Rajd RMF Morocco Challenge powstał z inicjatywy Alberta Gryszczuka. To właściwie jedyna polska impreza off-roadowa, odbywająca się za granicą naszego kraju. Uczestnicy ścigają się na odcinkach specjalnych. Muszą jednak pamiętać, że to prawdziwy maraton i nie zawsze sprinter będzie pierwszy na mecie!Już od początku zrobiło się dość ciekawie, bo pierwszego dnia trzeba było uwalniać niektóre auta ze sporej błotnej pułapki!
Poza tym większość załóg kończyła rywalizację po ciemku, co znacząco utrudnia nawigowanie w takich warunkach. Dlatego, choć do pokonania było tylko 130 km OS, pojawiły się już znaczące różnice. Wśród aut sportowych doskonale rozpoczął nowy team NAC – Piotr Domownik z Pawłem Molgo.
W klasie Adventure do przodu „wyrwał” Tomasz Trzuskolas, który postanowił zmienić samochód i klasę – miejsce sportowego Tomcata (w ubiegłym roku 1. miejsce w Sporcie z powodu braku konkurentów, którzy się wykruszyli) zajął Nissan Patrol. Rywalizację w klasie quadów wygrał – co już chyba oczywiste – popularny Krzysztof Kretkiewicz.
Powoli tradycją rajdu staje się też udział sław. W tym roku za kierownicą Porsche usiadła Anna Dereszowska, był też zespół Pectus. Nie zabrakło również innych przedstawicielek płci pięknej – jak np. teamu de Grasso czy zespołu partnera technicznego rajdu (Hella). Wielkim chartem ducha wykazywała się też motocyklistka Joanna. Odcinek specjalny drugiego dnia był dużo dłuższy (ostatecznie 320 km) i prowadził po kamieniach.
Warto odnotować, że niektórzy do obozu wracali dopiero, gdy już zaczynało świtać! Nie przyniósł znaczących zmian w klasyfikacji. Tę wywróciła dopiero kolejna doba zmagań. Wyglądało to niewinnie – do pokonania przewidziano tylko pięć 12-kilometrowych pętli. Ale to była najprawdziwsza walka z wydmami. Odpowiedni dobór toru jazdy, operowanie gazem i biegami, współpraca kierowcy z pilotem – to wszystko decydowało, ile godzin załoga pozostawała na trasie.
A różnice były naprawdę duże – szansę na pierwszą pozycję stracił duet Domownik-Molgo (jak sami przyznali, jeszcze trochę muszą pouczyć się piasku), absolutnie niepokonani okazali się panowie Szustkowski/Kazberuk. Bardzo dobrze poszło Przemkowi Niemyjskiemu, zaś Krzysiek Kretkiewicz pozwolił sobie na niewielką stratę w stosunku do innych quadowców.
W późniejszych dniach zawodnicy zmagali się jeszcze z czarną pustynią kamienistą, a nawet z błotem. Większość jednak starała się dowieźć swoje pozycje bezpiecznie do mety. A w takich warunkach nietrudno o dekoncentrację. Sporo pojazdów zaliczyło wywrotki (nawet lider klasy Sport Szustkowski), a baza ostatniego dnia wyglądała trochę jak parking u blacharza.
Dlaczego RMF Morocco Challenge przyciąga sporo osób? Niektórzy, nie patrząc na wynik, korzystają z możliwości podpatrzenia pięknych krajobrazów. Zatrzymują się i robią zdjęcia. Innych kuszą atrakcyjne trasy, których część pokrywa się z dawnym rajdem Dakar. Czy coś można poprawić? Przydałby się bardziej skrupulatny pomiar czasu, który w Maroku czasem zawodził. Może też warto stworzyć specjalną klasę dla turystów, którym nie zależy na wyniku, a chcą czerpać przyjemność z samej jazdy po pięknej marokańskiej ziemi. Na pewno jednak – choć nie jest to tanie – warto ten rajd odwiedzić.