Wyżyłowana szlifierka w rękach żółtodzioba z kategorią A w kieszeni, w większości wypadków zwiastuje rychły wypadek zakończony stratami sprzętowymi, a w skrajnych przypadkach niestety kalectwem. Świeżo upieczony motocyklista, rozsądnie podchodzący do życia, zanim w przydomowym garażu zaparkuje mocnego litra nabierze motocyklowej ogłady na nieco mniejszym i znacznie słabszym sprzęcie - dopasowanym do jego motocyklowych kwalifikacji.

Wszelkiej maści ćwiartki z oczywistych względów zostawmy ośrodkom nauki jazdy, przejdźmy lepiej od razu do prostych 500. rodem z Japonii. Dysponując mocno ograniczonym budżetem nie musimy rezygnować z maszyn renomowanych producentów, już za 5 tysięcy złotych bez większego wysiłku kupimy Suzuki GS500 lub Hondę CB500.

W 1993 na światowe drogi wyjechał japoński złoty środek dla początkujących i statecznych motocyklistów, wprost z zakładów Hondy. Już na pierwszy rzut oka wiadomo, kto się bardziej napracował przy projektowaniu CB500, inżynier a nie designer. Prezencja popularnej cebuli nie powala na kolana, wszystko zostało podporządkowane funkcjonalności i prostocie obsługi - ot, ukłon w stronę niedoświadczonych.

Honda CB500 Foto: Onet
Honda CB500

Sylwetka półlitrowej Hondy przywołuje klasyczne wyroby sprzed lat, zwłaszcza oferowana od 1996 wersja pozbawiona owiewki zaopatrzona w znacznych rozmiarów okrągły reflektor. Zwolennicy stylistycznych fajerwerków w jednośladach chórem piętnują dwa elementy resorujące tylnego zawieszenia, zapominają jednak o genezie owej maszyny. Dzięki temu pod siedzeniem znalazło się miejsce na skromnych gabarytów schowek - w sam raz na rękawice.

CB500 jak przystało na sprzęt przyjazny nieobytemu człowiekowi, odznacza się dopracowaną ergonomią miejsca pracy. Czytelne analogowe zegary i wszelkie przełączniki zlokalizowano w odpowiednich miejscach, ułatwiając życie użytkownikowi. Po zapoznaniu się z maszyną, bez obaw możemy zabrać na zamiejską przejażdżkę pasażerkę.

Naturalną koleją rzeczy w pracach nad uniwersalnym i statecznym modelem było opracowanie jednostki napędowej, wpisującej się w założenia projektu. Inżynierowie Hondy postawili na półlitrową dwucylindrową rzędówkę sprzęgniętą z sześciostopniową przekładnią. 58 KM osiągane przy 9500 obr./min oraz 47 Nm dostępnych od 8000 obr./min zaspokoi potrzeby każdego pokornego nowicjusza.

Zasilany gaźnikiem dwucylindrowiec do około 3000 obr./min niespiesznie brnie do przodu oszczędzając motocykliście szarpnięć i gwałtownych przyspieszeń spowodowanych nagłym odkręceniem manetki gazu. Dopiero po przekroczeniu tej wartości silnik nabiera ochoty do żwawszej współpracy, wyprzedzenie tira to żaden problem.

Rysą na honorze CB500 jest jej skrzynia biegów. Została należycie zestopniowana, jednak sama zmiana poszczególnych przełożeń pozostawia sporo do życzenia. W przeciwieństwie do konkurentów każdorazowa korekta biegu wymaga sporego skupienia i aptekarskiej dokładności. Jeśli nie przyłożymy się do niej odpowiednio, czeka nas zgrzyt, a w najlepszym wypadku odczuwalne haczenie.

Niemniej jednak układ napędowy w pełni zasługuje na pozytywną ocenę. Rozsądne spalanie - około 5 - 6 litrów, jak i wysoka trwałość, składają się na powyższe sformułowanie. Wedle zeznań użytkowników, 50 - 70 tysięcy i więcej kilometrów mechanika znosi bez problemu. W przypadku CB500 nie możemy mówić o typowych usterkach, prosta konstrukcja silnika czyni zeń sprzęt wręcz "idiotoodporny", zdolny znieść wiele nieprzemyślanych postępków. Wyjątkiem od powyższej reguły jest napinacz łańcucha rozrządu, lubiący towarzystwo wykwalifikowanego mechanika. Należycie serwisowany i eksploatowany odwdzięczy się bezawaryjną pracą reszty podzespołów.

Honda CB500 Foto: Onet
Honda CB500

Układ jezdny i hamulcowy również utwierdza nas w przeznaczeniu maszyny. Stosunkowo komfortowe zawieszenie i przeciętne hamulce nie zachęcają do szaleństw w miejskiej dżungli czy na górskich serpentynach. Podróżując w pojedynkę statecznym tempem nie dostrzeżemy większych uchybień, zawias stara się wygładzić wszelakie nierówności z różnym skutkiem. Niestety wejście pasażerki na pokład nieco psuje ten obraz, tylne zawieszenie nawet z wstępnym napięciem sprężyn ustawionym na maksymalną wartość potrafi nieprzyjemnie dobić.

Podobnie przedni widelec zaopatrzony w standardowy rzadki olej, intensywnie pracuje przy ostrym hamowaniu - niewielką poprawę zapewnia wymiana oleju na gęstszy. O ile większe maszyny z palety Hondy dysponują porządnymi układami hamulcowymi, o tyle CB500 nie ma się czym pochwalić. Niemniej jednak hondowskie "spowalniacze" spełniają swe zadania.

Szukając najlepszego kandydata na pierwszy dorosły motocykl, Honda CB500 niezależnie od rocznika powinna spełnić pokładane w niej oczekiwania. Sprawdzona konstrukcja, wzorowa dostępność części zamiennych zestawiona z atrakcyjną sytuacją cenową i łatwością obsługi, powinny przekonać niezdecydowanych.