Był rok 1976. Na drogi wyjeżdża pierwszy Volkswagen Golf GTI. I od tego momentu motoryzacyjny świat już nigdy nie będzie taki sam jak wcześniej. Oto bowiem emocjonująca jazda zwinnym, ponadprzeciętnie dynamicznym autem przestała być domeną drogich aut sportowych, a stała się dostępna za przystępną wówczas cenę.
Na sukces nie trzeba było długo czekać. Silnik benzynowy 1.6 z wielopunktowym wtryskiem paliwa w tamtych czasach w zupełności wystarczał, żeby zamienić lekkie, kompaktowe auto w rakietę. I chociaż na przestrzeni lat recepta nieco się zmieniła, bo auta w tych samych klasach są dziś większe i cięższe niż kiedyś ze względu na wymogi bezpieczeństwa oraz komfortu jazdy, to dziedzictwo GTI pozostaje nienaruszalne. Ten niewielki emblemat do dziś wywołuje przyspieszone bicie serca u każdego fana hot hatchy. I właśnie dla takich fanów mamy przynajmniej dwie bardzo dobre wiadomości.
Pierwsza – mimo defensywy modelowej konkurencji, która raczej ogranicza gamy silnikowe swoich modeli, pozycjonując je w dół, w stronę najpopularniejszych wersji, dla obniżenia kosztów produkcji, Volkswagen nadal produkuje wersje GTI swoich samochodów. I chociaż dla kogoś, kto na co dzień nie wertuje cenników i ofert różnych producentów, brzmi to może zwyczajnie, to w dobie poszukiwania oszczędności jest to ruch godny szacunku oraz konsekwentne kultywowanie tradycji GTI – frajdy z jazdy w przystępnej cenie.
A druga dobra wiadomość?
Tutaj już będzie naprawdę spektakularnie. Bo Volkswagen nie tylko utrzymuje produkcję swoich najmocniejszych aut, lecz także... Obniża ich ceny! I to nie są kosmetyczne obniżki, tylko naprawdę solidne obniżenie finansowego progu dostępu do emocji, które przynoszą uśmiech na twarzy po każdym uruchomieniu swojego samochodu. Konkrety?
Proszę bardzo.
Polo GTI – obecny następca legendarnego auta "małego na zewnątrz, a dużego w środku" — miało cenę katalogową 138 490 zł. Po obniżce spadła ona do 126 390 zł, a do tego dochodzi jeszcze rabat w wysokości 10 tys. zł. W efekcie za miejskie auto segmentu B, które jest tak przestronne, że oferuje wygodę jazdy niektórych aut kompaktowych (nadwozie ma wymiary Golfa IV), z silnikiem zdolnym bez problemu napędzać pojazd segmentu D, zapłacimy 116 390 zł. Można jeszcze dodać, że w tym segmencie rynkowym i klasie mocy silnika, Polo GTI. No właśnie. Ono praktycznie nie ma konkurencji wśród popularnych marek.
T-Roc R – ewenement wśród kompaktowych SUV-ów, nastawiony na maksimum frajdy z jazdy przy zachowaniu pełnego bezpieczeństwa i pozostawieniu na wskroś rodzinnego charakteru SUV-a – kosztował 217 690 zł. Jeżeli policzycie cenę za każdego mechanicznego "konia" to i tak była atrakcyjna cena. Po obniżce spadła znacząco, bo do 190 790 zł. Do tego dochodzi, uwaga, rabat o wysokości nawet 20 tys. zł. Efekt to 170 790 zł za SUV-a z bardzo mocnym napędem w takim formacie, że już jest przestronny, a jeszcze łatwo go zaparkować w mieście. Odmiana Black Edition, dodająca jeszcze więcej Chilli do dania, kosztuje po rabacie 174 390 zł.
Golf GTI – król może być tylko jeden
To od niego się wszystko zaczęło i to on pozostaje w centrum uwagi fanów hot hatchy, nie tylko ze stajni VW. "Czyste" GTI, bez dodatkowych liter w nazwie, to prawdziwy purysta. Subtelnie wystylizowany, ale jednocześnie jednoznacznie rozpoznawalny. To coś w sam raz dla miłośników rdzennej linii nadwozia Golfa, od lat opartej na charakterystycznym słupku C, przy zachowaniu – jak na hot hatcha – wizualnego tuningowego minimalizmu. Golf GTI to nadal jeden z nielicznych samochodów, które wyglądem nie krzyczą głośno, że są sportowe, ale zachowują ikoniczne detale, a po starcie spod świateł szybko uciekają konkurencji.
Cena? 183 490 zł dotychczasowej ceny katalogowej, po obniżce to już 167 890 zł, a po dodatkowym 14-tysięcznym rabacie mamy 153 890 zł za niekwestionowaną ikonę motoryzacji. Odmiana Clubsport, która kosztuje 163 790 zł, to kompetentny zawodnik do zamiany codziennej jazdy w dobrą zabawę, a przy tym świetnie nadający się także na tor wyścigowy, gdzie można się do woli wyszaleć autem, w którym aż 300 koni mechanicznych trafia na przednie koła. Do tego unikalne detale: dostępny tylko dla tej wersji specjalny spoiler dachowy, naklejka boczna, potężniejsze tarcze hamulcowe i przebudowane zawieszenie.
I tutaj możemy przejść do rozwiązania, którego twórcy pierwszego Golfa GTI z 1976 roku raczej nie planowali – napędu na cztery koła. Dla kierowców, ceniących wysoką dynamikę jazdy i lubiących ją wykorzystywać, wybór pomiędzy napędem na przód a 4x4 to kluczowa kwestia. Obecny najmocniejszy Golf GTI w najbardziej wyczynowej wersji z homologacją na jazdę po ulicach ma trzy razy większą moc od swojego protoplasty, więc jeżeli ktoś bardzo lubi dynamicznie ruszać spod świateł, szczególnie w warunkach ograniczonej przyczepności (np. deszcz), to napęd na cztery koła ma znaczenie. Dlatego Golf R – auto o wyczynowych osiągach jak na dwulitrowe turbo – ma go na pokładzie.
"Podstawowy" Golf R kosztował katalogowo 233 690 zł. Po obniżce – 191 690 zł. To gigantyczna promocja, szczególnie biorąc pod uwagę sportowy rodowód tego samochodu. Ale to przecież nie wszystko – jest jeszcze rabat – i w ten sposób Volkswagen Golf R ląduje w polskich salonach za 177 690 zł. Wersja Black Edition kosztuje 192 890 zł, a Variant R (czyli kombi) – 183 690 zł.
Dla klientów, którym zależy na maksymalnej personalizacji samochodu, Volkswagen przygotował pakiety Performance Plus w promocyjnych cenach. W przypadku Golfa GTI taki pakiet zawiera adaptacyjne zawieszenie DCC (elektronicznie regulowana twardość amortyzatorów), panoramiczny dach i dedykowany wzór obręczy aluminiowych 19-calowych Queenstown. Korzyść w porównaniu z zakupem tych opcji oddzielnie to 4230 zł. W Golfie GTI Clubsport oprócz obręczy Queenstown są do wyboru felgi Estoril, a do pakietu dołącza układ wydechowy R-Performance oraz podwyższone do 270 km/h podwyższenie prędkości maksymalnej. Korzyść? 5110 zł. W przypadku Golfa R, w którym 19-calowe felgi mają nieco inny wzór, rośnie ona do 7 910 zł.
"No dobrze, ale te auta to po prostu duży silnik w niewielkim samochodzie" — powiedzą sceptycy, ale fakty szybko torpedują takie tezy. Volkswagen buduje wersje GTI swoich aut od dekad i dobrze wie, że mocne auto to nie tylko duży silnik, lecz także układ jezdny i nadwozie, które poradzą sobie z jego dużą mocą. Kunszt inżynierów Volkswagena budował kolejne generacje GTI przez dziesięciolecia, konsekwentnie je doskonaląc. To dlatego uzyskane połączenie praktyczności i sportowych osiągów jest tak unikalne – zamiast dwóch aut: rodzinnego i sportowego, wystarczy kupić jednego Volkswagena z rodziny GTI.
Po tym właśnie można odróżnić prawdziwe auto klasy GTI od jego imitacji – wraz z mocą silnika rosną kompetencje kluczowych podzespołów towarzyszących, jak: amortyzatorów, stabilizatorów przechyłu nadwozia, hamulców, elementów o zaprogramowanej podatności łączących podwozie z nadwoziem, a także sztywność nadwozia. Dlatego emblemat GTI to cały pakiet modyfikacji, który kreuje magię radości z jazdy. A każdy uśmiech jest bezcenny.