Borgward Isabella Combi - Isabella nie mogła mieć 4 drzwi i już!
Praktyczna Przestrzeń ładunkową Isabelli wyłożono profilowaną blachą. Tylna kanapa składa się w całości, z tyłu brakuje drugiej pary drzwi.Auto Bild
Ten wyjątkowy egzemplarz Borgwarda został odnaleziony w Stanach Zjednoczonych. Był zdekompletowany i w kiepskim stanie. Fachowca z niemieckiego Biesenthal to jednak nie zniechęciło i zlecił jego dostarczenie do Europy. Niestety, podczas transportu stan auta, a w zasadzie pozostałości po nim, jeszcze bardziej się pogorszył, sporo części zaginęło, a nowy właściciel poświęcił mnóstwo czasu, żeby ponownie zdobyć brakujące elementy.
Widać, że się opłaciło. Na przywróceniu do oryginalnego stanu jednak się nie skończyło. Żeby móc jeździć nim trochę szybciej, nowy właściciel zdecydował się na zamontowanie silnika ze „sportowej” odmiany Isabella TS. Teraz pod maską pracuje 75, zamiast fabrycznych 55 koni mechanicznych.
Co jest takiego ciekawego w Borgwardzie Isabelli? Ustawianie zaworów przy gorącym, pracującym silniku to udręka, bo opanowanie trzęsących się szczelinomierza i klucza to prawdziwe wyzwanie. Wymiana cięgła biegu wstecznego to też nie lada sztuka, karoseria tu i ówdzie jest podatna na korozję, a koło rozrządu wykonane z novotexu (tworzywo na bazie żywicy fenolowej) ma ograniczoną trwałość.
To wszystko traci jednak na znaczeniu, kiedy wsiądzie się do Isabelli. Żeby dostać się na tylną kanapę, trzeba złożyć oparcie przedniego fotela, bo ten model nigdy nie był oferowany w czterodrzwiowej wersji.
Wartburg Camping - w czasach komunizmu nie wszystko było brzydkie
Wygodny Po złożeniu tylnej kanapy powstaje tapicerowana powierzchnia do leżenia. Pod podłogą bagażnika zostało miejsce na koło zapasowe.Auto Bild
Mieszkańcy wschodnich Niemiec nie mieli zbyt wielu opcji w kwestii wyboru miejsc na urlopowe wyjazdy – mogli podróżować najwyżej po demoludach, czyli po bratnich krajach demokracji ludowej. Dla zwykłych mieszkańców Niemieckiej Republiki Demokratycznej „zgniły Zachód” pozostawał w sferze marzeń.
Tymczasem Wartburg Camping nawet tam mógłby zrobić furorę. Piękna, harmonijna linia, eleganckie dwukolorowe malowanie, mnóstwo chromów, olbrzymie panoramiczne, zachodzące na dach szyby w tylnej części pojazdu. Po tym aucie z daleka było widać, że nie jest to zwykły roboczy dostawczak, a za takie uważano wówczas na Wschodzie i na Zachodzie samochody z nadwoziem kombi.
Wartburg Camping był idealnym autem na beztroski, romantyczny piknik czy weekendowy wyjazd i nie bardzo pasował do siermiężnych enerdowskich realiów.
Do tego pojazdu wsiada się doskonale i łatwo – nie przeszkadzają w tym progi, bo ich nie ma, auto jest oparte na ramie. Inaczej niż w Borgwardzie, pasażerowie siedzący na tylnej kanapie mają do dyspozycji własną parę drzwi. Nie są one może zbyt szerokie, ale lepsze to niż przeciskanie się przez szczelinę za złożonymi fotelami. Na kanapie nie ma wcale za dużo miejsca, ale dzięki obfitemu przeszkleniu samochód wydaje się bardzo przestronny. Za to w bagażniku miejsca wygospodarowano naprawdę pod dostatkiem – wiarygodne źródła mówią o 1420 litrach pojemności!
Podzespoły techniczne pochodzą z limuzyny 311. Pod maską pracuje trzycylindrowy dwusuw. Zawieszenie nie nadaje się do sportowej jazdy, a układ kierowniczy pracuje z tak dużym oporem, że prowadzenie auta zastępuje wizytę w siłowni. Sport i rekreacja w jednym!
Naszym zdaniem
Wschód wygrywa tym razem z Zachodem. Wartburg nie tylko świetnie wygląda, lecz także jest naprawdę praktycznym i dobrze wykonanym autem. Nawet skromny dwusuwowy silnik nie jest w stanie odebrać mu zwycięstwa. Borgward też ma swój urok, ale to nie wystarczy, żeby wygrać z przedstawicielem „komuny”.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.