Prawie 120 km/h w terenie zabudowanym to prędkość bardzo wysoka dla motocyklistów i samochodów, którzy stwarzają wtedy spore zagrożenie w ruchu drogowym. Rzadko zdarza się jednak, że taką prędkość osiągnie elektryczna hulajnoga. Takie zdarzenie miało miejsce 8 lipca w Słowacji w miejscowości Liptowski Mikulasz.

Tam kierujący elektryczną hulajnogą rozpędził się do ponad 118 km/h. Trafili na niego policjanci z wideorejestratorem, a nagranie z pomiaru wstawili na media społecznościowe. Sytuacja jest na tyle nietypowa, że na początku użytkownicy komentujący to zdarzenie sami wątpili w to, że pomiar jest poprawny albo że to nie hulajnoga jechała z taką prędkością, a samochód przed nią.

To jednak była hulajnoga, która przecież nie musi być nawet zarejestrowana i mieć ubezpieczenia OC. W dodatku osoba jadąca tym pojazdem była ubrana zupełnie nieadekwatnie do prędkości, z jaką się poruszał, bowiem nie miała ani kasku, ani żadnej kurtki. Tylko krótki rękaw i spodenki.

Policjanci oczywiście zatrzymali wyjątkowo szybkiego kierowcę hulajnogi i zbadali jego trzeźwość. Był on na szczęście trzeźwy. Mundurowi najwyraźniej nie za bardzo wiedzieli, jak ukarać 43-letniego mężczyznę, który dopuścił się przekroczenia prędkości o 68 km/h. Z tego powodu nie dali mu mandatu, a jedynie skierowali sprawę, by została rozpatrzona w postępowaniu administracyjnym. Szybki kierowca jednośladu nie może się więc czuć bezkarny, choć jak pokazuje ten przypadek, słowackie prawo nie jest gotowe na takie sytuacje.

W Polsce hulajnoga nie może jechać tak szybko

W Polsce prawo pozwala na poruszanie się takim jednośladem z maksymalną prędkością 20 km/h. Muszą oni także korzystać ze ścieżek rowerowych lub z jezdni przy obowiązującym ograniczeniu prędkości nie wyższym niż 30 km/h. W innym wypadku muszą jechać po chodniku z prędkością zbliżoną do tempa pieszych, nie utrudniać im poruszania się oraz mają obowiązek ustępować im pierwszeństwa.