"Zdanie z 10 wyrazami i czterema kłamstwami? Uczciwy Polak jedzie na trzeźwo swoim własnym samochodem do pracy". "Jak nazwać Polaka bez rąk? Godnym zaufania" albo "Kiedy w Polsce jest Boże Narodzenie? Dwa dni po tym, gdy w Niemczech jest rozdanie prezentów".

Ze skłonności Polaków do kradzieży wciąż stroi sobie żarty wielu Niemców, a stereotyp Polaka-złodzieja nadal funkcjonuje w obiegu. I nie do końca bezzasadnie. Zdaniem niemieckich mediów, Polacy kradną za zachodnią granicą coraz więcej samochodów, zwłaszcza odkąd nasz kraj wszedł do strefy Schengen.

Twarde dane

Ze statystyk Federalnej Policji Kryminalnej Niemiec wynika, że, rzeczywiście, liczba kradzionych aut wzrosła od 2007 roku, choć wcześniej sukcesywnie spadała.

W 2003 roku z terenu Niemiec skradziono ponad 23 tys. aut, podczas gdy w 2007 roku – 15,7 tys. I kiedy wydawać by się mogło, że sytuacja została opanowana, kradzieże aut nabrały tempa. Apogeum osiągnęły w 2011 roku, kiedy skradziono 19,3 tys. aut.

Niewielki spadek ilości kradzionych samochodów zanotowano po raz pierwszy od niemal sześciu lat dopiero w roku ubiegłym. Liczba skradzionych aut sięgnęła wtedy 18,5 tys. Niemały wpływ na rosnącą liczbę kradzieży miała, zdaniem specjalistów, likwidacja policyjnych etatów na terenach przygranicznych. Dopiero od niedawna lokalne siły policyjne zostały wzmocnione, stąd też nieznaczna poprawa sytuacji.

Volkswageny w cenie

Nadrenii Północnej-Westfalii (3712), Saksonii (1699), Brandenburgii (1488), Hamburga (1280) i Dolnej Saksonii (1533). Wśród złodziei połowę stanowili obywatele Niemiec, resztę obcokrajowcy, a wśród nich większość, niestety, Polacy.

Lepkie ręce

Udział Polaków w kradzieżach samochodów na terenie Niemiec szacuje się obecnie na ok. 30 proc. W 2007 roku wyprzedzaliśmy pod tym względem inne narodowości kilkukrotnie. Obecnie dominujemy, ale już nie na tak dużą skalę. Pod względem ilości skradzionych aut doganiają nas Turcy, Litwini, Rumuni, Włosi, Czesi i Serbowie.

Policja niemiecka podkreśla, że choć udział obywateli polskich w kradzieżach jest znaczący, nie można generalizować. Kradną przede wszystkim grupy przestępcze złożone z obywateli różnych państw, a Polska jest głównie krajem tranzytowym. Samochody skradzione na terenie Niemiec są przez nasz kraj dostarczane do Rosji, na Ukrainę, Białoruś i Litwę.

Jest lepiej

Choć wizerunek Polaków u naszych zachodnich sąsiadów na przestrzeni ostatnich kilku lat znacznie się poprawił, trudno oczekiwać całkowitej zmiany nastrojów. Statystyki są bezwzględne. Udział Polaków w kradzieżach samochodów nadal jest znaczący.

W poprawie wizerunku nie pomagają nam też sprawy, jak ta z października ubiegłego roku. Polacy ukradli sprzed niemieckiego zakładu pogrzebowego trzy samochody. W jednym z nich znajdowało się 12 trumien ze zwłokami, które miały zostać przetransportowane do krematorium. Złodzieje pozbyli się nietypowego bagażu w lesie, w okolicy Królikowa w Wielkopolsce. Niemieckie media szybko podchwyciły temat, a stereotyp Polaka-złodzieja wrócił do obiegu. Oby nie na długo.