Obecność na salzburskim spotkaniu trzeba zaplanować na rok z góry (aby perfekcyjnie przygotować auto), a na pół roku przed rozpoczęciem imprezy należy wpłacić wysokie (kilkaset euro) wpisowe. Nie odstrasza to jednak uczestników. W tym roku zgłosiły się 244 załogi z ponad 20 krajów, w tym tak odległych, jak Australia, Nowa Zelandia, USA i Kanada.Auta biorące udział w Mercedes-Benz Classic Days podzielone są na 3 klasy wiekowe: pierwsza obejmuje pojazdy wyprodukowane od początku ery motoryzacji do 1954 roku, druga auta z lat 1955-1963, trzecia 1964-86. Łatwo się domyślić, że największe zainteresowanie i emocje wywołują te z klasy I. Najstarszym pojazdem obecnym w tym roku w Salzburgu był Mercedes Simplex z 1904 roku. 102-latek trzymał się dzielnie. 5,4-litrowy silnik o mocy 32 KM pozwalał mu na dość energiczne poruszanie się nawet z kompletem pasażerów na pokładzie. Na równej, dobrej drodze wiekowe auto może rozwinąć prędkość nawet 80 km/h. Z Hiszpanii przyjechał (oczywiście na lawecie) Mercedes Knight z 1919 roku z 4-litrowym silnikiem o mocy 45 KM. Podziw wzbudzały dwa modele 15/70/100 - oba z 1927 roku. Tylko ich właściciele wiedzą, ile czasu (i pieniędzy) kosztowało doprowadzenie ich do perfekcyjnego stanu. Ozdobą każdego zlotu są sportowe modele SSK. Wyprodukowano ich tylko kilkadziesiąt sztuk, każdy z nich warty jest dziś 5-7 milionów euro! Właśnie jeden z takich SSK prowadził Max von Pein - dyrektor muzeum Mercedesa w Stuttgarcie. Mimo że auto ma 77 lat, i dziś nie musi się wstydzić swoich osiągów: 7-litrowy silnik z mechaniczną sprężarką rozwija moc 225 KM, co pozwala osiągać prędkość 190 km/h! Wśród przedwojennych Mercedesów uwagę zwracały także dwa sportowe modele - 630 K oraz 680 S - oba z 1927 roku, a także kabriolet 540 K z 1939 roku odrestaurowany w niemieckiej firmie Kienle specjalizującej się w odbudowie oldtimerów z najwyższej półki.W grupie aut z lat 1955-1963 królowały sportowe modele 300 SL Gullwing. Mają one charakterystyczne drzwi otwierane do góry (stąd nazwa: gullwing, czyli skrzydła mewy). Produkowane w latach 50. biły w wyścigach i na torach wszystkie inne współczesne im sportowe modele. Wyposażone w 3-litrowe silniki o mocy 215 KM osiągały prędkość 230 km/h. Wyprodukowano zaledwie 1400 sztuk Gullwingów, z czego tysiąc trafiło na rynek amerykański. Nie zabrakło także słynnych modeli 190 SL (ulubione auto aktorów, właśnie w takim zginęła na serpentynie pod Monako Grace Kelly) oraz tzw. Adenauerów (od nazwiska kanclerza Niemiec Konrada Adenauera, który używał tych limuzyn jako swoich aut służbowych). Wśród najmłodszych oldtimerów obecnych w Salzburgu królowały Pagody (następca modelu 190 SL, nazwa pochodzi od wklęsłego kształtudachu). Mercedes-Benz Classic Days to 2 dni wyścigów na torze (dla aut sportowych) oraz 2-dniowe jazdy przepięknymi dwoma trasami wokół Salzburga.Do wyścigów na Salzburgringu zaproszono w tym roku także właścicieliinnych marek, które w swoim czasie rywalizowały z Mercedesami. Pojawiły sięm.in.: Bugatti 35 B z 1927 r., Bentley Le Mans4 1/2 z 1928 r., Alfy Romeo: 1750 GS z 1930 r. oraz 8C Monza z 1934 r., Lagonda Rapier z 1934 r., Astron Martin z 1948 r., Jaguar XK 120 OTS z 1951 r. Pierwsza trasa, Gottlieba Daimlera, liczyła 239 km i wiodła na alpejskie przełęcze - oldtimery musiały wspiąć się na wysokość 1600 m! Trudne, strome podjazdy miały miejscami nachylenie dochodzące do 25 stopni. Kilkudziesięcioletnie auta dobrze zniosły tę próbę, tylko w chłodnicach kilku z nich zagotował się płyn. Po mniej więcej półgodzinnym postoju i wystudzeniu płynu mogły jechać dalej. Łatwiejsza technicznie, ale równie piękna widokowo, okazała się 224-kilometrowa trasa Karla Benza. Wiodła "po płaskim" wokół Salzburga, w tym przez kilkadziesiąt kilometrów tuż nad brzegiem malowniczo położonego jeziora Attersee. W ciągu 2 dni zdarzyło się tylko kilka awarii, które od ręki usunęła pomoc techniczna. Wszystkie auta dojechały na metę o własnych siłach. Niezwykle widowiskowym akcentem Mercedes-Benz Classic Days był tradycyjny konkurs elegancji. Ponad 200 zabytkowych aut przejechało w kolumnie z Salzburgringu do centrum miasta, na Residenzplatz. Sam pokaz trwał 3 godziny, w tym czasie publiczność mogła ocenić auta i na specjalnych kuponach zagłosować na najładniejsze. Ostatnim akcentem było wieczorne przyjęcie na zamku, z udziałem wszystkich załóg, burmistrza Salzburga i najwyższych szefów DaimlerChryslera z doktorem Dieterem Zetsche na czele. W tym roku zamiast tradycyjnych pucharów, zwycięzcom konkurencji wręczono miniatury pierwszego silnika Benza.
Classic days czyli zlot w Salzburgu
Udział w tym zlocie to marzenie każdego właściciela zabytkowego Mercedesa. Zlotowa plakietka przymocowana do chłodnicy nobilituje i wywołuje zazdrość innych właścicieli klasycznych aut ze srebrną gwiazdą na masce.