Drzewa za oknem migają w ekspresowym tempie, a pod kołami auta chrzęści wesoło piasek i kamienie. Droga sprzyja off-roadowemu szaleństwu – jest szeroka i prosta, a wyboje nie czynią większego wrażenia na zawieszeniu naszego nowiutkiego Peugeota 4007, który bodaj po raz pierwszy w życiu wybrał się na „wycieczkę do lasu”. Rozsądek nakazuje hamować (w sposób dosłowny), bo choć wydaje się, że w pobliżu nie ma żywej duszy, to jednak znajdujemy się na drodze publicznej. Serce rwie jednak do przodu, a noga bezwiednie dociska pedał gazu...
Już we wrześniu będzie okazja, by pojeździć szybciej na fragmentach opisywanej tutaj trasy. Specjalnie z myślą o zbliżającym się rajdzie Transgothica, kilka miesięcy wcześniej wybraliśmy się na północ Polski, by zaznajomić się z terenami, na których rozgrywany będzie maraton. Odczucia mamy dwojakie. Owszem, bardzo fajnie jest poszaleć na kaszubskich bezdrożach, ale chyba jeszcze fajniej na spokojnie podelektować się tutejszą okolicą. I co tu wybrać? Najlepiej i jedno, i drugie!
Z prośbą o pomoc w ułożeniu trasy turystycznej jak zwykle udaliśmy się do fachowców. Koncepcję przejazdu o drugiej w nocy obmyślili Viola i Andrzej Derengowscy – główne „mózgi” Transgothiki, którzy przy okazji zasypali nas pomysłami, gdzie należałoby wpaść, kogo odwiedzić i co – koniecznie! – zobaczyć. Propozycji wystarczyłoby na tydzień. Nasza trasa nie miałaby jednak aż tylu kilometrów „w terenie” i nie wiodłaby w tak ciekawe miejsca, gdyby nie pomoc (nieoceniona!) dwóch przewodników: Andrzeja Burskiego, czyli transgothikowego „Gospodarza Dywizji Bytów” oraz Jarosława Czarneckiego, szefa nadleśnictwa Osusznica. Z takimi opiekunami moglibyśmy układać trasy do każdego numeru naszego magazynu!
Transgothica to nazwa znacząca – start rajdu wyznaczono w zabytkowym Toruniu, a jego metę w słynącym z krzyżackiego zamku Bytowie. Aby opisać wszystkie atrakcje turystyczne znajdujące się na ponadtysiąckilometrowej trasie, należałoby przygotować osobny, opasły przewodnik. My skoncentrujemy się na kilku miejscach skupionych wokół finałowego fragmentu trasy, po której przejadą rajdowcy.Zanim wyruszycie na trasę opisaną w naszym roadbooku, proponujemy udać się do Człuchowa, na który cień rzuca potężna, 46-metrowa wieża, pamiątka po ogromnym zamku wybudowanym w XIV wieku przez Krzyżaków. Z okazałej warowni, która porównywana była do twierdzy w Malborku, do dziś – oprócz wieży – zachował się jedynie fragment murów obronnych, przechowując ciągle pamięć o tutejszym komturze Konradzie von Wallenrodzie (mającym jednak niewiele wspólnego z bohaterem poematu Mickiewicza), a także licznych walkach i nieszczęsnych skazańcach, którzy zginęli w tutejszych – udostępnionych do zwiedzania – lochach. Do wieży w XIX wieku dobudowano neogotycki kościół ewangelicki, w którego podziemiach, jak głosi legenda, ukryto pilnie poszukiwaną do dziś, bursztynową komnatę
Człuchowskie ruiny nie dorównują jednak potężnemu zamkowi w Bytowie, który dumnie pręży swe baszty i mury. Nieprzypadkowo tutaj właśnie finiszuje Transgothica; do Bytowa niedaleko również z miejsca, w którym kończy się nasz roadbook. Budowę zamku Krzyżacy ukończyli w 1405 roku, ale już 5 lat później zdobyły go wojska Władysława Jagiełły. Od tego czasu twierdza nieustannie przechodziła z rąk do rąk, z czasem zmieniając również swoje funkcje: była rezydencją władców, sądem, więzieniem, a nawet urzędem skarbowym. W roku 1930 zamek został odbudowany, stając się ośrodkiem szkoleniowym Hitlerjugend; w czasie wojny zaś – siedzibą Wehrmachtu.
W zamku – oczywiście – straszy: na jego gankach nieraz widziano posępnego rycerza, który – jak powiadają świadkowie – zamiast na swój los zwykł narzekać na ciężką zbroję. To nieco dziwne, wszak po tylu stuleciach powinien był się już do niej przyzwyczaić.
Średniowieczne warownie to niejedyne atrakcje mogące zachęcić poszukiwaczy przygód, by wyruszyli na naszą trasę. Jeszcze bardziej magiczne okazują się okolice Góry Lemana (znanej z wysokiej wieży widokowej, obok której przejadą we wrześniu rajdowcy), gdzie możemy zwiedzić replikę wioski Gotów z początku naszej ery, a nawet w niej zamieszkać! Jakby tego było mało, gospodarz – Klemens Leman – wyorał na swym polu kilkadziesiąt grobowych kurhanów, które przez specjalistów datowane są na lata 1800-1700 przed naszą erą. Niedaleko odnajdziemy też kamienne kręgi, które oznaczały pradawne cmentarze (najsłynniejsze kręgi znajdują się w okolicach kaszubskich miejscowości Węsiory i Odry). We wnętrzu podobno kumuluje się tajemnicza energia.
Coś w tym musi być, bo zaledwie stamtąd odjechaliśmy, złapaliśmy „gumę” na drodze w szczerym polu.W pobliżu Góry Lemana wznosi się Góra Siemierzycka (wysoka na 256 m n.p.m.). Oczywiście można to nazwać przypadkiem, ale dziwnym trafem ilekroć stawiano na niej wieżę widokową (z której można było już podobno zobaczyć odległe o 70 km nadmorskie wydmy), tylekroć wybuchały wojny (1870, 1914 i 1939 r.). W roku 2005 – odpukać! – znów zbudowano 16-metrową wieżę
Skarbnicą wiedzy na temat tego regionu jest nadleśniczy Jarosław Czarnecki, który zna każdą ścieżkę i jezioro na swym rewirze. Jego oczkiem w głowie jest ukryty w lesie, ponadstuletni cmentarz leśników niemieckich położony na Bukowej Górze koło Pyszna. Nagrobki ze starannie wygrawerowanymi, obco brzmiącymi nazwiskami zachowały się w doskonałym stanie, a spotkania polskich i niemieckich leśników odbywały się w tym miejscu na długo przed wstąpieniem naszego kraju do Unii. Obok leśników, ale poza obszarem cmentarza spoczywają również prochy innych pradawnych mieszkańców tych okolic – do dziś zachowało się 7 kurhanów.
Kaszuby po raz kolejny udowodniły nam (przed rokiem opisywaliśmy położoną bardziej na północny wschód Szwajcarię Kaszubską), że są miejscem przyjaznym off-roaderom i ludziom ciekawym świata. Ponownie znaleźliśmy tu wiele dróg terenowych, czasem prowadzących przez środek lasu, po których poruszanie się autem stoi w zgodzie z prawem. Pamiętajmy, że zjeżdżając z nich, sami wyrządzamy sobie krzywdę! I choć przyjemnie jest ścigać się w terenie, polecamy zdjąć tu nogę z gazu, aby odpocząć w otoczeniu pięknej przyrody i wspaniałych zabytków. Przy okazji ładując nasze akumulatory tajemniczą energią...