- Szef chińskiej marki Xpeng wyraża obawy co do przetrwania większości firm motoryzacyjnych z Chin
- W ciągu 10 lat wśród producentów z Chin pozostanie jedynie siedem dużych graczy
Samochody chińskie, które dopiero co poznaliśmy, mogą niedługo zniknąć z rynku? Tak przewiduje He Xiaopeng, szef marki Xpeng, w rozmowie z "The Straits Times", którą przytacza Business Insider. Taki scenariusz jest możliwy przez ogromną konkurencję na chińskim rynku.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoDziś na rynku pozostała 1/6 marek, które powstały w Chinach
He Xiaopeng wskazał na zaskakującą statystykę: z 300 chińskich startupów motoryzacyjnych przetrwała jedynie jedna trzecia, a mniej niż 50 firm sprzedaje obecnie swoje pojazdy regularnie. Wizja CEO Xpeng jest jeszcze bardziej restrykcyjna – prognozuje, że w ciągu najbliższych 10 lat na rynku utrzyma się jedynie siedem dużych graczy.
Nie wiadomo, kto jest typowany do przetrwania, ale gdyby ten scenariusz się sprawdził, to przepadną nie tylko marki znane na lokalnym rynku. Już teraz w Europie jest na tyle dużo chińskich producentów, że również tutaj ktoś musiałby odpaść.
- Przeczytaj także: Wrócił. Głupi nawyk kierowców może uszkodzić silnik. Mechanicy już zacierają ręce, bo jest zimno
Chińczycy rzucili się na produkcję aut przez działania rządu
Wcześniejsze wypowiedzi He dla stacji telewizyjnej CNA sugerowały, że chiński przemysł EV czeka "turniej pucharowy", a po nim nastąpi intensywna rywalizacja między największymi na rynku. Szef Xpeng podkreśla, że przemysł samochodowy to maraton, a nie sprint.
Skąd w ogóle wziął się aż taki boom na producentów samochodów z Chin? To częściowo efekt hojnych dotacji rządowych dla tych, którzy będą robili auta na prąd. To także powód, dla którego niemal wszyscy producenci z Chin oferują auta elektryczne lub mocno zelektryfikowane. Jednakże, jak zauważa Stephen Dyer z AlixPartners, konkurencja na największym rynku EV staje się coraz bardziej zacięta — w 2023 r. aż 123 marki sprzedały w Chinach przynajmniej jeden pojazd elektryczny.
Zagrożeni nie tylko producenci z Chin. W Europie też nie jest różowo
Chińscy producenci, na czele z BYD, starają się zdobyć globalny rynek EV. Dane ABI Research dla BI wskazują, że chińskie firmy kontrolują 70 proc. rynku w Tajlandii i 88 proc. w Brazylii. BYD nawet przekroczył przychody Tesli ze sprzedaży EV w trzecim kwartale ubiegłego roku.
Taka sama ekspansja chińskich firm zaczyna się również w Europie, choć u nas jeszcze nie jest na tak zaawansowanym etapie. Warto jednak przy tym zauważyć, że mimo jeszcze stosunkowo niewielkiego udziału na rynku europejskim, uznane marki ze starego kontynentu już czują na karku oddech chińskiej konkurencji szczególnie w Chinach. To wyjątkowo istotny rynek dla naszych rodzimych producentów.
- Przeczytaj także: To chyba rekord. Przyjechał Audi RS7 za 800 000 zł na granicę z Ukrainą. Funkcjonariusze od razu nabrali podejrzeń
Czekają nas bardzo ciekawe czasy
Rynek aut przez lata wydawał się tak stabilny, że trudno było wyobrazić sobie, że może się coś zmienić. Okazuje się, że teraz nadeszły wyzwania zarówno dla marek chińskich, jak i europejskich i tylko najbardziej adaptacyjne oraz innowacyjne firmy będą w stanie przetrwać nadchodzącą dekadę. Na rynku motoryzacyjnym czekają nas bardzo ciekawe czasy.
Co z użytkownikami aut upadłych firm?
Pozostaje pytanie, co będzie z autami, które zostaną po upadłych producentach? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie, choć bardzo prawdopodobna jest możliwość pozostania na lodzie. I największym problemem nie musi być brak warsztatów, ale brak części do młodych aut, do których producenci części nie zaczęli robić zamienników.