Zdawać by się mogło, że Kresy Wschodnie za Siemiatyczami są mało ciekawym (z turystycznego punktu widzenia) regionem. Okazuje się, że można tam naprawdę interesująco spędzić weekend, z dala od miejskiego zgiełku. Do dyspozycji mamy wiele malowniczych dróg gruntowych pośród lasów i pól. Na wycieczkę wybraliśmy się SsangYongiem Rextonem II. To duże auto, do którego bez problemów zabierzemy całą rodzinę, zaś obszerny bagażnik (z praktyczną siatką oddzielającą wnętrze od kufra) zmieści wszystko, co zechcemy mieć pod ręką. Nowoczesny diesel okazuje się nie tylko dynamiczny, lecz także oszczędny (na całej trasie zużyliśmy średnio 9 l/100 km). Podczas podróży droga miejscami była bardzo śliska, więc mogliśmy docenić zalety stałego napędu wszystkich kół (Rexton II korzysta z centralnego mechanizmu różnicowego) oraz włączającego się w odpowiedniej chwili ESP.Opis zaczniemy od pętli "terenowej". Uwaga! Wielu dróg nie ma w atlasach samochodowych, dlatego potrzebna jest nasza mapa, z pewnością przyda się też odbiornik GPS. Odległości w roadbooku podane są bez uwzględniania dojazdów do miejsc turystycznych, dlatego (jeśli równocześnie zwiedzamy okolicę) trzeba brać odpowiednią poprawkę. Trasę zaczynamy przy rondzie położonym 4 km na południe od Siemiatycz, przy drodze nr 19. Zjeżdżamy z niego w kierunku Mielnika i Adamowa (czyli np. podróżując z Warszawy, przejeżdżamy je na wprost) i po kilkudziesięciu metrach zatrzymujemy się po prawej stronie. To pierwsza kratka roadbooka, gdzie zerujemy licznik i rozpoczynamy nawigację. Po lewej stronie znajduje się cmentarz, na którym pochowano żołnierzy armii rosyjskiej i niemieckiej, z czasów I wojny światowej. Wielu z nich to Polacy, przymusowo wcieleni do walczących ze sobą wojsk. Poruszamy się drogą asfaltową. Za wiaduktem kolejowym mijamy bunkry (widoczny po lewej stronie drogi i 200 m od niej, na skraju lasu po prawej) stanowiące tylko maleńki fragment linii obronnej Mołotowa z czasów II wojny światowej. Zaraz potem skręcamy w prawo na Mielnik. Co prawda w dalszym ciągu poruszamy się po asfalcie, ale po prawej stronie mamy piękny widok na przepływający tuż obok Bug. Na naszej drodze pojawi się zaraz Zagórze, gdzie warto odwiedzić wzgórze zamkowe z ruinami kościoła. Następnie wjedziemy do Mielnika (tu warto spojrzeć na kopalnię kredy). Chwilę później skręcamy w drogę na Wajków (kolejna miejscowość ze starą, drewnianą architekturą) i po minięciu tej wsi wjeżdżamy na oczekiwany szuter. Dalej jedziemy wzdłuż brzegu rzeki Bug. Potem wracamy do drogi na Niemirów, w którym znajduje się sezonowa przeprawa promowa przez Bug oraz kościół. Nasza trasa nieco wcześniej skręca jednak w lewo, na kolejną drogę szutrową. Teraz poruszamy się wzdłuż granicy polsko-białoruskiej, dlatego lepiej przygotować się na kontrolę straży granicznej - nawet pasażerowie zobowiązani są do posiadania dokumentów. Pod żadnym pozorem nie wolno też z proponowanej drogi skręcać w prawo, w kierunku granicy. Po kilku kilometrach docieramy do skrzyżowania na asfalcie. Chcemy dojechać do cerkwi w Koterce, ale nie wolno skręcić tu w prawo, dlatego trzeba pojechać prosto i dojechać do niej od drugiej strony (wg roadbooka). Parking pod cerkwią sąsiaduje ze szlabanem granicznym! Następnie wracamy na znane już skrzyżowanie i wjeżdżamy w tę samą drogę (teraz skręcamy w prawo). Kilkaset metrów dalej odbijamy w drogę szutrową. Pojawiają się koleiny i wyboje, dlatego trzeba jechać slalomem, ale nawet małe SUV-y nie powinny mieć tu problemów. Komfortowe zawieszenie naszego Rextona radzi sobie bez kłopotów ze wszystkimi przeszkodami. Brak reduktora nie jest istotny, podzespół ten wykorzystujemy tylko w prawdziwym terenie.Teraz zaczyna się plątanina dróg, dlatego trzeba wzmóc czujność. Po drodze mijamy np. piękną cerkiew w Werpolu. Później mamy gliniastą drogę za Radziwiłłówką - odcinek o nieco większej trudności terenowej (szczególnie po opadach). Najważniejsze dla prawosławnych miejsce to Święta Góra Grabarka, z którą związana jest legenda, odnosząca się do epidemii cholery z 1710 r. Wtedy pewien starzec miał objawienie, że ratunek przyjdzie na świętej górze. Gdy udał się tam i ustawił krzyż, epidemia ustąpiła. Obecnie na Grabarce znajduje się cerkiew, żeński monastyr (czyli prawosławny klasztor), Góra Krzyży oraz cudowne źródełko. Wierni obmywają wodą m.in. chore miejsca, a chusteczki pozostawiają w okolicy, by porzucić chorobę. Po kilku kilometrach wjeżdżamy do Siemiatycz. Kratka nr 29 to pierwsze rondo w tej miejscowości, następnie cały czas kierujemy się na Lublin (przejeżdżając kolejne duże rondo). Trasa kończy się na rondzie, z którego startowaliśmy. Czas minimalny potrzebny na pokonanie całej trasy to 2 godziny, jeśli będziemy jednocześnie zwiedzać okolicę może być to 6-7 godzin. Poza opisanymi miejscami warto przejść się leśną ścieżką dydaktyczną koło Zabuża (po drugiej stronie rzeki), czy popatrzeć na wielkie zbiorniki ropy w okolicach Adamowa. W trakcie podróży pamiętajmy, żeby nie zjeżdżać z drogi (czy to na polu, czy w lesie) i nie niszczyć przyrody!Centrum prawosławia w Polsce - Święta GóraCzym dla katolików jest Częstochowa, tym dla prawosławnych okazuje się mała cerkiew na górze Grabarka. Miejsce znane jest również jako Góra Krzyży - ze względu na około 10 tysięcy krzyży, jakie zostawili tu pielgrzymi (razem z modlitwami, przeprosinami lub podziękowaniami). W dniach 18-19 sierpnia (Święto Przemienienia Pańskiego) ściągają tu pielgrzymki z całej Polski. Zwiedzając Grabarkę (godz. 10-17), trzeba mieć odpowiedni strój i zachowywać powagę. Wewnątrz nie wolno robić zdjęć. Imponujące widokiW Mielniku (przy ul. Białej) znajdziemy jedyną w Polsce czynną odkrywkową kopalnię kredy. To zakład przemysłowy, więc nie ma indywidualnego zwiedzania, ale kopalnia - nawet widziana z daleka przez płot - robi wrażenie.Murowany pośród chałup z drewnaDrewniany kościół w Niemirowie (zbudowany w 1620 r.) przetrwał 155 lat. Na jego miejscu, kilkanaście lat później, wzniesiono obecny. Po powstaniu styczniowym kościół próbowano zamienić na cerkiew, ostatecznie jednak w 1905 r. zwrócono go rzymskokatolickiej parafii. Zbudowany tuż po wojnieZakon Braci Mniejszych Kapucynów zawitał do małej nadbużańskiej miejscowości w 1945 r. Uciekający z klasztoru w Lubieszowie (obecna Ukraina) ojcowie Stanisław Dąbrowski i Jan Snochowski, razem z okolicznymi mieszkańcami, wybudowali tu kościół, a następnie klasztor. Około 10 lat temu wnętrze i fasadę odnowiono.Burzliwe dzieje małego kościółkaPowstanie kościoła datowane jest na 1420 r. Wiele razy był burzony w trakcie wojen i odbudowywany - do 1915 r., kiedy uległ spaleniu. Chciano go po raz kolejny odbudować, ale stał już wtedy nowy kościół. Mury zostały częściowo rozebrane w latach 1940-41. Obok ruin Góra Zamkowa z fosą i pozostałościami zamku mielnickiego.
Na styku dwóch religii
Dolina Bugu to nie tylko fantastyczne krajobrazy. Może też być umowną granicą prawosławia i katolicyzmu na Kresach Wschodnich. Znajdziemy tu wiele pięknych cerkwi i kościołów