W latach 30. XX wieku motocykle służyły przede wszystkim jako środek transportu, a mimo to budowano też prawdziwe cuda na dwóch kołach. BMW R7 było prototypową maszyną w stylu art déco, która w produkcji byłaby, niestety, zbyt droga.
Ten samochód powstał, żeby zwyciężyć w wyścigu Mille Miglia. Piękna opływowa karoseria powstała w zakładach Touring. Technika napędu i podwozie.
W czasach, gdy paleta modeli BMW składała się tylko z Isetty i dużej limuzyny Barockengel, rozważano wprowadzenie auta klasy średniej, także z nadwoziem kombi. Ciekawe, jak potoczyłyby się losy BMW, gdyby już wtedy zaproponowało klientom takie lifestylowe kombi.
Pietro Frua pracował jako stylista dla marki Glas, zanim została przejęta przez BMW, później wykonał ponad tuzin projektów dla Bawarczyków, bazując na modelach seryjnych – żaden z nich nie został jednak dopuszczony do produkcji. Jednym z nich było BMW 2002 GT4 – coupé z układem siedzeń 2+2.
Rok 1972, Monachium jest gospodarzem olimpiady, a BMW dumnie prezentuje swoją nową centralę firmy, a także eksperymentalny pojazd. Położono w nim duży nacisk na bezpieczeństwo oraz zaprezentowano wiele ciekawych rozwiązań technicznych. Niektóre z nich, w tym elementy designu, zostały wykorzystane w legendarnym M1.
Ledwo rozkręciła się produkcja nowej dumy BMW, czyli silnika V12, a w tajemnicy konstruktorzy już pracowali nad 16-cylindrową jednostką, oznaczoną kryptonimem „Goldfisch”. Silnik powstał i był nawet testowany w prototypie serii 7, ale na tym się skończyło.
Mieszanka gokarta i buggy – połączenie, które gwarantuje mnóstwo frajdy z jazdy, czyli to, czego oczekują klienci marki. Jesteśmy pewni, że bawarscy inżynierowie zadbaliby też o odpowiedni napęd do tego pojazdu. Niestety, badania rynkowe wykazały brak zainteresowania.
BMW Z07 jest wyjątkiem w tym zestawieniu – weszło bowiem do produkcji, ale z otwartym nadwoziem, jako roadster Z8. Zmysłowy kształt karoserii nawiązywał do modelu 507 z lat 50. Szkoda, że odmiana coupé nie trafiła do produkcji – świetnie uzupełniłaby ofertę roadstera Z8.
Z okazji otwarcia swojego nowego muzeum BMW zaprezentowało koncept, który wydawał się... ożywiony. Niczym zwierzę GINA otwierała swoje oczy, a poszycie jej karoserii marszczyło się jak skóra – było bowiem wykonane z elastycznej tkaniny, naciągniętej na konstrukcję rurową. Nikt nigdy później nic podobnego już nie pokazał – to był unikat.
Ten samochód koncepcyjny nawiązywał duchem i stylem do przedwojennego 328, jednak wykorzystano w nim nowoczesne materiały i technikę. Dla zespołu stylistów Adriana van Hooydonka (dziś szef stylistów BMW) była to udana sztuka, ale stworzona tylko dla sztuki.