Młody i ambitny kierowca przesiadł się z Fiata Seicento którym startował przez dwa lata do potężnej maszyny naszpikowanej elektroniką w walce w najważniejszym cyklu serii Rallycross. Wszyscy życzyli mu jak najlepiej, ale każdy spodziewał się, że będzie musiał swoje odjeździć za nim zacznie liczyć się w walce o czołowe lokaty. Również sam kierowca podchodził z wielką rezerwą do swoich startów świadomy przepaści jaka dzieli VW Polo Super 1600 od Fiata Seicento. Tą przepaść musiał sam pokonać bo sam samochód nie pojedzie, nawet jeśli będzie najlepszym sportowym autem.

Adaptacja Krzysztofa Skorupskiego do nowego auta trwała bardzo krótko. Trochę z powodu ograniczonego czasu i budżetu. Tak więc Krzysztof musiał poznawać auto podczas zawodów.  Szło mu to zadziwiająco dobrze. W swoim pierwszym starcie w Mistrzostwach Europy na rundzie w Szwecji sięgnął po zwycięstwo. Nowy tor z dużą ilością szutru sprzyjał polskiemu kierowcy bowiem jest to jego ulubiona nawierzchnia. Do tego deszczowa aura podczas zawodów, która wyrównała szanse słabszych aut i już nie liczyła się tylko ilość KM pod maską. Wszystko to, plus stalowe nerwy Skorupskiego złożyły się na sukces.

Tak wspaniale rozpoczęty start w cyklu Mistrzostw Europy podniósł poprzeczkę oczekiwań. Nagły sukces zaskoczył, ale później każde inne miejsce niż na podium było traktowane jak słabszy dzień. Warto jednak dodać że to jest najważniejszy cykl, a w jednych zawodach w klasie Super 1600 startuje ponad 30 doświadczonych kierowców. Przy tak obleganej klasie i wyrównanej stawce różnica pół sekundy to spadek o kilka pozycji. Na jednych zawodach 10 pierwszych kierowców mieściło się w jednej sekundzie i to setne części decydowały o zajętej pozycji. Daje to obraz, że jedno zawahanie, jeden kontakt z innym autem za dużo i jest się daleko z tyłu. Załapanie się do pierwszej dziesiątki to już sukces. A to co dokonał Skorupski to była sensacja.

Kolejne rundy w Belgii i Holandii to była walka z rywalami, którzy już nie stosowali taryfy ulgowej wobec świeżego zawodnika. Krzysztof mimo to notował czasy w pierwszej dziesiątce i zbierał cenne, jak się później okaże, punkty do klasyfikacji rocznej. Austria i najważniejsza Polska to pełen sukces Skorupskiego. W tych krajach zebrał komplet punktów, ale najbardziej cieszył się ze zwycięstwa przed polską publicznością.

Runda w Czechach, ostatnia w tym sezonie, jak się okazało z wyliczeń dawała szansę na tytuł. Warto jeszcze dodać, że to pierwszy rok startów i to nie od początku sezonu, a od połowy. A w finałowej rundzie pojawiła się okazja na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Europy Rallycross.

Jednak nie on jeden miał ochotę zdobyć ten tytuł. Konkurencja we wzmocnionym składzie liczyła się z chęciami Polaka i przygotowała plan, który miał go przytrzymać z dala. W efekcie tego niecnego planu pogięto w finale wiele zderzaków i błotników. W walce trzech na jednego, Polak musiał walczyć ze skomasowanym atakiem rywali. Krzysztof obronił się dzięki taktycznej zagrywce i wykonaniu tzw. Joker Lapa od razu i stopniowemu dobieraniu się do konkurentów. W pojedynkę nie byli już tacy silni. Sił wystarczyło na drugą lokatę, ale to i tak ogromny sukces w debiutanckim sezonie w walce bok w bok z najlepszymi kierowcami klasy Super 1600. Drugie miejsce wystarczyło na awans na pozycję II Wicemistrza Europy Rallycross.

Krzysztof Skorupski zaliczył najbardziej spektakularny debiut w Mistrzostwach Europy. Zagraniczni dziennikarze przyznali, że takie sukcesy na początku kariery w MERC jeszcze się nie zdarzały. Więc tym bardziej oczekujemy na przyszłoroczne starty już w pełnym cyklu.

Klasyfikacja top 3 Mistrzostw Europy Rallycross w Super 1600:

1. Andreas Bakkerud / Renault Clio Mk2

2. Ulrik Linnemann / Peugeot 207

3. Krzysztof Skorupski / VW Polo Mk4