Auta usuwane z ulic stolicy to głównie wraki zagrażające ludziom i środowisku. Mają zdemontowane podzespoły, wystające części, skorodowaną karoserię, wyciekają z nich płyny eksploatacyjne. W takich sytuacjach wraki są usuwane natychmiast.

Natomiast porzucone pojazdy w lepszym stanie (np. zdewastowane wnętrza, porośnięte nadwozia, wrastające w podłoże opony) podlegają procedurze ustalenia właściciela i zobowiązania go do jak najszybszego zabrania auta. W razie braku reakcji usunięciem wraku zajmuje się straż miejska.

Jak podkreśla Jabraszko, prawie 2800 usuniętych w tym roku aut to liczba zaskakująco wysoka w porównaniu z poprzednimi latami. "W całym 2018 roku usunięto zaledwie o 200 wraków więcej niż w okresie od stycznia do maja bieżącego roku" - dodał. Według niego wpływ na to może mieć większa aktywność mieszkańców Warszawy w zgłaszaniu zauważonych wraków.

Prawie jedna czwarta wszystkich wraków jest usuwana przez właścicieli po ich odnalezieniu przez strażników miejskich. To na właścicielu ciąży obowiązek usunięcia i wyrejestrowania wraku lub przywrócenia auta do stanu używalności. W razie braku takiej możliwości pojazd jest przewożony na strzeżony parking, a po 6 miesiącach przechodzi na własność gminy. Ta z kolei decyduje o jego dalszym losie. Zazwyczaj przekazuje go do utylizacji.

Wśród usuwanych pojazdów strażnicy miejscy napotykają również motocykle, często spalone i nie nadające się do dalszego użytkowania. Zdarzają się nietypowe auta, np. biała łada porzucona przy ul. Młynarskiej na Woli. Jak dodaje Jabraszko, bywa, że pomysłowi właściciele skupów złomu traktują wraki jako formę reklamy i wystawiają je w miejscach do tego nieprzeznaczonych.