Kiedy w piątek 3 listopada 2023 r. robotnicy wylewali betonową nawierzchnię na ul. Legionów w Łodzi, natknęli się na nieprawidłowo zaparkowany samochód. Reszta jest historią — beton wylano wokół auta, wieści o tym błyskawicznie się rozeszły, a "uwięziony" hatchback został największą turystyczną atrakcją Łodzi. Tyle że w nocy z 4 na 5 listopada samochód zniknął.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoJakby tego było mało, sam hatchback wyglądał bardzo niecodziennie i ekscentrycznie. Pękaty jakby odlany właśnie z betonu. Na dodatek samochód nosił praktycznie nieznane w Polsce logo. Jaka to marka? Już odpowiadamy.
Przeczytaj także: Samochód z ul. Legionów w Łodzi zmienia miejsce. Kierowca bawi się w kotka i myszkę
Zabetonowany samochód w Łodzi: co to za auto
Ten samochód to Scion xB drugiej generacji, niewielki kompakt oferowany w latach 2007-2015. Dlaczego więc pozostaje nieznany? Bo nigdy oficjalnie nie sprzedawano go w Polsce. Scion xB był oferowany wyłącznie w jednym państwie na świecie: w Stanach Zjednoczonych.
Sama marka Scion (czyli "potomek" bądź "latorośl") powstała w 2003 r., a jej modele kierowano właśnie do młodych ludzi. Scion nie był jednak start-up'em kilku entuzjastów, ale ogromnym przedsięwzięciem jednego z największych koncernów motoryzacyjnych świata.
Tak, Scion był marką Toyoty.
Był, ponieważ Toyota zamknęła Sciona w 2016 r.
Sciony oferowano wyłącznie w USA. Na tle Toyot modele tej marki wyróżniały się śmiałym designem, ale też metody sprzedaży były odważne. Sciona można było kupić np. przez internet — dekadę temu była to dość niecodzienna forma transakcji. Auta miały ponadto stałe ceny i jakiekolwiek negocjacje z dealerem z zasady nie wchodziły w grę. Wersję Sciona wybierało się wyjątkowo łatwo, ponieważ cennik maksymalnie uproszczono, rezygnując z labiryntu opcji i pakietów. Za to klient mógł dokupić wyjątkowo dużą liczbę akcesoriów, aby auto możliwie najwierniej oddawało jego osobowość.
Scion szybko odniósł rynkowy sukces, a potem przyszedł 2007 r.
Scion: co miał wspólnego z Toyotami Yaris, Auris i Corollą
Pierwsze dwa modele Sciona — miejskie xA i xB — oparto na jednym z najbardziej znanych samochodów w Polsce: Toyocie Yaris I. Z kolei Scion iM był po prostu delikatnie zmienioną Toyotą Auris II, zaś Scion FR-S — pochodną sportowej Toyoty GT86.
"Zabetonowany" samochód w Łodzi bazował zaś na Toyocie Corolli. Zresztą w Japonii oferowano go pod nazwą Toyota Corolla Rumion, zaś w Australii figurował w cennikach jako Toyota Rukus.
W 2006 r. Scion zanotował rekordową sprzedaż, sięgającą 173 tys. samochodów. Niestety, potem było już tylko gorzej. W 2007 r. wolumen spadł do 130,2 tys. sztuk. Dołek nastąpił już trzy lata później, w 2010 r., kiedy kupiono jedynie 45,7 tys. Scionów. W 2015 r. sprzedaż wprawdzie wzrosła do 56,2 tys. sztuk, ale nadal to było bardzo mało. 3 lutego 2016 r. Toyota ogłosiła zamknięcie marki Scion.
Przez 13 lat sprzedano 1 mln 93 tys. Scionów, przy czym największym powodzeniem wcale nie cieszył się hatchback xB bądź iM, ale coupe, czyli model tC (łącznie 418,2 tys. sztuk dwóch generacji). Sciona iM (czyli Toyotę Auris II) sprzedano w liczbie zaledwie 5097 sztuk.
Inna sprawa, że cel osiągnięto. Przecież Scion miał przyciągnąć do Toyoty nowych młodych klientów, którzy z czasem przesiedliby się do droższych Toyot, a potem do Lexusów. Aż 70 proc. nabywców Scionów nigdy wcześniej nie jeździło Toyotą, a połowa z nich nie ukończyła 35 lat, co jak na standardy rynku nowych samochodów jest bardzo niskim wiekiem. Mało tego, średnia wieku nabywcy Sciona tC wynosiła zaledwie 29 lat!