Logo
WiadomościAktualnościStuningował auto, a potem je stracił. Odszkodowania nie będzie, bo tuning...

Stuningował auto, a potem je stracił. Odszkodowania nie będzie, bo tuning...

Warte co najmniej kilkaset tys. zł BMW kierowane przez Sebastiana M. – kierowcę oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1 – było ubezpieczone. Ojciec oskarżonego, który był formalnym użytkownikiem samochodu, ubiegał się w związku z tym o odszkodowanie za zniszczone auto. Ale odszkodowania nie będzie. Ubezpieczyciel, który miał wgląd w materiały zebrane przez prokuraturę, odmówił wypłaty odszkodowania, ponieważ przed wypadkiem samochód przeszedł tuning zwiększający maksymalną prędkość – napisał Fakt. To oznacza, że analogiczne problemy mogą mieć inni właściciele stuningowanych samochodów.

Wypadek na A1
KMP w Piotrkowie Trybunalskim
Wypadek na A1
  • Ojciec Sebastiana M., który ubiegał się o odszkodowanie za auto rozbite przez syna w tragicznym wypadku na autostradzie A1, dostał odmowę od ubezpieczyciela
  • Powodem odmowy, jak ustalili dziennikarze "Faktu", był tuning samochodu, który zwiększył jego osiągi
  • Odpowiadamy na pytanie, czy w każdym wypadku tuning auta może prowadzić do odmowy wypłaty odszkodowania z autocasco

Według doniesień opierających się m.in. na materiałach udostępnianych przez prokuraturę, Sebastian M – kierowca oskarżony o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1 – chwilę przed wypadkiem jechał z prędkością ponad 300 km na godz. – w każdym razie szybciej niż może jechać BMW w stanie fabrycznym.

Czy BMW może jechać ponad 300 km na godz.?

Biegli, którzy badali samochód po wypadku, zapewne z łatwością odkryli, że samochód miał za sobą tuning, którego jednym z elementów było usunięcie fabrycznej blokady prędkości maksymalnej. Był to zresztą fakt znany opinii publicznej już wcześniej: internauci tuż po wypadku namierzyli nawet filmik z testów BMW po tuningu. Filmiki zostały usunięte przez ich autorów, ale w pamięć internautów zapadły nieprawdopodobne prędkości osiągane na autostradzie – dalece wykraczające ponad fabryczne możliwości auta.

Dalsza część tekstu pod filmem:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Z danych udostępnionych przez prokuraturę wynika także, że elektroniczna blokada maksymalnej prędkości w BMW prowadzonym przez Sebastiana M. była zdejmowana dwa razy. Drugi raz nastąpił po tym, gdy autoryzowany serwis BMW w trakcie rutynowego przeglądu wgrał fabryczne oprogramowanie zawierające blokadę prędkości. Właściciel zapewne nie wahał się ani chwili, wrócił do warsztatu tuningowego, by wgrać oprogramowanie pozwalające na jeszcze szybszą jazdę – czyli zdjął blokadę.

Właściciel BMW chciał dostać odszkodowanie za zniszczony samochód – ustalił "Fakt"

Wypadek na A1
Wypadek na A1KW PSP w Łodzi

Po wypadku ubezpieczyciel samochodu – Compensa – rozpatrywał szereg roszczeń związanych ze zdarzeniem: były to zarówno roszczenia członków rodziny poszkodowanych, domagających się zadośćuczynienia z ubezpieczenia OC sprawcy, jak i roszczenie właściciela BMW – ojca Sebastiana M. – który chciał dostać odszkodowanie z polisy autocasco za zniszczony samochód o wartości nawet miliona zł.

W listopadzie 2023 r. ubezpieczyciel uznał, że wina kierującego BMW została wystarczająco uprawdopodobniona i wypłacił odszkodowania członkom rodziny ofiar.

Czy będzie odszkodowanie za samochód, który został stuningowany?

Jak ustalili dziennikarze "Faktu", ubezpieczyciel, który równolegle prowadził sprawę roszczenia z tytułu polisy autocasco, ostatecznie odmówił wypłaty odszkodowania ojcu Sebastiana M. Powołał się na informację o tuningu BMW obecnej w aktach sprawy, który doprowadził do istotnej zmiany osiągów pojazdu polegającej na zwiększeniu prędkości maksymalnej.

Tuning ten – jak wynika z ustaleń Faktu – doprowadził do tego, że samochód miał o wiele wyższe osiągi niż w chwili opuszczenia fabryki. W tej sytuacji ubezpieczyciel przyjął, że parametry auta nie były zgodne z danymi homologacyjnymi, a zatem nie powinno ono w ogóle być dopuszczone do ruchu. Adwokaci reprezentujący ojca Sebastiana M., który leasingował samochód, niczego nie wskórali – dla ubezpieczyciela sprawa jest zamknięta.

Dziennikarze "Faktu" próbowali uzyskać od przedstawicieli ubezpieczyciela komentarz do tej sprawy, jednak ubezpieczyciel powołuje się na tajemnicę ubezpieczeniową i odmawia udzielania jakichkolwiek informacji.

Stuningowałeś auto? I Ty też nie dostaniesz odszkodowania?

Teoretycznie każdy istotny tuning samochodu, a zwłaszcza taki, który ingeruje w osiągi samochodu – jego moc, emisję spalin czy prędkość maksymalną – powoduje, że samochód nie jest zgodny z dokumentami dopuszczającymi go do ruchu. O ile w takiej sytuacji nie ma najmniejszych wątpliwości, że polisa OC wykupiona przez posiadacza tego pojazdu działa bez zastrzeżeń, to już kwestia odszkodowania z polisy autocasco pozostaje otwarta.

Polisa autocasco może zawierać szereg wyłączeń odpowiedzialności ubezpieczyciela, jednak nie jest tak, że każda modyfikacja samochodu czy też jego niesprawność zawiniona przez użytkownika uprawnia ubezpieczyciela do odmowy wypłaty odszkodowania. Zwłaszcza tuning samochodu nie powinien być powodem odmowy wypłaty odszkodowania, jeśli nie miał on żadnego wpływu na powstanie szkody. To np. sytuacja, w którym samochód został skradziony albo przygnieciony przez drzewo – tuning nie miał związku ze szkodą.

Co innego jednak w przypadku BMW kierowanego przez Sebastiana M: tutaj tuning polegał na zwiększeniu mocy i prędkości maksymalnej, a do wypadku doszło w związku z drastycznym przekroczeniem dozwolonej prędkości. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że samochód bezpośrednio przed wypadkiem poruszał się z prędkością wyższą, niż osiągalna dla samochodu w kompletacji fabrycznej.

W takim wypadku jest to – z punktu widzenia ubezpieczyciela – podstawą do odmowy wypłaty odszkodowania.

Czy każdy samochód po wypadku badany jest pod kątem niedozwolonego tuningu?

Zdecydowanie nie każdy samochód po wypadku jest szczegółowo badany przez biegłych. Prokuratura coraz częściej zleca jednak tego rodzaju badania w przypadku zdarzeń, w których są ofiary śmiertelne lub wtedy, gdy okoliczności wypadku budzą wątpliwości – np. gdy nie wiadomo, kto kierował albo kto zawinił lub też gdy w grę wchodzi drastyczne złamanie przepisów drogowych – np. jazda z bardzo wysoką prędkością.

Każdy produkowany obecnie samochód wyposażony jest w system, który rejestruje i zapisuje wszelkie parametry jazdy z ostatnich kilku sekund przed wypadkiem. Dane te nie mogą być jednak odczytane przez autoryzowany warsztat, a jedynie przez biegłego posiadającego specjalistyczne oprogramowanie. Dane te bardzo trudno jest też usunąć – w tym celu trzeba by usunąć z samochodu wszelkie sterowniki zapisujące dane. Zwłaszcza sterownik silnika zamontowany jest taki sposób, że nie da się tego zrobić na szybko przy drodze, a ewentualne usunięcie go pozostawia ślady.

Skąd wiadomo, jak szybko jechało BMW Sebastiana M.?

W pierwszych doniesieniach prokuratury na temat wypadku na autostradzie A1 pojawiała się informacja, że BMW tuż przed wypadkiem poruszało się z prędkością "nie mniejszą niż 253 km na godz.". Z drugiej strony pojawiła się też w sieci profesjonalna rekonstrukcja wypadku, z której wynikało, że BMW poruszało się z prędkością ponad 300 km na godz.

Te informacje – wbrew pozorom – nie przeczą sobie.

Rzecz w tym, że maksymalna prędkość, jaką zapisuje "czarna skrzynka" BMW, to właśnie 253 km na godz. Jednak to nie znaczy, że jeśli "odblokowane" BMW jechało szybciej, to nie da się stwierdzić, jak szybko. Da się to zrobić m.in. na podstawie obrotów silnika w odniesieniu do przełożenia skrzyni biegów – i zapewne w ten sposób biegły dość precyzyjnie oszacował rzeczywistą prędkość i zmiany prędkości BMW w okresie pięciu sekund przed uderzeniem w samochód, który ostatecznie spłonął na poboczu autostrady A1 z ludźmi w środku.

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji