Niestety ta wizja zdecydowanie się nie sprawdzi. Bardziej realnie wygląda rok 2214 w filmie Luca Bessona "Piąty element", gdzie ruch również odbywa się w powietrzu, tyle że dzieje się to w centrum Nowego Jorku: - W tak dalekiej przyszłości być może w ogóle nie będzie samochodów, a te, które pozostaną, spełnią rolę zabawek pasjonatów - komentuje wizję Przemysław Byszewski z GM Poland. Wedle niektórych szacunków Państwo Środka wyprzedzi pod względem produkcji aut USA i Japonię właśnie w okolicach 2020 roku. Czy w związku z tym pojawią się we wzornictwie naszych samochodów elementy chińskie? Mało prawdopodobne - raczej pozostanie tak jak dotychczas, czyli np. Honda Accord inaczej będzie wyglądała w Japonii, inaczej w USA, w Europie, a w przyszłości także w Chinach.Wymienne nadwozia i silniki na wodę- Przed kilku laty GM zaprezentował prototyp, w którym wymieniało się nadwozia i raz był on kabrioletem, innym razem SUV-em - mówi Przemysław Byszewski. Stałymi elementami pozostawały tylko podwozie i napęd. Oczywiście w realnym świecie taki koncept miałby niewielkie szanse istnienia, głównie z powodu braku miejsca do przechowywania poszczególnych nadwozi. Jakich paliw będziemy używać w 2020 roku? Eksperci podają różne prognozy mówiące o tym, kiedy skończą się nam paliwa kopalne. Raz jest to rok 2040, innym razem 2050. - Są to tylko szacunki oparte na znanych i możliwych do wydobycia źródłach paliw kopalnych - wyjaśnia Alfred Kubczak z firmy Shell Polska. Tymczasem może już niedługo opracujemy technologię wydobywania i przetwarzania bardzo zanieczyszczonych źródeł ropy naftowej i dotychczasowe prognozy okażą się nieprawdziwe.Jednak mimo tego czeka nas czas oszczędzania. Nie oznacza to na szczęście, że drogi zaroją się od jednoosobowych "bateryjek" słonecznych na kołach w stylu australijskiej Aurory. Standardowo wyglądające pojazdy wyposażone będą jednak coraz częściej w kombinowane lub alternatywne źródła napędu. Eksperci mówią, że w 2020 roku może to być już około 30 procent wszystkich pojazdów, zaś w krajach sprzyjających tego typu rozwiązaniom nawet 100 procent. Pierwsze skrzypce grają tu kraje skandynawskie, Japonia i USA. Za 14 lat w Szwecji ma nie być aut napędzanych paliwami kopalnymi (a więc także gazem, który promowany jest np. w Niemczech). W tej chwili rząd chwali się, że tego typu aut jest już 25 procent.Biopaliwa w Europie, ogniwa w USA i JaponiiW Japonii i Stanach ma za to szansę rozwinąć się popyt na auta hybrydowe (spalinowy silnik wspomagany elektrycznym). - Najbliższa przyszłość napędu aut to hybryda - twierdzi prof. Sławomir Luft, dziekan Wydziały Mechanicznego Politechniki Radomskiej, ekspert od silników. - Właśnie wróciłem z konferencji na ten temat z Japonii, gdzie pokazano auta napędzane spalinowym silnikiem, który w miejscu koła zamachowego ma niewielki silnik elektryczny. Podobne uzupełnienie klasycznego rozwiązania to niewielkie silniki elektryczne umieszczone w kołach. Zdaniem profesora hybrydy to melodia najbliższej przyszłości, a dopiero kilkanaście lat później mogą wejść do powszechnego użycia napędy wodorowe (ogniwa paliwowe). Czy w 2020 roku kierowca będzie jeszcze potrzebny?W Los Angeles trwają już zaawansowane próby z autami poruszającymi się po specjalnie wydzielonym pasie autostrady bez udziału kierowcy. Autopilot - żaden problemJeżeli założymy, że przyszłość należeć będzie do tego typu rozwiązań (chociaż za 14 lat na pewno jeszcze nie w Polsce), może to oznaczać, że nie ma sensu rozwijać niektórych systemów bezpieczeństwa: - W tej chwili montujemy we wnętrzach aut już po 17 poduszek powietrznych, w najbliższym czasie dojdą pewno jeszcze zewnętrzne airbagi chroniące pieszych podczas potrącenia - mówi Jarosław Bąk. Jeżeli okaże się, że auta poruszają się automatycznie, to będzie można uniknąć niemal wszystkich wypadków i co za tym idzie, samochody nie będą musiały być aż tak bezpieczne.Obok automatycznego pilota na wydzielonym pasie autostrady wszystkie auta przyszłości będą miały także awaryjne systemy spotykane już teraz w pojazdachz najwyższej półki. Możemy liczyć na zaawansowane systemy utrzymujące zadaną odległość od auta poprzedzającego, które w razie niebezpieczeństwa potrafią zatrzymać pojazd. Nieco mniejsza szansa, że do każdego auta w 2020 trafi czujnik gałki ocznej (rozpoznający, czy kierowca zasypia) i alkomat w kluczyku. Zamiast tych elementów możemy liczyć na szerokie rozwijanie systemów komunikacji między autami. Dzięki temu unikniemy wielu groźnych sytuacji, bo nasz pojazd będzie wiedział np. o tym, że na poboczu za zakrętem stoi inne auto lub idzie pieszy.Ryk silnika z symulatoraPrezentowany na zdjęciu Nissan o pięknej nazwie Pivo to prototyp sprzed kilku lat, w którym kabina może obracać się o 180 stopni. Dzieje się tak dzięki przejętym z lotnictwa systemom Drive-by-Wire. Ich działanie polega na tym, że urządzenia sterujące pojazdem mają połączenia elektroniczne zamiast tradycyjnych mechanicznych. W tej chwili powszechnie stosuje się Drive-by-Wire do sterowania pedałem gazu, dużo rzadziej do hamulców i kierownicy. W przyszłości tego typu rozwiązania będą na porządku dziennym, aby więc oddać np. efekt oporów przy kręceniu kierownicą, wykorzystane zostaną elektryczne silniczki. Na ile auto przyszłości będzie symulowało prawdziwą jazdę, zależy przede wszystkim od konstruktorów, nietrudno bowiem wyobrazić sobie elektryczny pojazd emitujący ryk widlastego silnika 8-cylindrowego - technicznie już teraz to bułka z masłem.Ziarnko do ziarnka - czyli ile będą paliły auta przyszłości?Oprócz wspomagania silnika spalinowego elektrycznym (hybrydy) konstruktorzy stosują coraz częściej systemy wyłączające silnik podczas postoju czy też wykorzystujące tylko połowę cylindrów, gdy nie potrzeba pełnej mocy. Przyszłość będzie należeć także do inteligentnych skrzyń automatycznych, które same dobiorą najkorzystniejsze przełożenie, lub sekwencyjnych, które zaproponują najlepszy z punktu widzenia ekonomii bieg (już teraz stosuje się to w niektórych ciężarówkach). Coraz większą rolę zacznie odgrywać aerodynamika (współczynnik Cx poniżej 0,2). Można spodziewać się, że auta przyszłości będą spalały 4-4,5 l na 100 km.Permanentna inwigilacjanNajbliższa przyszłość to wzrost elektronicznej kontroli ruchu drogowego. Być może tak jak w "Piątym elemencie" po złamaniu przepisów auto samo poinformuje, ile jeszcze punktów karnych może otrzymać kierowca, aby nie stracić uprawnień. Po przekroczeniu limitu pojazd sam zawiadomi pomoc drogową o konieczności holowania. W sytuacjach awaryjnych będzie też można liczyć na pokładową elektronikę, która w porę ostrzeże o zbliżającym się niebezpieczeństwie, a w razie potrzeby przejmie sterowanie autem.
Witajcie w przyszłości
Pamiętacie drugą część filmu "Powrót do przyszłości" z 1985 roku? Robert Zemeckisprzenosi nas wraz z bohaterami do roku 2015. Podróżujemy latającym De Loreanempo podniebnej autostradzie, gdzie wszystkie pojazdy poruszają się w powietrzu, a na kołach jeżdżą dopiero w miastach.