Czas na przygotowanie do kolejnej wycieczki. Jako cel obraliśmy Bory Tucholskie. Naszym środkiem transportu będzie tym razem SsangYong Kyron, na pokład tradycyjnie zabieramy nawigację Nokii (model 330) oraz mapę "Bory Tucholskie i Kociewie" Copernicusa. W gąszczu malowniczych, leśnych dróg takie pomoce okazały się nieodzowne. Bory Tucholskie to enklawa ciszy i spokoju. W większości porasta je bór sosnowy, w niesamowity sposób "doprawiony" dwiema rzekami: Brdą i Wdą. Wijące się krętymi korytami rzeki tworzą naprawdę malownicze krajobrazy. Na tym terenie była wcześniej prastara puszcza pomorska, ale wieloletnia rabunkowa eksploatacja sprawiła, że las dawno już przestał być jednolity. Przez Bory Tucholskie prowadził trakt napoleoński (jego ślady odnajdziemy w wielu miejscach), do dewastacji przyczynili się też Prusacy. Spotkamy tu niemal wszystkie gatunki drzew. Kiedyś było też mnóstwo dużych zwierząt. Obecnie również bez trudu natkniemy się na zwierzynę leśną.W weekend jesteśmy w stanie tylko "liznąć" tutejszego klimatu, turystycznie możemy go eksplorować przez kilka tygodni. Wytyczono tu wiele ścieżek rowerowych, rzekami odbywają się liczne spływy kajakowe. W lasach odnajdziemy ścieżki dydaktyczne (Jelenia Wyspa, Nad Stążką, w nadleśnictwie Woziwoda i inne). Wiele miejsc zasługuje na pozostawienie auta i długą pieszą wędrówkę.Zaproponowane przez nas atrakcje turystyczne to tylko nieliczne przykłady ciekawostek jakie warto zobaczyć w tym regionie. Obowiązkowym punktem powinien być Rezerwat Cisów Staropolskich im. Leona Wyczółkowskiego (koło Wierzchlasu). Ten wielki polski malarz wiele lat czerpał natchnienie w regionie, dzięki czemu powstało ponad 100 prac. Ważna uwaga: zwiedzanie rezerwatu jest możliwe tylko z przewodnikiem. Cały teren jest szczelnie ogrodzony i zamknięty. Samochód zostawiamy na parkingu, tu mamy również tablicę informacyjną z kontaktem do pani oprowadzającej turystów. Jeśli nie działają telefony (problemy z zasięgiem), udajemy się do stojącego opodal domu. Zwiedzamy po wykupieniu symbolicznej cegiełki. Wcześniejszego umówienia się wymaga również wizyta w elektrowni wodnej Żur. Samo wyliczenie interesujących miejsc zajmuje kilka linijek. Miłośnicy architektury mogą zatrzymać się w Pruszczu (dworzec i osiedle kolejarskie), Rzepicznie (wieś z elementami budownictwa drewnianego), Dąbrówce (drewniany kościół z 1768 r., obecnie otynkowany), Cekcynie, Tucholi czy Kamienicy. Mamy też wiele pomników przyrody, przeprawę promową, itd. Potrzebne informacje bez trudu znajdziemy w internecie (np.: www.bory.tucholskie.pl).Proponowana przez nas trasa off-roadowa rozpoczyna się na parkingu okok zajazdu "Pod jeleniem", położonym przy drodze krajowej nr 240 (przedmieścia Tucholi). Tu zerujemy licznik. Pamiętajmy o ogólnych zasadach posługiwania się roadbookiem: wszystkie kratki są ponumerowane, nieoznaczone skrzyżowania przejeżdżamy na wprost. To dość ważna uwaga, bo np. 1200 m po informacji w kratce nr 7 szeroka droga "główna" prowadzi... wprost do gospodarstwa. Nasza trasa biegnie węższą drogą - właśnie na wprost. Zmieszczenie roadbooka opisującego ponad 100 km jest bardzo trudne, dlatego wiele skrzyżowań musieliśmy połączyć (jeśli odległość pomiędzy nimi jest większa niż kilkadziesiąt metrów informujemy o tym w opisie danej sytuacji, w kratce). Charakterystycznymi punktami na trasie są kamienne słupki-drogowskazy. Uważajmy też na pociągi - w wielu miejscach przecinamy ciągle używane tory kolejowe. Większość trasy poprowadzona jest ogólnodostępnymi drogami publicznymi. W kilku miejscach poruszamy się jednak drogami leśnymi, udostępnionymi do ruchu turystycznego (informują o tym stosowne tablice). To informacje ważne w trakcie nawigacji - jeśli nie będziemy podążać dokładnie wskazaną przez nas drogą (lub nie przestrzegamy zasad jeżdżenia po lesie), narazimy się na konflikt ze strażą leśną. Wiele dróg leśnych pozbawionych jest oznaczeń. Doskonale przyda się w takich momentach nawigacja. Użytkowana przez nas Nokia 330 pewnie pokazywała wszystkie pokonywane skrzyżowania i mijane drogi. Prosimy o właściwe zachowanie się na całej trasie - spokojną jazdę i parkowanie auta najlepiej na wyznaczonych parkingach. Absolutnie nie wolno zjeżdżać do lasu. Odległości w roadbooku pochodzą z licznika naszego SsangYonga, dlatego w zależności od modelu auta mogą pojawiać się drobne rozbieżności kilometrowe.Teren borów opuszczamy z pewnym... niesmakiem. Kilka dni to zdecydowanie za krótko, chętnie pozostalibyśmy tu na dłużej. Do wielu punktów po prostu w ogóle nie zdążyliśmy dotrzeć. Kyron dzielnie woził nas do najdalszych zakątków borów. Wielokrotnie doceniliśmy jego klasyczną konstrukcję (rama i sztywny tylny most), pozwalającą kierowcy skupić się na jeździe, a nie omijaniu dziur w szutrowej nawierzchni. W takich sytuacjach dobrze sprawdza się też prosty układ napędowy z dołączaną przednią osią - w trakcie objazdu trasy nawierzchnia w wielu miejscach była oblodzona i cały czas korzystaliśmy z trybu 4x4. Czasem do akcji wkraczał też, seryjnie montowany w Kyronie system ESP. Bagażnik samochodu łatwo pochłonie walizki całej rodziny, nie będzie też kłopotów z miejscem we wnętrzu.
Samochodem i... pieszo!
Zaproponowanie weekendowej wycieczki w Borach Tucholskich okazało się trudnym zadaniem - jest tu wiele pięknych i ciekawych miejsc godnych uwagi