Włączył prawy kierunkowskaz i rozpoczął zmniejszanie prędkości. Jakież było jego zdziwienie, gdy nagle tuż przed maską pojawił się pojazd nr 2. Na skuteczne hamowanie było niestety za późno. Doszło do zderzenia. Szczęście w nieszczęściu, że pojazd nr 1 uderzył w przednią część pojazdu nr 2, a nie w drzwi od strony kierowcy - takie kolizje są wyjątkowo niebezpieczne, bowiem odporność zderzeniowa samochodu przy uderzeniu bocznym jest nieporównywalnie mniejsza niż przy zderzeniu czołowym. Każdy z kierujących był przekonany, że to nie z jego winy doszło do stłuczki. Prowadzący auto nr 1 nie mógł zrozumieć, dlaczego pojazd nr 2 wyjechał z drogi oznaczonej jako podporządkowana tuż przed jego samochód. Jednak kierujący pojazdem nr 2 bronił się, że co prawda nadjeżdżający z lewej strony samochód poruszał się po drodze z pierwszeństwem (znak D1), ale włączony w tym pojeździe kierunkowskaz sugerował, że skręci on w prawo i oba auta przejadą obok siebie bezkolizyjnie.Zbyt wczesne włączenie kierunkowskazu to błądObaj kierujący popełnili poważne błędy, które spowodowały w konsekwencji zaistnienie zdarzenia drogowego. Kierujący pojazdem nr 1 zbyt wcześnie włączył kierunkowskaz, a z kolei tej czynności nie poprzedził obowiązkową obserwacją sytuacji na drodze (chodzi o to, aby upewnić się, że włączenie kierunkowskazu w konkretnym momencie nie stworzy zagrożenia bezpieczeństwa ruchu na drodze). Warto zapamiętać, że kierunkowskaz wolno włączyć dopiero po minięciu ostatniej możliwości zmiany kierunku jazdy (skrzyżowania) przed zamierzoną. Do tego nie zastosował się kierujący pojazdem nr 1. Zamierzał bowiem skręcić dopiero na następnym skrzyżowaniu, jednakże kierunkowskaz włączył przed wcześniejszym, czym zdezorientował kierującego pojazdem nr 2 (popełnił więc wykroczenie). Kierujący pojazdem nr 2 nie zastosował z kolei zasady ograniczonego zaufaniai wyjechał z drogi podporządkowanej bez upewnienia się, że nadjeżdżający drogą z pierwszeństwem pojazd nr 1 na pewno będzie skręcał. Samo włączenie kierunkowskazu przez kierującego pojazdem 1 nie uprawnia w żadnym przypadku kierującego autem nr 2 do rozpoczęcia manewru skrętu w lewo! Przecież może się zdarzyć, że prowadzący auto nr 1 po prostu zapomni wyłączyć używanego wcześniej kierunkowskazu - nie ma żadnej pewności, że auto sygnalizujące zamiar skrętu rzeczywiście skręci! Dlatego zawsze pamiętajmyo tak ważnej zasadzie ograniczonego zaufania!Prawidłowe postępowanie pokazują rys. 2 i 3. Kierujący autem nr 1 sygnalizuje zamiar skrętu, dopiero gdy minie ostatnie skrzyżowanie przed tym, na którym zamierza skręcić. Ta zasada i obserwacja otoczenia poprzedzająca włączenie kierunkowskazu pozwoliłyby uniknąć wielu wypadków.