- Testowany model to Renault Scenic w wersji long range z najwyższym poziomem wyposażenia
- Auto ma niezłe osiągi i – przynajmniej w teorii – ponad 600 km zasięgu. Jest przestronne w środku i bardzo ładnie wykonane
- Samochód jest użyczony przez importera, a po teście zostanie zwrócony
- Zachęcamy do oddawania głosów w specjalnej ankiecie, która znajduje się pod artykułem
Od teraz Renault Scenic – kompaktowy rodzinny van – jest samochodem wyłącznie elektrycznym. Tak jest i tak ma pozostać, ponieważ Renault uważa, iż platforma, na której buduje się samochód, powinna być dostosowana do stworzenia albo pojazdu elektrycznego, albo spalinowego. Platformy uniwersalne – zdaniem francuskiego producenta – oznaczają w każdym przypadku pójście na kompromis. Renault nie chce kompromisów i dlatego samochody spalinowe mają nie mieć wersji elektrycznych, a elektryczne mają nie mieć odpowiedników spalinowych. Na Scenica wypadło, że będzie elektrykiem. No i jest.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoRenault Scenic ma być ekologiczny – taka moda, a może i potrzeba
Producent chwali się, że nowy Scenic jest samochodem "zrównoważonym" – pod względem ekologicznym zrównoważonym: co najmniej w 24 proc. jest zbudowany z materiałów pochodzących z recyklingu i w 90 proc. nadaje się do recyklingu. Ma się rozumieć, dla przeciętnego kierowcy dużo ważniejsze jest to, jak ten samochód wygląda w środku i jak jeździ.
Renault Scenic — bardzo przemyślane i dopracowane wnętrze
Wnętrze Scenica jest przestronne i nowoczesne. Deska rozdzielcza jest zdominowana przez dwa wyświetlacze, których obudowy są ze sobą połączone: pionowy na środku deski rozdzielczej, modnie zwrócony w stronę kierowcy oraz poziomy przed kierowcą, pełniący funkcję wirtualnego kokpitu.
Interfejs użytkownika w tym aucie oparty jest na usługach Google, co nie wyklucza podłączenia telefonu i replikacji jego ekranu na wyświetlaczu samochodu. W każdym razie, jeśli chcielibyście podłączyć swój telefon, aby korzystać z map Google, nie ma to najmniejszego sensu, ponieważ tego rodzaju funkcjonalności są "zaszyte" w systemie operacyjnym auta. Ma to i dobre strony, ponieważ system reaguje na komendy głosowe i można w ten sposób sterować podstawowymi funkcjami samochodu, ale też, gdy korzystamy z wbudowanej nawigacji, system przewiduje, jaki będzie poziom naładowania baterii, gdy dojedziemy na miejsce – pamiętajmy, że mamy do czynienia z samochodem elektrycznym.
Z zalet wnętrza warto wymienić:
- płaską podłogę z tyłu i wysoko poprowadzoną linię dachu, dzięki czemu pasażerom siedzącym na tylnej kanapie nie brakuje miejsca nad głowami;
- nie brakuje miejsca zresztą także na nogi – tylna część wnętrz jest nadspodziewanie przestronna;
- szara tapicerka wykonana z materiałów pochodzących z recyklingu jest bardzo przyjemna z wyglądu i w dotyku – nie powiedziałbyś, że jest to produkt zrobiony np. z butelek PET;
- wnętrze testowego samochodu jest bardzo jasne za sprawą panoramicznego dachu, który zresztą nie ma mechanicznej rolety; zamiast rolety można "zaszarzyć" go częściowo albo w całości za pomocą przycisku – wówczas pozostaje jasny, ale nie wpuszcza do środka słońca;
- dobrze przemyślane jest miejsce na telefon, nie brakuje schowków, półek itp.
Z wad:
- szara tapicerka, tak wynika z konfiguratora na stronie Renault, jest najwyraźniej obecnie jedyną opcją;
- dach solarny kosztuje "skromne" 7000 zł.
Renault Scenic ma znakomity zasięg…
… przynajmniej w wersji long range – jest to wersja naszego testowego Scenica. W wersji podstawowej (o nazwie "comfort") zasięg samochodu to maksymalnie 430 km, natomiast long range ma zasięg do 625 km. Wersje te różnią się Nie tylko pojemnością baterii, ale też mocą napędu (170 KM vs 218 KM), maksymalnym momentem obrotowym (280 Nm vs 300 Nm), maksymalną prędkością ładowania prądem stałym (130 kW vs 150 kW)… Mówiąc krótko: ja bym zrezygnował z "komfortu" na rzecz większego zasięgu i lepszych osiągów, zwłaszcza że różnica w cenie obu wersji nie jest bardzo duża. Auto i tak jest drogie, i tak jest drogie albo "i tak, i tak w dobrej cenie" – to zależy od punktu widzenia.
Renault Scenic – pierwsze wrażenia
Jeśli chodzi o jazdę w warunkach miejskich, zaprawdę trudno coś temu autu zarzucić, można nawet polubić je od pierwszej chwili: kokpit jest schludny, czytelny, widoczność w każdą stronę znakomita. Jak przystało na samochód elektryczny, we wnętrzu panuje przyjemna cisza, samochód rozpędza się płynnie i zupełnie dobrze się prowadzi. Z tą ciszą w środku to nie przesada, natomiast z zewnątrz podczas upalnej pogody auto dość głośnym dźwiękiem zaznacza swoją obecność. Hałasuje prawdopodobnie sprężarka klimatyzacji, zapewne także elektryczny silnik napędzający sprężarkę klimatyzacji, że o wentylatorach nie wspomnę… no ale w środku tego za bardzo nie słychać. Miłe jest natomiast, że po wyłączeniu napędu wciąż działa nie tylko radio, ale i klimatyzacja; taka przewaga elektryków.
To, co zauważyłem podczas pierwszych kilku dni jazdy (wyłącznie w warunkach miejskich) to niskie zużycie energii na poziomie 15-15,5 kWh/100 km. Podkreślmy: w solidnym upale, przy zawsze włączonej klimatyzacji. W takim układzie, jeśli nie wybieramy się w dalszą drogę, jedno ładowanie akumulatora może wystarczyć na tydzień lub dwa.
To, do czego na razie nie mogę się przyzwyczaić, to dźwignia wyboru trybu jazdy, umieszczona za kierownicą, nad dźwigienką do obsługi wycieraczek. Nie zliczę, ile razy bez sensu włączyłem wycieraczki…
Renault Scenic — parę słów w o cenach
Samochód występuje w dwóch wersjach napędowych: tańsza wersja "comfort" zaczyna się od 202 tys. 900 zł, natomiast droższa "long range" od 219 tys. 900 zł. Nasz testowy Scenic to jednak droższa wersja wyposażeniowa, prawie wszystkomająca – od 233 tys. 900 zł. Dodaj lakier perłowy i masz 237 tys. 300 zł. Jeszcze pakiet zawierający m.in. pakiet z kamerą 3D, jeszcze dach solarny (7000 zł) i robi się dość drogo, choć auto też robi się "wszystkomające".
Renault Scenic – reasumując
Moje pierwsze wrażenie z jazdy testowej Scenikiem po polskich drogach jest takie, jak wrażenia z przejażdżki kilka miesięcy temu egzemplarzami przedprodukcyjnym: to bardzo dobry, wygodny i praktyczny samochód. W polskich warunkach zdecydowanie warto dopłacić do wersji long range, co jednak – zwłaszcza po doposażeniu samochodu – czyni go dość drogim. W tej kategorii cenowej konkurencja jest dość mordercza. Trudno powiedzieć, czy Scenic przekona do siebie klientów, niemniej z takimi konkurentami jak Scenic marki premium i "prawie premium" mają naturalnie coraz większy kłopot. Ciekawostką jest, że Scenic kosztuje z grubsza tyle, na ile wyceniana jest bardziej modna (ale czy lepsza?) Tesla Model 3. Niektórzy mogą mieć dylemat.