- Xpeng P7 to chińska alternatywa dla Tesli Model 3. W testowanej wersji Performance ma 473 KM, napęd 4x4 i bez problemu przejeżdża ponad 400 km na jednym ładowaniu
- W porównaniu z Teslą Xpeng sprawia wrażenie auta z wyższej półki. Ma lepsze materiały wykończeniowe, jest cichszy podczas jazdy i... nie brakuje mu manetek
- Tesla Model 3 wciąż zachowuje przewagę na kilku polach. Przykład? Chińczycy nie mają tak dopracowanej kwestii ładowania auta w trasie
- W Polsce Xpeng P7 jest dostępny z 7-letnią gwarancją i pakietem darmowego ładowania, co czyni go interesującą propozycją
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Z Xpengiem P7 jest mały problem. Jaki? Jeśli przyjmiemy, że jest bezpośrednim konkurentem Tesli Model 3, odpadnie już w przedbiegach — nawet Chińczycy mają problem z przebiciem cennika Amerykanów. Chiński sedan jest jednak nieco większy od "trójki", a do tego lepiej wychodzi mu aspirowanie do klasy premium. Do ideału nadal trochę brakuje, ale po tygodniu za kierownicą "pesiódemki" niechętnie oddawałem kluczyki warszawskiemu dealerowi Xpenga. Właśnie, kluczyki, a nie kartę — takich różnic w porównaniu do Tesli jest więcej.
Czy Xpeng jest chińską kopią Tesli?
Tesla jest dziś już démodé i przyznają to nawet niektórzy właściciele pojazdów tej marki (patrz: naklejki odcinające się od Elona Muska). Jeszcze do niedawna jednak wpatrzony był w nią cały świat — w tym raczkujące chińskie start-upy i firmy, które dopiero zaczynały swoją elektromobilną podróż. Jedną z takich "firemek" był założony zaledwie 11 lat temu Xpeng koncentrujący się na innowacyjnym oprogramowania samochodowym, wydajnych układach elektrycznych i funkcji autonomicznej jazdy.
Gdy w 2019 r. pokazał model P7, został ochrzczony mianem "chińskiej Tesli". Powód? Wyraźne nawiązania do amerykańskich elektryków — sedan o sylwetce opływowego liftbacka, bezramkowe szyby, minimalistyczne wnętrze, przemyślany system inforozrywki, a do tego spory zasięg na jednym ładowaniu i krótkie postoje przy ładowarkach. Tak się też jakoś złożyło, że wersje napędowe nazywają się tak jak w Tesli — Long Range, Performance...
W 2021 r. Xpeng zawitał do Norwegii, potem do Szwecji, Holandii, Danii i Niemiec, czyli tam, gdzie można było sprzedać, a nie sprzedawać samochód elektryczny. Europejska ekspansja marki trwa, czego przykładem jest obecność Xpenga na nowych rynkach, w tym w Polsce. Zaprezentowany w 2023 r. SUV G6 (odpowiednik Modelu Y) tylko upewnił publiczność, że Xpeng zamierza najeść się tortem, którym wciąż się delektuje Tesla. W "antyelonowym" klimacie to może być wykonalne, ale przed Chińczykami jeszcze długa droga — w 2024 r. osiągnęli zaledwie jedną dziesiątą wyniku Tesli (190 tys. sprzedanych egzemplarzy).
Czy Xpeng P7 jest większy od Tesli Model 3?
Z którym modelem porównywać chińskiego sedana? Na zdjęciach Xpeng P7 wygląda na znacznie większy samochód niż Tesla Model 3, ale już zobaczenie go na żywo pozwala stwierdzić, że nie jest konkurent Modelu S. Wymiarami plasuje się pomiędzy tymi autami, jednak inne dane techniczne wskazują, że celem Chińczyków było zrobienie "trochę lepszej trójki", a nie "trochę gorszej eski". Jak im poszło?
Do mnie bardziej przemawia stylistyka chińskiego auta — ma dynamiczniejszą sylwetkę, ciekawiej zaprojektowane światła i nieprzerośniętą szybę czołową. Jeśli chodzi o wymiary, to Xpeng P7 ma 4888 mm długości, 1896 mm szerokości i 1450 mm wysokości, a jego rozstaw osi dochodzi niemal do 3 m (2998 mm). Na tym tle Tesla Model 3 wypada blado — przede wszystkim jest aż o 16,8 cm krótsza, a do tego ma o 12,3 cm mniejszy rozstaw osi. Czyli zapewnia mniej miejsca w środku i ma mniejszy bagażnik, prawda?
Cóż, cyferki nie zawsze dobrze oddają rzeczywistość. Za sprawą dłuższego rozstawu osi i bardziej naturalnej pozycji w "chińskiej Tesli" siedzi się wygodniej z tyłu (kanapa jest zamontowana wyżej od podłogi i jest nieco więcej miejsca na nogi), ale to w amerykańskiej pasażerowie mają odrobinę więcej miejsca na głowy (+10 mm) i dłuższe siedzisko (+60 mm). Tesla Model 3 ma dużą przewagę w postaci odczuwalnie większego bagażnika — kufer Xpenga P7 ma tylko 440 l pojemności, natomiast kufer Modelu 3 aż 561 l (i jeszcze dodatkowe 88 l we "frunku", którego Xpeng nie ma). Obydwa auta tylko udają liftbacki, dlatego trzeba się w nich liczyć z małym otworem załadunkowym.
W czym Xpeng P7 jest lepszy od Tesli Model 3?
Dla niektórych pewnie będzie to zaskoczeniem, ale Chińczycy nie zabrnęli w pogoni za minimalizmem aż tak daleko jak Elon Musk. Widać to od razu po zajęciu miejsca za kierownicą, bo przed szoferem znalazło się miejsce na 10,25-calowy wyświetlacz prezentujący cyfrowy prędkościomierz, zasięg, stan naładowania baterii, kontrolki, godzinę, dane dotyczące podróży i wskazania z systemów wsparcia kierowcy. Ba, przy kolumnie kierowniczej są nawet manetki od kierunkowskazów, wycieraczek i wyboru kierunku jazdy — to naprawdę duży luksus na tle Tesli.
Żeby nie było zbyt kolorowo, tu też obsługa większości funkcji została przeniesiona na duży, prawie 15-calowy ekran inforozrywki. Na pocieszenie interfejsu systemu można szybko się nauczyć, a ekran sprawnie reaguje na dotyk. Najpotrzebniejsze rzeczy (ustawianie lusterek, podgląd z kamer, automatyczne długie światła, wyłączanie powiadomień o przekroczeniu prędkości itd.) są dostępne w menu zsuwanym z góry ekranu, regulacja temperatury została umieszczona na pasku u dołu ekranu, a na lewej krawędzi znajdują się "wyciągnięte" na stałe, personalizowane skróty. Brzmi dobrze? Tak, dopóki nie włączysz widoku Apple CarPlay, który... wypełnia cały ekran i odbiera ten szybki dostęp. W wyświetlaczu Xpenga jest też zaszyta obsługa "inteligentnych" nawiewów, co utrudnia korzystanie z klimatyzacji. No ale jest ekran przed kierowcą i są manetki, więc należy się punkt przewagi nad Teslą.
Czy "chińczykowi" jeszcze za coś można przyznać punkty? Jak najbardziej! Zaliczanie Tesli (a zwłaszcza Modelu 3...) do grona samochodów klasy premium jest sporym nadużyciem. Na tym polu to Xpeng P7 ma mniej kompleksów, bo w nim rzeczywiście można odnieść wrażenie podróżowania autem wyższej klasy — w Teslach jednak tego brakuje. Kabina Xpenga P7 została staranniej poskładana i znajdziemy w niej lepsze materiały wykończeniowe. Nawet jeśli tylko udają aluminium lub skórę, to robią to bardzo dobrze. Inny atut chińskiego auta to świetne wyciszenie — Xpeng nie oszczędzał na wygłuszeniu, dzięki czemu cisza towarzyszy nam nawet podczas autostradowej jazdy.
Co będzie lepsze — Tesla Model 3 czy Xpeng P7?
Obydwa samochody mają też punkty wspólne, a najważniejszym z nich jest wydajność układu napędowego. Tesla słynie z niskiego zapotrzebowania na prąd i sporego rzeczywistego zasięgu. A Xpeng P7? W ręce wpadły mi kluczyki (spokojnie, można też skonfigurować apkę i otwierać auto telefonem) do najmocniejszego wariantu Performance, który ma napęd 4x4 i generuje aż 473 KM oraz 757 Nm. Chińskie auto rozpędza się w tej wersji do 200 km na godz., a pierwszą "setkę" osiąga już po 4,1 s.
Takie parametry zwiastowały częste postoje przy ładowarkach, tymczasem nawet na trasie składającej się z wyjazdu z miasta, a potem przez 120 km głównie z drogi ekspresowej i autostrady Xpeng P7 Performance zużywał średnio 21,2 kWh/100 km. Podczas kręcenia się po zatłoczonym mieście uzyskiwałem wyniki od 14 do 17,2 kWh/100 km — to poziom kompaktowych elektryków.
Muszę pochwalić też prognozowanie zasięgu, bo komputer radził sobie z tym bardzo dobrze (warunek: przełączenie wskazań na dynamiczne zamiast według WLTP). Dzięki niskiemu zapotrzebowaniu na prąd i akumulatorowi o pojemności 82,7 kWh (netto) przejechanie ponad 400 km w trybie mieszanym nie jest żadnym wyzwaniem. Podczas jazdy Xpengiem ani przez chwilę nie towarzyszyło mi zjawisko "range-anxiety" (niepokoju z powodu ubywającego zasięgu). Czyli jak w Tesli.
Co jeszcze mają wspólnego te dwa samochody? Obydwa są "okamerowane" i potrafią nagrywać wszystko, co dzieje się dookoła pojazdu (w "chińczyku" do zapisu niezbędny jest pendrive wpięty w gniazdo USB). Xpeng, podobnie jak Tesla, ma działający podczas postoju tryb wartownika pozwalający uchwycić kolizję parkingową lub kogoś, kto uderzył nasze auto drzwiami. To zaleta.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoNiestety jest też negatywny wspólny mianownik — kulejący asystent autonomicznej jazdy. Nie powierzyłbym mu swojego życia ani w Tesli, ani w Xpengu. Chińskie auto świetnie rozpoznaje elementy otoczenia (system Xpilot Assist z lidarem), ale reakcje asystenta są nerwowe, a momentami zaskakujące i... niebezpieczne. Ta technologia wymaga jeszcze dopracowania, dlatego dziś lepiej ją traktować wyłącznie jako rozbudowany adaptacyjny tempomat na drogach szybkiego ruchu.
Łącznikiem są też świetne osiągi — w tej klasie cenowej naprawdę trudno o szybsze auta niż Tesla Model 3 Performance i Xpeng P7 Performance. Amerykanie są górą, bo choć ich auto generuje "tylko" 460 KM, jest o prawie 300 kg (!) lżejsze i m.in. dzięki temu przyspiesza do "setki" o prawie sekundę szybciej (oficjalny czas to 3,1 s, ale Tesla ma dziwną metodę pomiaru), a do tego może rozpędzić się aż do 262 km na godz. Tesla jest więc bardziej sportowa, co potwierdzają też właściwości jezdne.
Po wybraniu stosownych opcji konfiguracji napędu i układu kierowniczego oba elektryki lubią szybką jazdę i walkę z zakrętami, ale Xpeng jest z założenia bardziej komfortowy. Bynajmniej nie oznacza to, że pokłada się na łukach — po prostu łagodniej obchodzi się z podróżnymi. Także dlatego, że dawkuje moc, dzięki czemu pasażerowie mniej odczuwają efekt "wbicia w fotel" przy gwałtownym przyspieszaniu. Na organizm nie oddziałuje też tak mocno rekuperacja, bo nawet w trybie XPedal odzyskiwanie energii po zdjęciu nogi z pedału przyspieszenia nie jest gwałtowne. Czy to wada? Nie, to różnica charakterów, ale dobrze o niej wiedzieć.
Czy warto jeszcze kupić Teslę? To może być decydujące dla klientów
Wiele rzeczy da się zrobić lepiej od Tesli, ale szczególnie w jednym aspekcie to Elon Musk dystansuje konkurentów i to nie tylko z Chin. Jego firma ma cały ekosystem ładowania składający się z rozbudowanej sieci szybkiego ładowania Supercharger. Mając świadomość takiego zaplecza, kierowcy Tesli nie boją się jeździć w dalekie trasy. Tym bardziej że mają wsparcie pokładowego systemu, który precyzyjnie planuje czas przejazdu z uwzględnieniem doładowań. No i te stawki... W Polsce o prowadzenie w rankingu cen ładowania z Teslą konkuruje właściwie tylko sieć Ekoen.
Użytkownicy Xpenga tego nie dostaną. Co więcej, Tesla Model 3 Performance oferuje lepsze parametry ładowania — szczytowa moc to 250 kW. Tu jednak trzeba zaznaczyć, że sprzedawany w Polsce Xpeng P7 to model schodzący z rynku. W chińskich salonach można już zamawiać znacznie nowocześniejszą, drugą generację, którą zbudowano na 800-woltowej platformie umożliwiającej ładowanie z mocą maksymalnie 280 kW. Stary Xpeng pozwala rozwinąć tylko 175 kW, ale — będąc szczerym — to wciąż dużo w polskich warunkach. Wystarczająco, żeby przy ładowarce na trasie spędzić maksymalnie 29 minut (ładowanie w zakresie 10-80 proc.). W nowym ten czas spada poniżej 20 minut, ale to pieśń przyszłości. Na razie oceniamy to, czym dziś polski klient może wyjechać z salonu, więc w tej dziedzinie puchar trafia do Tesli.
Na niekorzyść Xpenga gra też — niestety — polityka cenowa importera. Bazową limuzynę w wersji Long Range z napędem na tył (do 576 km zasięgu) można kupić za 216,9 tys. zł. To świetna oferta dopóki nie zajrzymy do cennika Tesli, bo jednosilnikowy Model 3 Long Range RWD (do 702 km zasięgu) kosztuje tylko 205 tys. zł. W przypadku omawianych topowych odmian (Xpeng nie oferuje w Polsce żadnych pośrednich) role się odwracają — podczas gdy Xpeng P7 Performance kosztuje od 241,9 tys. zł, na Teslę Model 3 Performance trzeba wydać o 3000 zł więcej. To drobna różnica, a Tesla jest jednak szybsza, przejeżdża dłuższy dystans i oferuje dostęp do sieci Superchargerów.
Przedstawiciel chińskiego producenta próbuje to zrekompensować dołączanym do samochodu 3-letnim pakietem darmowego szybkiego ładowania (4500 stacji w Polsce). No i oczywiście 7-letnią gwarancją do przebiegu 160 tys. km. Pod kilkoma względami Xpeng P7 Performance nie dotrzymuje tempa Tesli Model 3 Performance, a pod kilkoma ją wyprzedza. Z całą pewnością stanowi dla niej bardzo ciekawą alternatywę — jest świetnym sposobem na to, żeby się wyróżnić i nie nabijać kabzy Elona Muska.