Nowe S4 weszło pod koniec zeszłego roku na szczyt listy cenowej wraz z faceliftingiem serii A4. Uszczuplając domowy budżet o dodatkowe 2.400 euro możemy nabyć auto wyposażone w przekładnię Tiptronic. Preferujący to rozwiązanie muszą jednak liczyć się z utratą 0,1 sekundy w sprincie do 100 km/h...tak, w tym przypadku będzie to jedynie 5,9 sekundy.

W zależności od przekładni nie zmienia się natomiast prędkość maksymalna - w obu wersjach jest to 250 km/h. Tylko? Aż? Z pewnością bez komputerowej blokady, cztery kółka z czwórką na masce i klapie mogłyby pokazać sport przez jeszcze większe "S". Chętnych do ostrzejszej jazdy, z pewnością z otwartymi ramionami przywitają tunerzy, którzy zawsze lubowali się w rasowaniu aut koncernu VW. Oby tylko nie zmieniali wyglądu silnika, którego niecałkowita obudowanie pozytywnie odstaje od przesadnego ostatnio trendu zasłaniania tego co najlepsze.

Podobnie jest ze stylistyką. S4 jest raczej po niemieckiemu zachowawcze niż włosko porywcze - pokazuje to co trzeba. Nieco słabszy, bo tylko 250-konny konkurent w postaci Alfy 156 GTA, wizualnie ma jednak więcej do zaoferowania. U audi oko cieszą jedynie elementy, które sumują się do atrakcyjnej całości. Grill silnika z większymi "oczkami", dodatkowe wloty powietrza, aluminiowe obudowy lusterek, wystające, charakterystyczne juz dla S4 progi i cztery końcówki wydechu przykryte większym zderzakiem i dystynktownym spilerem w klapie.

S4 jeździ na również już charakterystycznych dla modelu 6-ramiennych, 18-calowych kołach. Wnętrze - nic dodać nic ująć. Nawet w Alfie nie dostaniemy takiej białej skóry opiętej na "kubłach" od Recaro, idealnie okalających i przytrzymującej ciało w szybko pokonywanych łukach. Gratulujemy wyboru pierwszym użytkownikom na polskich drogach - i gustu i umiejętności prowadzenia Audi S4.