W poniedziałek zapadł wyrok w sprawie 60-letniego Dusana Dedecka, który rok temu wjechał samochodem w przystanek autobusowym, na którym znajdowali się ludzie. Kierował pod wpływem alkoholu. W wyniku zdarzenia zmarło pięć osób, a 20 zostało rannych. Ostatecznie Izba Apelacyjna bratysławskiego Sądu Okręgowego skazała go na 15 lat więzienia.

Poszkodowani domagali się surowszej kary

Prokuratura i poszkodowani, w tym rodziny zabitych, domagały się wyższej kary dla byłego sekretarza słowackiego Komitetu Olimpijskiego Głuchoniemych. W ostatnich słowach skierowanych do sądu Dedecek przyznał się do winy i wyraził skruchę. Powiedział też, że gdyby istniała możliwość, natychmiast poprosiłby o eutanazję. Jego ofiarami była grupka pięciu studentów w wieku od 19 do 21 lat.

Do wypadku doszło w niedzielę 2 października, gdy Dedecek jechał pijany samochodem przez ul. Zochová w Bratysławie. Wówczas stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w stojącą na przystanku grupkę osób. Jego syn, który także pracował w komitecie, siedział wówczas na siedzeniu pasażera. Szef lokalnej policji potwierdził, że Dedecek był pijany — we krwi miał 1,69 promila alkoholu.

Z przedstawionych przez służby informacji wynika, że Dedecek wjechał w przystanek z prędkością 107 km na godz. W miejscu tragedii obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km na godz. Jedną z ofiar wypadku był 20-letni piłkarz FK Vysoke Tatry Marek Vojtassak.

Źródła: domov.sme.sk, aktuality.sk