Jak sterować samochodem autonomicznym? Z pozoru odpowiedź jest prosta. Wystarczy sięgnąć do kierownicy oraz pedałów i przejąć kontrolę. A co w sytuacji, gdy kierownicy nie będzie? Podobnie jak pedału hamulca i gazu? Co zrobić gdy nie będzie już żadnych tradycyjnych elementów sterowania znanych ze współczesnych samochodów? Eksperci Mercedes Benz Future Talk mają odpowiedź – wystarczy użyć swoich myśli. I to wcale nie jest żart. Oto co jeszcze usłyszeliśmy od naukowców podczas spotkania Mercedes Bezn Future Talk IV w Berlinie.

Jak pomyślisz tak pojedziesz

W prototypowych egzemplarzach kierowca zapewne będzie miał na sobie nakrycie głowy przypominające zwykły czepek pływacki. Gumowa czapka połączona będzie z kilkunastoma elektrodami do pomiaru fal mózgowych. Innymi słowy – człowiek na fotelu kierowcy będzie podłączony do elektroencefalografu. Jego zadaniem będzie rozpoznanie myśli kierowcy i przełożenie komend na język zrozumiały dla samochodu. Zbyt śmiałe? Nic z tego. Skoro sparaliżowany człowiek jest w stanie myślami kontrolować egzoszkielet, wstać, chodzić a nawet kopnąć piłkę, to cóż za problem, by prowadzić samochód? A ściślej – informować autonomiczny samochód o tym dokąd i jak ma jechać. I od czasu do czasu korygować myślami to co proponuje automatyka.

A kiedy zautomatyzowane samochody pojawią się na drogach? One już są. Co więcej -niemal każdy z nas mógł je nawet już spotkać na trasie i zupełnie nieświadomie wyminąć. Albo nawet dać się wyprzedzić. Po publicznych drogach Europy, Azji i Ameryki już krążą autonomiczne pojazdy – osobowe i ciężarowe. Wszystko oczywiście odbywa się w ramach niezliczonych już testów, w których niezawodność mierzy się setkami tysięcy pokonanych kilometrów.

Dożyjemy autonomicznych aut na drogach

Kiedy zaś będzie można kupić autonomiczne auto? I przede wszystkim kiedy będzie można nim normalnie podróżować w codziennej jeździe do pracy czy szkoły? Eksperci Mercedes Benz Future Talk nie mają wątpliwości, że rewolucja zacznie się w ciągu kilku najbliższych lat. Może to będzie 2020? Albo rok wcześniej czy dwa lata później? To już tylko kwestia dość krótkiego czasu – praktycznie najbliższej przyszłości. Znamienne, że ona już przestaje tak mocno interesować Mercedesa. Sztab ludzi pracuje bowiem już nad tym co nastąpi, gdy na ulicach pojawią się kolejne generacje aut autonomicznych. I jak odmienią one nasze zwyczaje oraz środowisko. I jak również zmienią cały otaczający nas świat: od osiedlowych uliczek po wielkomiejskie arterie.

Znamienne, że skoro jesteśmy tak blisko kolejnej technicznej rewolucji, mamy oczekiwania znacznie większe niż możliwości ich spełnienia przez obecnie dostępną technologię. Futurolog Alexander Mankowsky twierdzi, że powinniśmy „zdawać sobie sprawę z tego, co sztuczna inteligencja jest w stanie zrobić, a co nie jest”.  Zdolność uczenia się i wyciągania odpowiednich wniosków nie jest wcale tak oczywista jak chcieliby tego naukowcy zajmujący się robotyką. Nawet najbardziej zaawansowany inteligentny samochód czy robot nie ma tego co jako ludzie określamy intuicją. Nauczy się zatem, że istnieje prawdopodobieństwo oblodzenia jezdni tuż za rogiem po spełnieniu określonych warunków. Jeśli jednak one nie nastąpią, to co wówczas? Jedyna nadzieja w systemach bezpieczeństwa.

Czy automatyczna jazda nas zabije?

Zaawansowane systemy bezpieczeństwa odegrają także istotną rolę w sytuacji, gdy już nie da się uniknąć kolizji. Eksperci Mercedesa jak mantrę powtarzają hasło „emergency brake” (awaryjne hamowanie). Także wówczas gdy pada jedno z najsłynniejszych pytań: kogo zabije inteligentny samochód?

W Berlinie usłyszałem odpowiedź, że automatyka nie będzie wybierać mniejszego zła. Nie pozbawi życia pieszego, by ocalić podróżujących przed niechybną śmiercią np. pod kołami ciężarówki. To zaś wiąże się z kolejnym problemem: na ile możemy zaufać maszynie decydując się na włączenie automatycznej jazdy i odwrócenie uwagi od drogi? Alexander Mankowsky nie kryje, że bez zbudowania odpowiedniego zaufania między człowiekiem a maszyną nie będzie szans na sukces sztucznej inteligencji. To nie ograniczenia technologiczne będą barierą, a społeczne.

Zdradzi Cię ekspres do kawy i opaska fitness

Mercedes zostawia sobie jednak pewną furtkę. Tak jak wszyscy mówią jednym głosem o awaryjnym hamowaniu, tak równie zgodnie opisują przyszłość, w której to samochód będzie uczył się zwyczajów kierowcy i pasażerów, by następnie podejmować samodzielnie określone decyzje. Oto cytat z materiału prasowego: „autonomiczny pojazd analizuje sytuację na drodze, przewiduje zachowanie innych użytkowników drogi i decyduje o swoim zachowaniu”. Maszyna uwzględnia przy tym nie tylko to co dzieje się w trakcie jazdy, ale również w pozostałym czasie.

Znając rozkład dnia auto zasugeruje wyjazd wcześniej i samo zmieni trasę gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Niby banalne?  A właściwie, to skąd ma znać nasz terminarz? Wbrew pozorom nie tylko z kalendarza w telefonie. By poznać nas jak najlepiej samochód skomunikuje się nawet z domowym smart ekspresem do kawy i każdym innym urządzeniem elektronicznym, z którego regularnie korzystamy.

Niewykluczone, że wiedzę o nas będzie również czerpał z gadżetów fitness. Równie skrupulatnie ma być analizowane otoczenie w którym przebywamy. I drogi którymi podróżujemy. Spodziewajmy się zatem komunikatu w smartfonie: „dziś wypij poranną kawę wcześniej, bo nie zdążysz na spotkanie – twój samochód”.

Uciekaj jak najdalej bo Cię rozjadą?

Analiza nas samych jako użytkowników oraz otoczenia samochodu mają być priorytetem, by uzyskać zdolność przewidywania. Wspomniano nawet o technologii rozpoznawania gestów i analizy mimiki twarzy, by maszyna mogła zrozumieć ludzkie zachowanie. Czy zatem mamy szansę wykryć za kierownicą schorowaną osobę, potencjalnego terrorystę czy samobójcę? Albo czy samochód w porę oceni, kto z obserwowanych pieszych może nieoczekiwanie wtargnąć na jezdnię? To już nie są wizje rodem z dobrego kina.

Oczywiście możliwości poznawcze są takie jakie zapewnia dostępna technologia. Stąd niemiecki koncern intensywnie inwestuje w rozwiązania takie jak kamery, czujniki i sensory do obserwacji otoczenia bez względu na porę dnia i nocy. Przedstawiciel działu rozwoju Mercedes Benz, dr Uwe Franke chwali się, że „nasz system oferuje najlepsze wyniki w nocy i jest to ważne osiągnięcie. Następnym krokiem będzie rozpoznawanie i interpretacja gestów ludzi oraz mimiki twarzy”.

W kryzysowej sytuacji samochód może zatem zmienić tor jazdy, by uniknąć kolizji. Ale póki co nie za wszelką cenę. Piesi zatem zostaną ostrzeżeni, ale na pewno nie rozjechani. Czy zatem będziemy się musieli przygotować na komunikaty takie jak „odsuń się jak najdalej od krawędzi jezdni”? I czy aby na pewno technologia okaże się na tyle skuteczna, że osoby trzecie nie poniosą co najmniej uszczerbku na zdrowiu?

Sztuczna inteligencja mechanika

Autonomiczne pojazdy to jednak dopiero początek. Rozwiązania z zakresu sztucznej inteligencji mają się także pojawić jako pomoc podczas produkcji samochodów i diagnozowania usterek. A ekipy serwisowe zamiast grzebać w dokumentacji będą szukać rozwiązań podając na początek proste hasła takie jak „nieszczelność układu” czy „wyciek oleju”.

Oczywiście wiąże się z tym zagrożenie, że wzrośnie ludzka rutyna, której konsekwencje mogą być jeszcze groźniejsze niż obecnie. Czy łatwiej będzie człowiekowi zwalić winę na maszynę w przypadku niedopatrzenia? To z pewnością atrakcyjny temat dla psychologów, socjologów czy futurologów. I niezwykły znak czasów. Być może w niedalekiej przyszłości inżynierowie będą mieli najmniej do powiedzenia podczas konstruowania kolejnych generacji aut. I to nie tylko Mercedesa.