- Według urzędników w sprawie pana Sławomira Jakubowskiego, wulkanizatora z Suwałk, który przekazał fundacji 82 opony, mamy do czynienia ze składowaniem odpadów i wiąże się z tym kara w wysokości ponad 1,1 mln zł
- Wojewódzki Sąd Administracyjny nakazał urzędnikom ponowne rozpatrzenie sprawy, ale ci, zamiast mocniej pochylić się nad sprawą, złożyli apelację od wyroku
- Teraz sprawa będzie rozpatrywana przez Naczelny Sąd Administracyjny, ale nawet nie wiadomo, kiedy NSA się nią zajmie
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Ta bulwersująca i nagłośniona w mediach sprawa pokazuje, jak trudno jest w Polsce walczyć z urzędnikami. Ci potrafią bez żadnego uzasadnienia nałożyć milionowe kary i nie widzą problemu w tym, że w jednej i tej samej sprawie podejmują całkowicie rozbieżne decyzje. A gdy już nawet sąd wskazuje na braki w urzędniczej decyzji, ci, zamiast zreflektować się, brną dalej i składając odwołanie, chcą walczyć w wyższej instancji.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPrzekazał za darmo opony — teraz wisi nad nim widmo ponad milionowej kary
Sprawa pana Sławomira Jakubowskiego, wulkanizatora z Suwałk, sięga 2018 r. i dotyczy podarowania fundacji Dziedzictwo Suwalszczyzny 80 używanych opon do ciężarówek. Te miały zostać wykorzystane do budowy ekologicznego ogrodu w miejscu zniszczonym przez bobry.
Chociaż sprawa pozornie nie budzi żadnych wątpliwości, bo jak już pisaliśmy, wulkanizator na własny koszt dostarczył opony, które mógł bezpłatnie lub za niewielką opłatą oddać do utylizacji, to urzędnicy uznali, że w tym przypadku mamy do czynienia z tzw. korzystaniem ze środowiska. To miało polegać na "składowaniu odpadów" na prywatnej działce położonej na obszarze chronionym. Według urzędniczych wyliczeń pan Sławomir miałby za to zapłacić 1,1 mln zł oraz odsetki, co łącznie dałoby ok. 1,4 mln zł kary.
Sąd nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Co zrobili urzędnicy?
Po tym, jak Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku 12 października 2022 r. wydał postanowienie, nakazując organom administracyjnym ponowne rozpatrzenie sprawy, urzędnicy mieli trzy wyjścia. Niestety, wybrali tę, która dla pana Sławomira oznacza kolejne lata nerwów podczas batalii toczonej z urzędniczą machiną.
Pod koniec ubiegłego roku Polskie Radio Białystok informowało, że Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) w Białymstoku złożyło apelację od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, co oznacza, że sprawa trafi teraz do Naczelnego Sądu Administracyjnego, tylko nie wiadomo kiedy. Co prawda do czasu jej rozstrzygnięcia kara nie może być egzekwowana, ale może się to okazać niewielkim pocieszeniem, bo z każdym dniem kwota naliczanych odsetek rośnie.
- Przeczytaj także: Mercedes wypłacił rekordowe premie. Dużo wyższe bonusy niż rok temu
Urzędnicy brną dalej, ale nie przedstawiają nowych argumentów
Jedną z najbardziej bulwersujących rzeczy w tej sprawie jest działanie urzędników, a konkretnie chęć uzyskania korzystnego dla siebie wyroku bez przedstawienia sensownego uzasadnienia. Cytowany przez Interię Damian Lisowski, radca prawny z kancelarii reprezentującej pana Sławomira, wskazał, że bez żadnych nowych argumentów w skardze kasacyjnej kwestionowane są fakty, które dotychczas nie budziły zastrzeżeń.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że WSA w uzasadnieniu wyroku zauważył, iż organy administracyjne w niewystarczający sposób pochyliły się nad sprawą, a w przypadku zaskarżonej decyzji opracowały jej uzasadnienie w "niechlujny" sposób. Co więcej, organ odwoławczy powielił twierdzenia organu I instancji i nie odniósł się do zastrzeżeń skarżącego. W efekcie nadal nie wiadomo, dlaczego urzędnicy uznali przekazanie opon za składowanie odpadów, a nie za odzysk.