Auto Świat Wiadomości Aktualności Pan Antoni wciskał pedał, a samochód nie hamował. Policjant nie mógł uwierzyć [LIST DO REDAKCJI]

Pan Antoni wciskał pedał, a samochód nie hamował. Policjant nie mógł uwierzyć [LIST DO REDAKCJI]

Nasz czytelnik jechał z centrum Warszawy do Powsina, pokonując codzienną drogę do pracy. W pewnym momencie, gdy chciał zahamować na czerwonym świetle, auto przestało "współpracować". "Wciskałem pedał, a samochód nie hamował" — pisze w liście do redakcji pan Antoni. Powód okazał się zaskakujący. Wszystko przez zakupy, które wiózł na tylnym siedzeniu.

Pedał hamulca (zdj. ilustracyjne, fot. Shutterstock/@fongbeerredhot)
Policja.pl / Shutterstock
Pedał hamulca (zdj. ilustracyjne, fot. Shutterstock/@fongbeerredhot)

Czytelnik "Auto Świata" codziennie pokonuje tę samą trasę do pracy i z powrotem. Zna na pamięć każde światła, zwężenia i znaki drogowe. Jednak gdy ostatnio podjął próbę hamowania przed jednym z przejść dla pieszych, samochód pojechał dalej. Pan Antoni spowodował stłuczkę, a powodem był.... grejpfrut.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Do zatrzymania doszło w Powsinie (woj. mazowieckie). Nasz czytelnik, pan Antoni, podzielił się swoją historią.

Jechałem do pracy, z centrum Warszawy do Powsina. Pokonuję tę drogę od kilkunastu lat i nigdy nic złego się nie wydarzyło. W pewnym momencie chciałem zahamować przed sygnalizacją, gdzie paliło się czerwone światło.

Wcisnąłem nogą hamulec, a on ani drgnął. To były setne sekundy, a mi się wciąż nie udawało zahamować. Samochód jechał przed siebie, w ogóle nie reagując na moje nerwowe próby zastopowania go. Wciskałem ponownie pedał, a samochód nie hamował.

Pod hamulcem poczułem blokadę. Jechałem na szczęście bardzo wolno, ale samochód toczył się nadal przed siebie, a w końcu uderzył w auto z przodu. To działo się w tak krótkim czasie, że nawet nie zdążyłem zaciągnąć hamulca ręcznego.

Gdy doszło do stłuczki, zestresowany wybiegłem z samochodu. Nie wiedziałem, co się dzieje. Chwilę później odkryłem prawdę. Pod hamulcem znajdował się grejpfrut, który uniemożliwiał wciśnięcie pedału. Wtedy dopiero połączyłem fakty.

"Zakupy położyłem na tylnym siedzeniu"

Dzień wcześniej kupiłem grejpfruty, a zakupy położyłem na tylnym siedzeniu i o nich zapomniałem. Owoce musiały w trakcie jazdy wypaść z torby i spadły na wycieraczkę przy tylnej kanapie.

Gdy hamowałem, jeden z grejpfrutów potoczył się z tylnego chodnika pod siedzeniem i wpadł prosto pod hamulec. Aż nie mogłem uwierzyć, że można mieć takiego pecha. A jednak.

"Policjant nie mógł uwierzyć w moje tłumaczenie"

Do stłuczki została wezwana policja. Gdy przyjechała na miejsce, zacząłem tłumaczyć, w jaki sposób doszło do zderzenia. Policjant nie chciał początkowo uwierzyć w moje tłumaczenie, lecz gdy zajrzał do środka samochodu i zobaczył lekko zgnieciony grejpfrut, wszystko stało się jasne.

Dostałem mandat, a kierowca stłuczonego samochodu z wyrozumiałością przyznał, że jeszcze nigdy nie słyszał o takiej historii.

Opisuję ją tutaj dla przestrogi: uważajcie na zakupy przewożone w samochodzie! Jeden owoc "latający" luzem po aucie napędził tyle strachu.

Powiązane tematy: