- Samochód pokryto lakierem o nazwie "Georgian Blue in Magic Mirror Acrylic Lacquer"
- W czasach, gdy w Europie społeczeństwo próbowano zmotoryzować spartańskimi modelami – Volkswagenem Garbusem, Citroënem 2CV czy Fiatem 500 – w Ameryce Cadillac oferował samochód z siedzeniami elektrycznie regulowanymi w sześciu kierunkach
- Przez cały okres produkcji samochód szokował płetwami oraz mnóstwem chromu
Ta historia zaczyna się krótko przed końcem pewnej epoki. Około 1960 r. wszystko stawało się mniejsze, a klienci uważali, że to dobrze. Dlaczego? Ponieważ nawet tak pewny siebie kraj o nieograniczonych możliwościach, jak USA, stopniowo uświadomił sobie, że po ponad dziesięciu latach osiągnięto szczyt. Pod koniec lat 50. nie wyobrażano sobie, żeby budować auta z większymi ogonami, z bogatszym wyposażeniem czy z lepszymi materiałami, niż robił to Cadillac. Nawet jak na Amerykę samochody tego typu stawały się zbyt wielkie.
Dziś Cadillac z 1959 roku reprezentuje całą erę projektu i dekadę życia, wiarę w postęp, dobrobyt i zaufanie przyszłości oraz narodowi. W tamtych czasach Cadillac oznaczał techniczne prowadzenie, luksus i wyszukaną stylistykę – obowiązkowo w tej kolejności.
Czego to nie wymyślono i wprowadzono do tego momentu właśnie w Cadillacu… Elektryczny rozrusznik (1912 r.), silnik V16 (1930 r.), automatyczna skrzynia biegów (1940 r.), pneumatyczne zawieszenie (1951 r.). Jakby tego było mało, zapoczątkował jeszcze modę na ogromne płetwy. To, co skopiowano z samolotu śmigłowego, kontynuowano aż do czasów rakiet i zakończono w 1959 roku właśnie stylistyką podpatrzoną w statkach kosmicznych. Efekt był taki, że granice rozbudowania płetw stanowiło wyłącznie niebo.
W czasach, gdy w Europie społeczeństwo próbowano zmotoryzować spartańskimi modelami – Volkswagenem Garbusem, Citroënem 2CV czy Fiatem 500 – w Ameryce Cadillac oferował samochód z siedzeniami elektrycznie regulowanymi w sześciu kierunkach, pneumatycznym zawieszeniem czy Autronic Eye, czyli automatycznie otwieranymi i zamykanymi reflektorami. W tamtych czasach eksportowy Garbus był oferowany za 4600 marek, Mercedes 300 – samochód kanclerski – kosztował 27 000 marek, a tymczasem za Cadillaca 62 z dwojgiem lub czworgiem drzwi trzeba było zapłacić co najmniej 32 700 marek!
W seryjnym wyposażeniu znalazło się nie tylko sześć miejsc, lecz także wspomaganie układu kierowniczego i silnik o mocy 325 KM. I pomyśleć, że dotyczyło to bazowej odmiany, a w ofercie były jeszcze przecież kabriolety i coupé. Oprócz tego nie brakowało hi-endowego modelu Eldorado Braugham. Wreszcie wyjątkowo długa limuzyna szoferska Fleetwood 75, której nadwozie ma długość 6,22 m.
Przez cały okres produkcji samochód szokował płetwami oraz mnóstwem chromu. Pod koniec lat 50. doszło do tego jeszcze malowanie w cukierkowym kolorze. Ten pojazd na pewno nie był jednak wyłącznie pozerem. Dzięki silnikowi V8 o mocy 325 KM auto potrafi w miarę swobodnie przyspieszać, i to pomimo wysokiej masy (2320 kg). Jego dynamika w zupełności wystarczy, żeby bez trudu przebijać się w codziennym ruchu.
Dzisiaj jeżdżą nim nieliczni. Prawdziwi fani, którzy godzą się z ogromnym zużyciem paliwa i akceptują rozmiary utrudniające manewrowanie i parkowanie. No cóż, kiedy jest się na szczycie, najczęściej jest się także samotnym jeźdźcem.
Cadillac series 62 sedan — plusy i minusy
Wyposażenie i gigantyczne rozmiary składają się na wyjątkową fascynację tym modelem. W końcu jego długość przekracza 5 m. Mnóstwo garaży i wielopoziomowych parkingów skapitulowało przed rozmiarami tego Cadillaca. Zużycie paliwa obciąża budżet w takim stopniu, że nawet najbardziej zagorzali fani mogą zwątpić. Rdza jest i tak dużym problemem z racji słabego zabezpieczenia. Występowanie brązowego nalotu w nieodrestaurowanych egzemplarzach to niemal reguła. Wykonanie i jakość materiałów były na niższym poziomie niż ten, do którego przyzwyczaili się klienci marki.
Cadillac series 62 sedan — części zamienne
Cadillac 1959 to nie Corvette C3 i trudno będzie znaleźć części bez kontaktu z wyspecjalizowanymi sprzedawcami działającymi w Ameryce. Chromy, wszelkiego rodzaju ozdoby oraz elementy wykończenia wnętrza generują duże koszty. Do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty przesyłki oraz cła. Na szczęście silnik, napęd i podwozie okazują się trwałe i wymagają mniej prac konserwacyjnych, chyba że zainstalowano zawieszenie pneumatyczne, które jest podatne na uszkodzenia w trakcie całego okresu eksploatacji. Problemy podczas użytkowania i napraw sprawiają przede wszystkim elektryczni pomocnicy.
Cadillac series 62 sedan — sytuacja rynkowa
Największy wybór jest oczywiście w Stanach Zjednoczonych. Kto nie przywiązuje się do modelu 1959, w Europie znajdzie szeroką ofertę Cadillaców z mniej lub bardziej zwariowanym wyglądem. Alternatywą są auta Chevroleta, Buicka, Pontiaca czy Oldsmobile’a – też luksusowe i z płetwami.
Cadillac series 62 sedan — polecamy
Automatyczne światła mijania, tempomat, zawieszenie pneumatyczne, silnik o pojemności 6,4 litra i 345 KM. Cadillac wprowadził standardy i dodatkowe wyposażenie, które wytrzymuje i działa bez zarzutu nawet po 30 latach użytkowania. Jeżeli nie przerażają cię wymiary tego samochodu ani koszty związane z paliwem, to będziesz zadowolony z Cadillaca.
Standard of the world – mówili fanom przedstawiciele marki, choć nie było to do końca prawdą. Tak naprawdę w 1959 roku nikt nie miał tyle chromu, połysku i blasku, co Cadillac. Pytanie tylko: czy dzięki temu był rzeczywiście najlepszy?
Lampy wyglądają niczym słupy ognia wydobywające się z dysz wydechowych rakiety. Wszystko zbudowane ze stali o długości 5,71 m i masie 2,3 t. Do tego mnóstwo szkła oraz chromu.
Wspomaganie układu kierowniczego i hamulców w modelu 62 było standardem, i to już w bazowej odmianie.
Opcjami, za które płaciło się dodatkowo, były: elektrycznie sterowane szyby (73 dolary), radio (165 dolarów) oraz klimatyzacja (474 dolary).
W tamtych czasach Cadillac oznaczał techniczne prowadzenie, luksus i wyszukaną stylistykę – obowiązkowo w tej kolejności.
Kolekcjonerzy poszukują przede wszystkim wersji coupé oraz convertible. Dzięki solidnej ramie nie potrzeba środkowego słupka i to pomimo dużej długości pojazdu.
Pod maską o długości 2 m pracuje solidna jednostka V8. Według normy SAE silnik o pojemności 6,4 litra generuje 325 KM. Za dopłatą 174 dol. moc można było zwiększyć do 345 KM.
Dzisiaj jeżdżą nim nieliczni. Prawdziwi fani, którzy godzą się z ogromnym zużyciem paliwa i akceptują rozmiary utrudniające manewrowanie i parkowanie.