Tym rekordzistą był w połowie lat 70. XX wieku był Mercedes 240 Dz 5-cylindrfowym, 3-litrowym silnikiem Diesla pod maską.
Oczywiście, jak to u Mercedesa w oznaczeniu nic się nie zgadzało. Np. na pokrywie bagażnika był symbol 240, a silnik miał pojemność 3 litry. Rozwijał moc 80 KM przy 2400 obr/min., rozpędzał Mercedesa do zawrotnej – jak na ówczesne czasy – prędkości 148 km/h, a do „setki" potrzebował aż 19,9 sekund.
W wersji z „automatem" prędkość maksymalna spadała do 143 km/h, a przyspieszenie do 100 km/h wydłużało się do 20,8 sekund.
Ale 40 lat temu kierowcom takie osiągi nie przeszkadzały. Tym bardziej, że Mercedes 240 D okazał się wtedy najszybszym samochodem osobowym na świecie z silnikiem Diesla.
40 lat temu kierowcy nie przywiązywali tak wielkiej wagi do zużycia paliwa jak teraz, ale opisywany model mógł uchodzić za ekonomiczny – spalał 10,8 l/100 km.
Nowy, 5-cylindrowy silnik był tak nowoczesny, że wiele rozwiązań opisywano z zachwytem, np. to, że do uruchomienia wystarczyło... przekręcić kluczyk w stacyjce.
Gdzie tu nowość? We wcześniejszych modelach z silnikiem Diesla uruchomienie silnika następowało w 2 etapach: trzeba było przekręcić kluczyk w stacyjce, aby włączyć zapłon, następnie odczekać kilkanaście sekund aż nagrzeją się świece żarowe, a potem cięgłem lub specjalną dźwignią uruchomić silnik.
W modelu 240 D wystarczyło przekręcić kluczyk, poczekać na nagrzanie się świec żarowych i jeszcze raz przekręcić kluczyk w stacyjce.
Dziś to normalna procedura (bez czekania na nagrzanie się świec), ale 40 lat temu takie usprawnienie odnotowywano z entuzjazmem.
Model 240 D produkowano krótko, od 1974 do 1976 roku. W sumie powstało 53 690 sztuk. Wszystkich wersji typoszergu W 114 i W 115 (4-, 5- i 6-cylindrowych) powstało 945 206.
Dziś model 240 D staje się coraz bardzioej cenionym klasykiem, ceny egzemplarzy opdrestaurowanych, w doskonałym stanie osiągają 18 tys. euro.