Wyniki tego pierwszego testu nie zachwyciły nas. Jednak na początek o pozytywach. Po pierwsze – w salonach są dostępne auta elektryczne. Można je obejrzeć, a nawet odbyć jazdę próbną. Jednak sprzedawcy traktują je tak jak pozostałe auta z napędem spalinowym – prezentując je koncentrują się na podstawowych parametrach, np. zasięgu, liczbie miejsc czy pojemności bagażnika, podkreślają cichą pracę silnika elektrycznego. Ale już tylko połowa sprzedawców, z którymi mieliśmy kontakt, podkreśla wygodę codziennego użytkowania auta elektrycznego – np. możliwość korzystania z bus-pasów, czy darmowe parkingi w centrach miast. Podobnie było z podkreślaniem bardzo dobrych osiągów auta elektrycznych w porównaniu do tych z napędem spalinowym. Tylko co trzeci sprzedawca podkreślał walory ekologiczne elektryków.

Podczas testu sprawdzaliśmy, czy klient zastanawiający się nad kupnem elektryka uzyska w salonie informację jak naładować takie auto. Okazuje się, że tylko co drugi, bowiem w co drugim przypadku handlowiec zaprezentował, jak należy podłączyć auto do ładowarki. Tylko co czwarty sprzedawca zaproponował sprzedaż w pakiecie z autem elektrycznym ładowarki domowej do niego (wallboxa do zamontowania w garażu, zasilanego napięciem 230 V). Widać z tych przykładów, że dilerzy i ich sprzedawcy traktują auta elektryczne bez szerszego kontekstu, bez powiązania z ekologią.