"Pokrzywdzony występował z zamiarem ochrony społeczeństwa przed niebezpieczeństwem ze strony pijanego kierowcy, (…) postęp w poprawie stanu zdrowia pokrzywdzonego jest bardzo powolny. Skutki najprawdopodobniej w pewnych zakresach będą nieodwracalne dla pokrzywdzonego. Ważąc te okoliczności, uznaliśmy, że jednak 13 lat pozbawienia wolności, jest kara zbyt łagodną i ją podwyższyliśmy do 15 lat" – powiedział w czwartek sędzia Sądu Apelacyjnego w Szczecinie Maciej Żelazowski. Jak dodał, "to skutkowało koniecznością wymierzenia surowszej kary łącznej".

Pod koniec sierpnia ub.r. Sąd Okręgowy w Szczecinie skazał Vadyma I. na trzynaście lat i dwa miesiące pozbawienia wolności, 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia i 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów.

Sąd uznał wówczas, że oskarżony miał zamiar popełnienia przestępstwa umyślnie. "Chciał uniknąć zatrzymania przez pokrzywdzonego w związku z kierowaniem pojazdem marki Audi w stanie nietrzeźwości i utratę prawa jazdy" - podkreślił.

Do zdarzenia doszło 24 grudnia 2020 r. w okolicy stacji benzynowej przy ul. Hrubieszowskiej w Szczecinie. 22-letni wówczas Jakub Znojek zauważył pojazd, którego kierowca bez włączonych świateł wykonywał manewry świadczące o tym, że może znajdować się pod wpływem alkoholu.

Gdy kierowca zjechał na pobliską stację benzynową, 22-latek pojechał za nim i próbował powstrzymać go przed dalszą jazdą. Podszedł do niego, a gdy stanął przy otwartych drzwiach od strony kierowcy i rozmawiał z podejrzanym, ten gwałtownie cofnął auto. Młody mężczyzna doznał poważnych obrażeń ciała m.in. urazu czaszkowo-mózgowego, urazu twarzy i klatki piersiowej. Spowodowały one m.in. ciężką nieuleczalną chorobę i niezdolność do pracy.

Obrońca mężczyzny przekonywał, że celem oskarżonego nie było zabicie Jakuba Znojka.

"W mojej ocenie ten stan faktyczny nie determinuje założenia, że nawet w zamiarze ewentualnym można było przewidywać, że oskarżony godził się z zabójstwem" – powiedział w czwartek obrońca oskarżonego mec. Grzegorz Wołek.

Jak dodał, "jest duże prawdopodobieństwo, że złożę w tej sprawie kasację, aby to Sąd Najwyższy, analizując to, finalnie rozstrzygnął tę kwestię. Okoliczności tej sprawy w moim przekonaniu wskazywały, że nie mamy do czynienia z ewentualnym zamiarem spowodowania zabójstwa".

Jak powiedzieli dziennikarzom ojciec Jakuba Znojka, wyrok go zadowala, ale jego zdaniem "kary dla takich sprawców są za niskie".

"Nawet gdyby dostał 50 lat, czy dożywocie, czy karę śmierci, to i tak nie zwróci mi zdrowia mojego syna. Nie ma takiej kary. Nie wiem, co trzeba zrobić, żeby oni nie jeździli pijani po tych ulicach" – powiedział ojciec poszkodowanego Zbigniew Znojek.

Jak dodał, syn wraca do zdrowia, ale przed nim jeszcze wiele lat rehabilitacji.

Wyrok jest prawomocny. (PAP)

autorka: Małgorzata Miszczuk