Francuzi – wbrew temu, co często o nich sądzimy – bywają niekiedy niezwykle odważni. Przy Citroënie SM nawet ówczesny lądownik księżycowy z 1969 roku wyglądał niczym sterta przestarzałego żelastwa. Niespełna rok po pierwszym lądowaniu człowieka na Księżycu na salonie w Genewie Citroën zaprezentował model SM (Série Maserati). Ten, kto wolał Château Pétrus od szwabskiego Trollingera, był w grupie docelowej – pod warunkiem że było go na taką ekstrawagancję stać. SM kosztował mniej więcej tyle, co Mercedes 300 SEL 3.5 (seria 109) z zawieszeniem pneumatycznym.
Dzięki prędkości maksymalnej wynoszącej 220 km/h SM był wówczas najszybszym autem przednionapędowym, a dzięki futurystycznym rozwiązaniom technicznym – niekwestionowaną gwiazdą wszelkich czasopism motoryzacyjnych.
Hydropneumatyczne zawieszenie, hamulce o zmiennym rozkładzie siły hamowania na przód i na tył, wspomaganie kierownicy o sile zmieniającej się wraz z prędkością i funkcją automatycznego powrotu do pozycji wyjściowej, skrętne reflektory doświetlające łuki drogi z funkcją automatycznej korekty wysokości – pełną listę technicznych gadżetów trudno tu nawet zmieścić.
Niestety, w swoich kalkulacjach firma Citroën nie uwzględniła niestety... umiejętności mechaników w autoryzowanych serwisach. Skomplikowany cud techniki wykraczał poza ich możliwości, a na efekty nie trzeba było długo czekać. Samochód bardzo szybko został uznany za awaryjny i co chyba jeszcze gorsze – niemal nienaprawialny.
Pozostałe modele marki miały już wtedy skomplikowane zawieszenia, ale przynajmniej ich silniki były relatywnie konwencjonalne i proste w obsłudze. Tu pod maskę trafił kapryśny motor, skonstruowany pospiesznie przez Giulia Alfieriego z firmy Maserati. Jednostka nie znosiła żadnych kompromisów przy obsłudze. Tylko perfekcyjnie utrzymane samochody są warte grzechu, inne z pewnością okażą się studnią bez dna. Wyprodukowano zaledwie 12 920 egzemplarzy, z czego 925 trafiło do Niemiec. Do dziś przetrwały nieliczne.
Citroen SM - w skrócie
Jeśli ktoś zaakceptuje jego słabości i nauczy się z nimi żyć, będzie mógł się cieszyć niezrównanymi wrażeniami z jazdy. Pod względem prowadzenia i resorowania to półtoratonowe auto wyprzedza pozostałych konkurentów co najmniej o epokę. Pod względem skomplikowania konstrukcji – niestety też.
Galeria zdjęć
Francuzi – wbrew temu, co często o nich sądzimy – bywają niekiedy niezwykle odważni. Przy Citroënie SM nawet ówczesny lądownik księżycowy z 1969 roku wyglądał niczym sterta przestarzałego żelastwa. Niespełna rok po pierwszym lądowaniu człowieka na Księżycu na salonie w Genewie Citroën zaprezentował model SM (Série Maserati).
Ten, kto wolał Château Pétrus od szwabskiego Trollingera, był w grupie docelowej – pod warunkiem że było go na taką ekstrawagancję stać. SM kosztował mniej więcej tyle, co Mercedes 300 SEL 3.5 (seria 109) z zawieszeniem pneumatycznym.
Dzięki prędkości maksymalnej wynoszącej 220 km/h SM był wówczas najszybszym autem przednionapędowym, a dzięki futurystycznym rozwiązaniom technicznym – niekwestionowaną gwiazdą wszelkich czasopism motoryzacyjnych. Hydropneumatyczne zawieszenie, hamulce o zmiennym rozkładzie siły hamowania na przód i na tył, wspomaganie kierownicy o sile zmieniającej się wraz z prędkością i funkcją automatycznego powrotu do pozycji wyjściowej, skrętne reflektory doświetlające łuki drogi z funkcją automatycznej korekty wysokości – pełną listę technicznych gadżetów trudno tu nawet zmieścić.
Oryginalne wnętrze ze sportowymi akcentami.
Przestronność? Doskonała! Nawet z tyłu wygodnie mieszczą się pasażerowie o wzroście powyżej 180 cm
W bagażniku zwykle podróżowało też koło zapasowe. Z przodu, pod szklanymi osłonami, zamontowano reflektory skrętne.
Model o ponadczasowej formie i co najmniej równie ponadczasowej złej sławie. Wielu twierdzi, że to jedno z najkapryśniejszych aut w historii.
Z przodu, pod szklanymi osłonami, zamontowano reflektory skrętne.
Kto chce tu coś naprawiać, powinien się na tym dobrze znać. Kompaktowy silnik V6 o rozwidleniu 90° pracuje – z racji konstrukcji – niezbyt miękko. Zasilają go trzy dwugardzielowe gaźniki Webera. W układzie smarowania mieści się 7 litrów oleju – ważne, żeby przed ostrzejszą jazdą solidnie go rozgrzać. Skrzynia przed silnikiem.