Nowy Ford Kuga zdecydowanie zyskał na wspólnej konstrukcji na wszystkie rynki świata (w USA jest oferowany jako Escape). Ma właściwie wszystko, czego wymaga się od SUV-a, a czepiać można się szczegółów, nie dla wszystkich istotnych. Atrakcyjniejsza jest też niższa, choć wciąż nie mała cena.
Zobacz także
- Kuga: lepsza bo większa
- Ford Kuga
- Zobacz więcej
Fordy lubimy przede wszystkim za genialny układ jezdny. Podczas gdy wielu producentów eksperymentuje z adaptatywnymi amortyzatorami (niektórym udaje się to dobrze, innym nieco gorzej), w Fordach nadal można liczyć na dopracowane pod względem uniwersalności stalowe zawieszenie. Nie inaczej jest w Fordzie Kuga.
Jeśli szukacie dobrze prowadzącego się SUV-a w tej klasie, to właśnie go znaleźliście. Techniczną bazę podwozia dostarczył Focus, także chwalony za odpowiednio zestrojony układ jezdny. Na zakrętach Kugę prowadzi się pewnie – amortyzacja jest sprężysta, ale na dziurawych odcinkach zaskakująco komfortowa.
Nic nie hałasuje, komfort polepsza też większy rozstaw osi niż w poprzedniczce. Do pełni radości z jazdy brakuje tylko bardziej czułego układu kierowniczego z mniejszą siłą wspomagania, za to z lepszą informacją zwrotną dla kierowcy o tym, co dzieje się między kołami a nawierzchnią.
Zawieszenie to jednak dopiero początek dobrych wieści o nowej Kudze. Dzięki temu, że znacznie wydłużono nadwozie (o 8 cm), auto nareszcie stało się prawdziwie rodzinne. Oprócz wyraźnie przestronniejszej kabiny znacząco urósł też kufer. Podczas gdy stara Kuga mieściła zaledwie 360 l bagażu, nowa zabierze go o blisko 100 l więcej.
Na życzenie (za które Ford każe sobie zapłacić 1100 zł) ładowanie pakunków może być jeszcze wygodniejsze dzięki elektrycznie i bezdotykowo otwieranej klapie. Wystarczy się zbliżyć do samochodu z kluczykiem w kieszeni i wykonać ruch stopą pod tylnym zderzakiem – bagażnik otworzy się automatycznie.Także z przodu poprawił się komfort podróżowania. Fotele są nareszcie wyprofilowane jak należy.
W poprzedniczce podparcie ciała na zakrętach było za słabe. Zdecydowanie na minus należy natomiast zaliczyć sposób regulacji kąta nachylenia oparcia – zamiast pokrętła zastosowano dźwignię, jak w tanich autach. Trudniej jest przez to znaleźć optymalną pozycję.
Wątpliwości mamy też co do stylistyki kokpitu. Jest typowo fordowski, co pozwoli łatwo odnaleźć się kierowcom przesiadającym się z innych modeli firmy. Duże powierzchnie błyszczącego plastiku mogą się podobać. Jednak małe przyciski systemu multimedialnego, podobnie jak niewielki, głęboko osadzony ekran, irytują nas tak samo jak w innych autach marki. Może warto byłoby z tym skończyć?
Do pierwszych jazd udostępniono nam 182-konną wersję turbobenzynową z tradycyjnym 6-stopniowym „automatem”. W odmianach zasilanych olejem napędowym za dopłatą dostępna jest skrzynia dwusprzęgłowa Power Shift, która nie dusi temperamentu silnika tak bardzo, jak klasyczne rozwiązanie w testowanym benzyniaku. Owszem, biegi są zmieniane płynnie, jednak napęd irytuje ospałością. Nie pomaga nawet włączenie trybu sportowego – trudno oprzeć się wrażeniu, że ze 182 koni kilkanaście gdzieś uciekło.
Być może Ford zdąży jeszcze zareagować, nim pierwsze egzemplarze trafią w ręce klientów. Godne pochwały jest za to wyciszenie silnika – brzmi, jakby był zamontowany gdzieś głęboko. Przy prędkościach autostradowych do uszu podróżujących Kugą nie docierają szumy powietrza. To oczywiście zasługa solidnej porcji mat wygłuszających w masce i grodzi, a także specjalnego wypełnienia łuków dachowych masą akustyczną.
Ważną nowością w modelu jest też system 4x4, który został „nauczony” wszelkich elektronicznych sztuczek sterowania napędem. Moment jest bezstopniowo rozdzielany na osie, na ekranie można śledzić, ile siły aktualnie trafia na przód, a ile na tył. Jeśli zignorujemy informacje na wyświetlaczu, to pewnie nawet nie zauważymy trudu pracy elektroniki. Odczujemy ją za to w postaci świetnej trakcji w każdych warunkach. Na koniec jeszcze pocieszająca wiadomość – Kuga staniała. W niektórych wersjach o nawet 9 tys. zł!