Przedziwna krzyżówka trafi na rynek w przyszłym roku pod nazwą Lincoln MKT. Pod względem stylistycznym wersja produkcyjna samochodu ma niewiele odbiegać od kształtów prototypu zaprezentowanego na początku bieżącego roku.

Nieszablonowa linia nie pozwoli na zniknięcie tym samochodem w tłumie innych aut. Szczególnie rzuca się w oczy stylizacja przodu nadwozia - z potężnym, chromowanym grillem, jak również tyłu, gdzie nie zabraknie ciekawych lamp, przetłoczenia w okolicach tylnej szyby oraz podwójnego wydechu.

Śmiałych kształtów nie zabraknie także w kabinie. Konstruktorzy dołożyli wielu starań do uprzyjemnienia pracy kierowcy. Stąd obecność systemu ostrzegającego o zagrożeniach w martwym polu lusterek, nawigacji ułatwiającej ominięcie korków oraz radarów usprawniających parkowanie i zmiany pasów na autostradzie.

Do napędu majestatycznego Lincolna przewidziano dwa silniki. Bazowy, sześciocylindrowy motor o pojemności 3,7 litra zapewni 270 KM i 360 Nm. Wyższym stopniem wtajemniczenia będzie silnik o tajemniczej nazwie EcoBoost. Ogniwa wodorowe? Technologia hybrydowa? Nic z tych rzeczy! W zagadkowy sposób koncern Forda określił potężną jednostkę napędową z bezpośrednim wtryskiem paliwa i turbodoładowaniem.

Zdaniem projektantów silnik o pojemności 3,5 litra za sprawą doładowania wyemituje do atmosfery 15% mniej zanieczyszczeń i spali do 20% benzyny niż wolnossący motor o mocy 340 KM. Tyle właśnie posłuży do napędu Lincolna. 460 Nm stanowi gwarancję bezproblemowego wyprzedzania. Niestety Ford zapomniał dodać, że będzie "eco" tylko wtedy, gdy kierowca nie zechce zbyt często korzystać z doskonałej dynamiki pojazdu. Maksyma "turbo żyje, turbo pije" pozostaje aktualna także wobec najnowocześniejszych jednostek napędowych...