Już od dawna Innocenti (znane z wytwarzania skuterów Lambretta) produkowało auta na licencji angielskiej. W 1959 r. Włosi zawarli porozumienie z British Motor Corporation (BMC), na podstawie którego rozpoczęto montaż modelu Innocenti A40 (Austin A40 Farina).
Z kolei od 1965 r. mediolański producent zaczął produkcję Mini. Złośliwi powiadali, że od tego zaczął się koniec firmy. Jednak tak naprawdę tylko w ojczyźnie małych samochodów Innocenti Mini miało szanse na sukces.
Jego koncepcja pasowała do ciasnych włoskich uliczek, a temperament do włoskiego sposobu życia. Niestety, wyprzedzał swoje czasy. Wprawdzie aut z silnikami umieszczonymi z przodu było już mnóstwo, ale za to skrzynia umieszczona bezpośrednio pod silnikiem (ze wspólnym obiegiem oleju) była nowością, która rozsławiła sir Aleca Issigonisa.
W 1962 roku pojawił się jeszcze jeden kamień milowy – słynne zawieszenie typu Hydrolastic. Przednie i tylne koło z jednej strony zostało połączone przewodem hydraulicznym. Takie rozwiązanie zmniejszało przechyły karoserii. Siedzenia zadziwiająco zapewniały całkiem wygodną pozycję – kierowca i pasażer nawet podczas szybkiego pokonywania zakrętów dobrze trzymali się w fotelach.
Tak, na zakrętach to maleństwo było wyjątkowo zwinne. Trzeba się było tylko przyzwyczaić do płasko ustawionej kierownicy. Na szczęście, biegi włączało się wystarczająco precyzyjnie, silnik miał charakterystyczny dźwięk, a siedzenia umieszczono blisko asfaltu – wszystko to sprawiało, że ten drogowy akrobata był gwarantem dobrej zabawy. Prawdziwi automobilisti nie potrzebowali niczego więcej. I w dalszym ciągu wystarczy im to do szczęścia.