7 rano, warszawska Trasa Toruńska. Prowadzony przez Mikołaja O. Ford wpada w poślizg i uderza w grupę osób stojących na przystanku. 3 osoby giną na miejscu, 2 następne umierają w szpitalu (3 osoby zostają ranne). Kierowca zostaje odwieziony do szpitala, skąd po kilku dniach trafia wprost do aresztu. Prokurator oskarża go o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Policja bada okoliczności wypadku. Wiadomo jednak, że kierowca był trzeźwy, ale jechał zbyt szybko (w tym miejscu jest ograniczenie do 40 km/h). Przytoczony przez nas przykład ma na celu pokazanie, że każdy kierowca, który łamie przepisy ruchu drogowego, musi liczyć się z bolesnymi konsekwencjami swojego postępowania. I nie chodzi tu wcale o ewentualny mandat za przekroczenie prędkości, ale właśnie o odpowiedzialność karną. Gdy latem 2005 r. fotoradarem sprawdzaliśmy średnią prędkość samochodów na warszawskich ulicach, okazało się, że rekordzista na Trasie Toruńskiej jechał 163 km/h! Ponieważ w opisywanym przez nas zdarzeniu zginęło aż 5 osób i 3 zostały ranne, czyn został zakwalifikowany jako katastrofa w ruchu lądowym (art. 173 kk). Pamiętajmy jednak, że nawet przy nieumyślnym naruszeniu zasad bezpieczeństwa (czyli np. przekroczeniu prędkości), na skutek których dochodzi do wypadku i zostaje poszkodowana choćby jedna osoba, kierowcy grozi kara więzienia od 6 miesięcy do 8 lat (art. 177), a w przypadku kierujących w stanie nietrzeźwości (lub przy ucieczce z miejsca zdarzenia) górna granica kary jest podnoszona o połowę. Zastanówmy się nad tym, czy rzeczywiście aż tak nam się spieszy i zdejmijmy nogę z gazu.Art. 173 kk § 1. Kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym (...), podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka (...), sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.