Gruntowny wiosenny przegląd auta powinien być tak samo oczywisty jak zmiana opon zimowych na letnie. Dziury w jezdniach, sól drogowa, błoto, wilgoć, duże wahania temperatur – to wszystko sprawia, że po kilku zimowych miesiącach auto może być w znacznie gorszej kondycji niż jesienią. Jeśli nie usuniemy skutków zimy, jego stan w dalszym ciągu będzie się pogarszał.
Oprócz mycia nadwozia i czyszczenia wnętrza należy przyjrzeć się też mechanice. Znaczną część wiosennego przeglądu można wykonać samodzielnie, niektóre prace lepiej jednak zlecić w serwisie.
Warto zacząć od najprostszych czynności, czyli np. od sprawdzenia oświetlenia. Po zimie w kloszach lamp mogła pojawić się wilgoć, a wszechobecna sól powoduje korozję styków. Kolejna łatwa czynność to sprawdzenie stanu wycieraczek. Zimą często pracują one na niedokładnie oczyszczonej z lodu szybie, przez co szybko się niszczą. Jeśli wycieraczki wymienimy sami, zapłacimy co najmniej o połowę mniej niż w serwisie.
Następnie można się zająć płynami eksploatacyjnymi. Poziom oleju warto regularnie kontrolować, niezależnie od wieku i przebiegu auta. W nowoczesnych dieslach z filtrami cząstek stałych oleju może niekiedy przybywać – to tak samo niepokojący sygnał jak jego znaczny ubytek. Jeśli oleju jest zbyt mało, ale nie trzeba go jeszcze wymieniać, dolewamy takiego samego jak ten, który znajduje się w silniku. Jeżeli oleju jest zbyt dużo, to znaczy, że dostało się do niego niespalone paliwo – w tej sytuacji nie należy go odsysać, lecz rozcieńczony olej trzeba jak najszybciej wymienić.
Płyn hamulcowy chłonie wilgoć z powietrza, nawet kiedy auto nie jeździ. To niebezpieczne, bo domieszka wody może spowodować, że w najbardziej nieodpowiednim momencie samochód straci zdolność hamowania. Po kilku mocnych hamowaniach płyn po prostu się zagotuje. Jego jakość można zbadać w warsztacie, a potrzebny jest do tego specjalny przyrząd. Przy okazji można też poprosić o kontrolę refraktometrem właściwości płynu w układzie chłodzenia (temperatury krzepnięcia).
Pomoc mechanika przyda się też w sprawdzeniu zawieszenia, które podczas zimy z reguły cierpi najbardziej. Nawet jeśli wszystko wydaje się sprawne, w trakcie badania w serwisie mogą wyjść na jaw luzy, których przed zimą nie było. Przy okazji warto poszukać ognisk korozji oraz sprawdzić, czy nie atakuje ona przewodów hamulcowych.
Poziom Oleju w silniku trzeba kontrolować regularnie, nie tylko wiosną. Niestety, właściciele nowych aut często popełniają błąd i między przeglądami nie zaglądają pod maskę, gdyż zakładają, że przecież wszystko musi być w porządku. Tymczasem nawet w nowych autach oleju może gwałtownie ubywać lub przybywać (w wyniku spływania do niego niespalonego paliwa). Olej sprawdzamy przynajmniej raz na 1000 km oraz przed każdym dalszym wyjazdem, najlepiej rano przed uruchomieniem silnika.
Kontrola zawieszenia pozwoli wykryć luzy w podwoziu. Dla pewności lepiej skorzystać z tzw. szarpaków np. w stacji diagnostycznej. Zapłacimy za to nie więcej niż 50 zł.
W układzie chłodzenia ważny jest nie tylko poziom płynu, ale i jego właściwości. Można je zbadać specjalnym urządzeniem, którym dysponuje większość fachowych serwisów, a usługa jest zwykle bezpłatna.
Filtr Powietrza, wymieniony nawet tuż przed zimą, wiosną może być znów mocno zabrudzony. Jeśli nie zastąpimy go nowym, silnik nie będzie mógł swobodnie "oddychać", spadnie mu moc i wzrośnie zużycie paliwa.
Brudny filtr kabinowy jest odpowiedzialny m.in. za szybkie zaparowanie szyb. Nawet jeśli wjechanie kołem w dziurę nie skończy się zniszczeniem felgi lub zawieszenia, do wyrzucenia może być opona. Uderzenie powoduje uszkodzenia włókien i pojawiają się guzy, taka opona w każdej chwili może pęknąć!
Pióra wycieraczek po zimie kwalifikują się zazwyczaj do wymiany. Wystarczy, że kilka razy poruszały się po szybie niedokładnie oczyszczonej z lodu.
Po zimie rozwija się korozja. W tym przypadku właściciel dowiedział się, że spód auta trzeba koniecznie poddać ponownej konserwacji. Układ hamulcowy jest kluczowy dla bezpieczeństwa, a po zimie jego skuteczność może się drastycznie pogorszyć. Największym problemem jest zawartość wody w płynie hamulcowym. Można ją sprawdzić przy użyciu specjalnego urządzenia; warsztaty na ogół nie żądają za to opłat.
Zazwyczaj zawartość wody w płynie hamulcowym wzrasta do niebezpiecznego poziomu po kilku latach, jednak dla pewności przyjęto, że należy go wymieniać co 2-3 lata. Domieszka wody w płynie jest groźna, gdyż obniża to jego temperaturę wrzenia; jeśli płyn się zagotuje, hamulce przestaną działać. Po zimie trzeba też sprawdzić stan przewodów hamulcowych.