie doskonała broń przeciw fotoradarom- Ochrona też przeciw "suszarkom"Wady- Wysoka cena- Działanie tylko w jednym paśmie- Nie chroni przed wideorejestratoremSprejem po tablicachSposób na fotoradary: wystarczy sprawić, aby na zdjęciu numer rejestracyjny był nieczytelny. Specjaliści od zarabiania pieniędzy wymyślili specjalne spreje - mają odbijać światło, aby zawsze część tablicy pozostawała nieczytelna. Sprawdziliśmy, jak działa amerykański PhotoBlocker (wg informacji na opakowaniu testowany przez stacje telewizyjne oraz amerykańską policję). Tylko z jakim skutkiem? Po spryskaniu tablicy zrobiliśmy jej zdjęcia i wszystkie okazały się czytelne. Za 99 zł kupiliśmy sprej z substancją przypominającą lakier do włosów! Ten środek działa tylko jako maszynka do zarabiania pieniędzy!Zalety- Nie grozi nam kara - tablica pozostaje tak czytelna, jak przed naniesieniem preparatuWady- Sprej nie spełnia swojej funkcji- Jak na lakier do włosów cena jest wygórowanaJazda na "zająca"Faktem jest, że jeśli jedziemy za innym samochodem albo w grupie aut, prawdopodobieństwo namierzenia nas przez policyjną "suszarkę" jest bardzo małe. Ręczne radary "strzelają" tak szeroką wiązką, że jeśli dwa auta jadą obok siebie, funkcjonariusz nie może być pewny, którego auta prędkość zmierzył. Widząc zbliżającą się grupę aut, prawdopodobnie nawet nie sięgnie po radar. Z kolei jadąc za innym samochodem możemy liczyć na to, że gdy jego kierowca zobaczy patrol, zacznie hamować na ten widok i zostaniemy ostrzeżeni w porę.Jeśli już stosujemy taki styl jazdy, zachowajmy rozsądną odległość! Przy prędkości 140 km/h w ciągu sekundy przejeżdżamy prawie 39 m! Jeśli auto przed nami zacznie hamować, miną co najmniej 2 s, zanim zaczniemy ostro wytracać prędkość - to grozi wypadkiem! Pamiętajmy też, że ten styl jazdy nie chroni przed wideorejestratorem.Zgodnie z przepisamiJazda zgodnie z przepisami wydaje się mało atrakcyjna, ale to najskuteczniejszy sposób, aby uniknąć mandatu. Ponadto spokojna jazda kosztuje o wiele mniej niż ciągłe hamowanie i przyspieszanie. Może okazać się, że "walcząc" przez dwie godziny o każdą sekundę, dojedziemy na miejsce o 10 minut wcześniej niż kierowca, który posłusznie jechał w sznurze aut, sporadycznie wyprzedzając powolne ciężarówki. Szczególnie na zatłoczonych drogach wyprzedzanie kolejnych aut okazuje się mało opłacalne. Szybka jazda daje efekty tylko wówczas, gdy droga jest stosunkowo pusta. Tym niemniej, w miastach i tam gdzie są ograniczenia prędkości, radzimy zwolnić. Nawet przy najbardziej absurdalnych ograniczeniach możemy natknąć się na patrol policyjny albo fotoradar - tłumaczenie, że to ograniczenie nie ma sensu, na nic się nie zda. Pozostaje liczyć na to, że jednak będą autostrady...Kierowcy łączcie się w sieć!Wprawdzie nie wolno podczas jazdy trzymać w ręce telefonu, ale CB-radio to co innego! Chyba nie zakazano używania CB-radia w obawie przed blokadą granic przez kierowców TIR-ów! Dlaczego? To jedyna legalna, skuteczna broń przeciwko radarom, fotoradarom, wideorejestratorom i innym pułapkom drogowym, dostępna już za ok. 300 zł. Z naszych doświadczeń wynika jednak, że nie warto oszczędzać. Jeśłi zainwestujemy w dobre radio i dobrą antenę (w sumie ok. 600 zł), będziemy słyszeć mniej szumów i trzasków, a antenę da się łatwo przełożyć do innego auta. Prowadząc nasłuch w eterze, mamy na bieżąco informacje o ustawiających się i ruchomych patrolach, możemy też zadać pytanie w żargonie CB-radiowców. "- Mobile, jak ścieżka na Poznań?" "- Na 134 miśki suszą. Uwaga też na szarego Forda Mondeo WI 90744 - filmują koło Sochaczewa". "- Dzięki. Szerokości".Zalety- Szybka i pewna informacja drogowa- Niska cena- Używanie CB-radia jest legalneWady- Trzaski i niska jakość odbioru w tanich modelach- Rozmowę słyszą inni użytkownicyAntyradaryNa dźwięk głośnego brzęczyka naciskamy gwałtownie hamulec, ale jest już za późno. Biało-czerwony "lizak" nakazuje zjazd na pobocze. Niestety, antyradar może nas ostrzec w porę tylko w sytuacji, gdy przed nami funkcjonariusz "namierza" inne auto. Z kolei fotoradary stacjonarne dają tak słaby sygnał, że antyradar "namierza" je dopiero w chwili, gdy jesteśmy już w polu pomiaru. Antyradary natomiast wzbudzają się od wielu innych sygnałów: drzwi automatycznych, przy stacjach benzynowych itp. Stopniowo przyzwyczajamy się do ciągłych ostrzeżeń. Najdroższe antyradary (powyżej 1500 zł) lepiej selekcjonują sygnały, ale do ideału brakuje wiele. W sumie antyradar to średnio skuteczny, kłopotliwy gadżet.Zalety- Ostrzegają, jeśli przed nami namierzano inne auto- Alarmy powodują, że zwalniamyWady- Słabe wykrywanie fotoradarów- Używanie grozi mandatem- Fałszywe alarmy
Unikniesz mandatu?
Robi się gorąco na drogach. I to nie tylko z powodu temperatury.