Zanim zdążył zdjąć nogę z gazu, jego samochód już zdemolował tylny zderzak jadącego przed nim Uno. Popchnięty Fiatuderzył w Toyotę, a stojące auta zaczęły wjeżdżać na następne samochody. Na szczęście kraksa miała miejsce w mieście, dlatego skończyło się na pogiętych błotnikach i połamanych zderzakach. Gdyby zdarzyła się na drodze szybkiego ruchu, skutki byłyby znacznie poważniejsze. Jak do tego doszło? Przyczyna była banalnie prosta: kierujący CitroĎnem nie zachował bezpiecznego odstępu od jadącego przed nim auta. Sądził, że skupienie i refleks, które jak dotąd nigdy go nie zawiodły, pozwolą w razie czego bez problemu zahamować i uniknąć kolizji. Praw fizyki nie da się zmienić: auto porusza się i zanim zdążymy zareagować, dystans do hamującego przed nami pojazdu bardzo szybko się skraca.Dlatego jedyną skuteczną metodą, aby uniknąć najechania na inne auto, jest utrzymywanie właściwego odstępu. Pamiętajmy, że podane przez policjanta ze stołecznej drogówki wartości to absolutne minimum. Gdy jedziemy w kolumnie aut, to sam fakt, że zdążymy zahamować,nie musi nas wcale uchronić od kolizji: jeśli zrobimy to gwałtownie, to jadący za nami może na nas wjechać. Gdy w kolumnie samochodów jadących zbyt blisko siebie jeden z pojazdów zahamuje, to ten jadący za nim jeszcze zdąży w porę zwolnić, drugi z kolei kierowca będzie miał już kłopoty, a trzeci, czwarty i kolejni mają coraz mniejsze szanse na odpowiednio szybką reakcję. Jest też inny problem. Najnowsze auta, nawet kompakty, potrafią zatrzymać się na bardzo krótkim dystansie (w przypadku niektórych modeli, np. Renault Mégane'a czy Forda Focusa, może to być nawet 36 m!), co powoduje, że gdy kierowca takiego auta zahamuje z maksymalną siłą, jadąc za nim samochodem ze słabszymi hamulcami, możemy mieć kłopoty. Tym bardziej, że po zapaleniu świateł stopu potrzebujemy czasu, by ocenić, jak mocno nacisnąć na hamulec - świecą one tak samo, niezależnie od intensywności hamowania.Jadąc w kolumnie samochodów pamiętajmy, aby:- nigdy nie jechać "na zderzaku" poprzedzającego auta;- zachować odstęp wynoszący minimum 20 m przy prędkości 50 km/h, 40 m przy 90 km/h) i 60 m na autostradzie (130 km/h);- zwiększyć odstęp, gdy auta z przodu kolumny hamują;- po ostrym hamowaniuwłączyć światła awaryjne, aby ostrzec jadących z tyłu.Właściwy odstęp to rezerwa bezpieczeństwaIstnieje wiele teorii mówiących o właściwym odstępie między pojazdami jadącymi w tym samym kierunku. Jedno jest jednak pewne: im jest on większy, tym bezpieczniejsza będzie jazda. Nie wolno też zapominać, że odstęp powinien się zwiększać w zależności od warunków ruchu: np. dojeżdżając do wiaduktu, na którym może być korek, warto zostawić sobie więcej miejsca na ewentualne hamowanie. Jadąc w nocy, najlepiej jechać w takiej odległości, aby jadące przd nami auto pozostawało kilkanaście metrów poza zasięgiem naszych świateł mijania. We mgle odstęp powinien być szczególnie duży.40 m odstępu przy 90 km/h to absolutne minimum, które pozwoli zareagować, gdy ktoś przed nami rozpocznie hamowanie. A co się stanie, gdy będziemy np. akurat regulowali radio? Dlatego lepiej pozostawić sobie więcej.Na autostradzie jazda w odstępach nawet 100 m nie jest przesadą: auto jadące z taką prędkością hamuje znacznie wolniej niż takie, które jedzie 90 km/h. Niemniej jednak minimalna odległość pozwalająca kierowcy zareagować to około 60 m.Nadkom. Armand Konieczny, Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji Dobry refleks nie pomoże!Niewielu kierowców utrzymuje niezbędny do uniknięcia zderzenia odstęp od poprzedzającego auta. Do masowych kolizji nie dochodzi tylko dlatego, że bardzo rzadko pojazd jadący przed nami hamuje z maksymalnym opóźnieniem. Jeżeli jednak tak się zdarzy, a jedziemy zbyt blisko, to najczęściej nie mamy żadnych szans, aby się zatrzymać. Dlatego powinniśmy obserwować sytuację drogową przed poprzedzającym nas pojazdem, aby wcześniej podjąć reakcję obronną i uniknąć kolizji. Minimalny, bezpieczny odstęp między pojazdami wynosi tyle metrów, ile przejeżdżamy w 1,5 s - tyle mniej więcej zajmuje kierowcy zauważenie świateł stopu i rozpoczęcie hamowania. Przy 50 km/h będzie to ok. 20 m. W praktyce zachowanie takiego odstępu jest niezwykle trudne, ponieważ w te 20 m potrafią wjechać nawet 3 pojazdy. Warunkiem zatrzymania jest szybka reakcja na zapalenie się świateł stopu. Wystarczy jednak, że przez sekundę spojrzymy na radio czy telefon i nawet przy zachowaniu odpowiedniego odstępu opóźnienie reakcji i najechanie na pojazd będzie nas drogo kosztowało. Poza naprawą auta grozi nam mandat do 500 zł oraz 6 punktów karnych. Za spowodowanie wypadku drogowego, czyli zdarzenia z ofiarami w ludziach, poniesiemy dużo surowszą odpowiedzialność.Czarna statystykaOto skutki nieostrożności kierowców, którzy w ubiegłym roku najechali na poprzedzający ich pojazd:- 1820 wypadków,- 2438 rannych,- 48 ofiar śmiertelnych.Nie warto jeździć "na zderzaku". Szkoda życia.