Maciej Zientarski to znany dziennikarz motoryzacyjny. Pasję do pięknych samochodów odziedziczył po swoim ojcu Włodzimierzu, który również pracuje w tym zawodzie do dziś. 50-latek występował w popularnych programach telewizyjnych oraz radiowych. Jego życie wywróciło się zupełnie 27 lutego 2008 r., gdy spowodował tragiczny w skutkach wypadek.

Zientarski z apelem do kierowców

Maciej Zientarski nie wrócił w pełni do sprawności. Urazy głowy, kręgosłupa oraz kończyn sprawiły, że musiał przejść szereg operacji, które uratowały mu życie, choć m.in. częściowo stracił pamięć. Teraz w mediach społecznościowych postanowił ponownie udostępnić film, który nagrał kilka lat temu. Przestrzega w nim kierowców przed nieodpowiedzialną jazdą. "Mój wypadek niech będzie przestrogą dla wszystkich. Jak wiele można stracić w jednej chwili!" — napisał Zientarski na TikToku.

— Byłem dziennikarzem motoryzacyjnym. Kochałem swoją pracę i odnosiłem w niej sukcesy. Miałem rodzinę, dom, przyjaciół — opowiada Zientarski. — Nigdy nie miałem wypadku. Wystarczyła jedna chwila, żeby wszystko się zmieniło. Śmierć mojego przyjaciela i mój uraz mózgu. Kiedy obudziłem się ze śpiączki, powiedziano mi, że to ja jestem winny, bo za szybko jechałem. Nieodpowiedzialna jazda — nie polecam — kończy swoje nagranie.

Tragiczny wypadek w Warszawie

27 lutego 2008 r. Zientarski jechał przez Warszawę Ferrari 360 Modena. Obok niego na miejscu pasażera siedział inny dziennikarz motoryzacyjny, Jarosław Zabiega. Tuż przed godziną 22 samochód z dużą prędkością uderzył w filar wiaduktu na ul. Puławskiej. Auto błyskawicznie stanęło w płomieniach.

Maciej Zientarski zdołał się uwolnić i wydostać z płonącego Ferrari. Dziennikarz w stanie ciężkim został przetransportowany do szpitala. Pasażerowi niestety nie udało się uciec z samochodu. Zabiega zginął na miejscu.

Według ekspertyz Ferrari, którym jechali, poruszało się z prędkością 150 km na godz., czyli trzykrotnie większą od dozwolonej w tym miejscu. Maciej Zientarski przez długi czas przebywał w śpiączce. Po jego wybudzeniu postawiono mu zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku. Ostatecznie po odwołaniach i ze względu na stan zdrowia nie trafił do więzienia.

(MĆ)